środa, 22 sierpnia 2018

Sierpniowy misz-masz

Te owoce mnie wykończą! Śnią mi się po nocach gałęzie uginające się od mirabelek i gruszek, jeżyny wysyłają po mnie swoje macki, a borówki tęsknie wołają spod Kamienicy!
Kilka ostatnich dni upłynęło mi na gotowaniu, smażeniu, przeciskaniu, przecieraniu i suszeniu tego wszystkiego, com sobie naniosła do domu. A były to borówki i jagody, renklody, mirabelki, jabłka, cukinia, pomidory, gruszki i czarny bez. Renklody zostały przetworzone na prawdziwe gęste i ciemne powidła. Borówki z jabłkami zamieniły się w sos do mięsa. Z cukinii i jabłek powstał keczup. Jagody zniknęły w zupie,  gruszki, część jabłek i pseudo węgierki dosychają na siatkach rozłożonych na łące. Czarny bez po przegotowaniu zamienił się w leczniczy sok. A mirabelki? Mirabelkom poświęcę osobny wpis.
Jedynym dniem ostatniego tygodnia, gdy nie kwitłam przy owocach była niedziela, którą jednak też spędziłam wśród przetworów. Wybrałam się bowiem na jarmark perski izerski do Kopańca.
Było jak zwykle towarzysko i radośnie. Spotkałam starych i nowych znajomych, przegadałam wiele godzin i wysłuchałam kilku życiowych historii.
Sierpniowa edycja jarmarku różniła się od poprzednich niecodziennymi gośćmi- swoje dwudziestolecie pobytu w Izerach świętowali Holendrzy z fundacji Nemo. Były fryzyjskie tańce i pląsy, muzyka ludowa w wykonaniu zespołu Midwoud.
Wydawało mi się, że tacy goście przyciągną rzesze odwiedzających, jednak tak się nie stało.

Ludzi było nawet jakby mniej niż na poprzednich imprezach. Myślę, że powodem był niesamowity upał i duchota, więc spora część potencjalnych odwiedzających wybrała pobyt nad wodą.  O tym, jak było gorąco świadczy choćby to, że hitem mojego małego stoiska okazał się... kompot jabłkowy!
Na jarmarku spotkamy się w tym roku jeszcze raz, we wrześniu, kto zatem nie zdąży jeszcze odwiedzić Kopańca, niech szykuje się 16 września!

20 komentarzy:

  1. Wiesz coś więcej o fundacji Nemo, o jej początkach? Czytałem trochę o nich i śledzę ich poczynania, ale może powiesz coś ze strony praktycznej? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie. W Kopańcu usadowiłam się na tyle daleko, że nie miałam okazji nikogo zapytać. A fanpage na fb też niewiele mówi.

      Usuń
  2. Też tak myślę: wykończą Cię, jak wykończyły już Twoje słoiki, a teraz szykują się do wykończenia półek w piwnicy. :-)
    Pamiętam wyjazdy sprzed lat na polne drogi obrosłe mirabelkami. Wiadro szybko się zapełniało, a robiłem z nich tradycyjny kompot. Super sprawa, i nie zdarzyło się, żeby po którejś zimie zostały słoiki nieporóżnione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Przyjedziesz zimą, to zobaczysz, ile tego jest!

      Usuń
    2. Dziękuję, Anno. Jeśli jeszcze mógłby chociaż odrobinę ulżyć półkom, polecę na skrzydłach :-)

      Usuń
    3. Oczywiście, ze ulżenie półkom wskazane!

      Usuń
  3. Ja chętnie przygarnę słoiczek czy dwa, jak mają kogoś wykończyć to już się poświęcę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety do mirabelek dostępu juz nie mam😢

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak upał nie sprzyja wychodzeniu... i ja wolę się schować, jarmarki sama lubię i chętnie się pojawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak, upał skutecznie odstrasza od wszelkiej aktywności...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny film - pełen akcji :) Zespół ludowy trochę jak Vladislawia. Kto by pomyślał że to już 28 lat-gratulacje. Mam nadzieję że już się całkiem nauczyłaś. Za mną chodzą ostatnio piosenki Kory. Po prostu bądź, w moim śnie i takie tam ... przeboje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, wyobraź sobie, że film jest niewielkim fragmentem równie pasjonującej 24-godzinnej fabuły. 28 lat to szmat czasu, sporo się przez ten czas wydarzyło :) Korę tez nucę, ale ze wzgledu na upał i świerszcze sa to raczej "Cykady na Cykladach" .

      Usuń
  8. Długie dystanse to teraz Twoja specjalność, zmieniają się tylko dyscypliny. Nie tak wiele jak by się mogło zadawać. Widać to młodość nas kształtuje. Nowe wyzwania zmuszają do działania. Robimy to co należy. Teraz spełniasz marzenia. Bardzo mnie to cieszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Andrzeju, spełniam marzenia. Te wielkie i te malutkie. Masz rację, że długie dystanse to moja specjalność. To wtedy docenia się czas. Można go smakować, rozciągać lub skracać. I nie ważne, czy jadę rowerem, zrywam owoce, wędruję, czy mieszam powidła.
      Delektowanie się czasem, celebrowanie codzienności to to, co mnie teraz zajmuje i czego każdemu życzę.

      Usuń
  9. Chętnie wybrałabym się na taki jarmark albo jakikolwiek inny. Muszę sprawdzić, co organizują w mojej okolicy :-)

    OdpowiedzUsuń