czwartek, 15 listopada 2018

Listopadowe spacery

Prognozy straszą zmianą pogody, z dnia na dzień robi się chłodniej, a jednak w ciągu dnia można złapać kilka godzin słonecznej pogody. Wykorzystuję je, ile się da!

Przez ostatnie dni w Domku pod Orzechem rządził klan Kruczków. Trzej bracia Ślubnego przyjechali, by podprowadzić na piętrze wodę i ogrzewanie. Od świtu robiło się gwarno. Poranną kawę piłam w towarzystwie, a po śniadaniu uciekałam na łąki albo do lasu, by nie słyszeć pukania i stukania i nie widzieć demolki jaka towarzyszy każdemu remontowi.
A las izerski stale zachwyca barwami. Owszem, widać, że powoli szykuje się do snu- brzozy i klony straciły całkiem swoje żółte liście, prześwietliły się buki i dęby. I las zrobił się właśnie taki świetlisty, z migotliwymi przebłyskami zimno żółtego słońca.
Nadal można też nim znaleźć ostatnie podgrzybki i opieńki. Zabieram więc Gringo i idziemy, gdzie oczy poniosą, czyli najczęściej na Blizbor. Kilka dni temu właśnie w czasie takiego spaceru nazbierałam trochę grzybów do obiadu, zobaczyliśmy zająca, ale przede wszystkim sprawdziliśmy, jak poradził sobie las na Blizborze z ostatnimi wichurami. Początkowo wydawało mi się, ze po za leżącymi gdzieniegdzie gałęziami nic więcej się nie stało. Dopiero wyżej zobaczyłam kilka powalonych świerków. A zatem i tu dotarła niszcząca siła żywiołu.

W czasie ostatniej wycieczki do Przecznicy, mijałam jabłoń z czerwonymi, soczystymi owocami. Obiecałam sobie, że wrócę, by zebrać leżące pod nią jabłka. Potem jednak byłam na Wybrzeżu i dopiero dzisiaj postanowiłam spakować sakwy na rower i sprawdzić, czy ostało się pod drzewem jakieś jabłko.

Pogoda była ku temu idealna. Wiatru praktycznie nie było, za to słońce przygrzewało na tyle mocno, że palce w rowerowych rękawiczkach nie marzły.
Jabłka leżały pod drzewem, jakby czekając na mnie. Sporo było już zgniłych i nadgryzionych, ale tych dobrych, które posłużą mi do suszenia i jedzenia na surowo znalazłam dosyć sporo. Ba! Na jednej jabłoni jabłka wisiały jeszcze na gałęziach, więc mam kilka kilogramów rwanych owoców, które kilka dni poleżą.
Przy okazji przetestowałam przydatny gadżet rowerowy w postaci uchwytu na telefon. To jeden z tych drobiazgów, które niby nie są niezbędne do życia, ale znacznie ułatwiają jazdę na długich trasach. Pamiętam, że gdy jechałam z Trzebiatowa w Izery (pamiętacie?)sprawdzanie trasy w schowanym w kieszeni telefonie lub na papierowej mapie było spora uciążliwością. https://www.izigsm.pl/ ma wodoodporne etui, w którym oprócz telefonu mieści się także przenośna ładowarka.
Teraz włączyłabym nawigację w telefonie wpiętym w kierownicę i miałabym pewność, że się nie zgubię. Mój uchwyt, kupiony niedawno w sklepie internetowym
A jeśłi chodzi o remont, to ekipa wyjechala zostawiajać Ślubnego z stelarzami pod ścianki działowe o mnóstwem pracy. Jeszcze trochę potrwa, nim pokażę Wam, jak z pokrytego pajęczynami poddasza powstają pomieszczenia mieszkalne.









38 komentarzy:

  1. Okolice wkoło domu masz przepiękną, nic tylko spacerować. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt. Drzewa straciły już urocze kolory. Nadchodzi nieuchronne. Dziś zimowa kurteczka rowerowa bezczelnie się do mnie uśmiechała😉 Byle do wiosny 😊 Pozdrawiam cieplutko 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja zimowa kurteczka jeszcze w worku na strychu, ale to już końcówka.

      Usuń
  3. Zima powoli nadchodzi , ale czy na pewno będzie śnieg................
    Las , pola są to piękne okolice nieważne czy zimą czy latem. Ja bardzo lubię chodzić na długie spacery po lesie
    ( mieszkam 500 metrów od lasu).
    Zapraszam http://krystynaczarnecka.pl/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, dlatego codziennie włóczę się po okolicy.

      Usuń
  4. Piękne okolice masz wokół siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest chłodniej, ale jeszcze nie jest źle. Piękna okolica.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z listopadowych spacerów jak najbardziej trzeba korzystać, bo jest pięknie. Czekam na efekty poddasza, bo ja również myślę o tym, a raczej, zbieram na to fundusze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. też nie lubię remontów, mieszkam pod lasem i często spaceruję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Obok Was macie też gruszki, w tym sadzie przy opuszczonej chatce. Jabłka pewnie też wiekowe, jeśli chodzi o drzewka. Ciekawe, że susza ich nie wyniszczyła. Sami mamy przed domem poniemiecką jabłoń, co roku gałęzie uginają się od jabłek, ale też sprowadzają chmary szerszeni i pszczół z osami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grusz w tym roku zasypała nas owocami. Nie pamiętam takiego urodzaju. A os było dziwnie mało w tym roku.

      Usuń
  9. Też właśnie słyszałam, że ma być coraz zimniej, a w dodatku zapowiadają już śnieg. Trzeba więc korzystać z ładnej pogody, póki trwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Już nie raz Ci piszę, że Twoje okolice bardzo mi się podobają. Ja w listopadzie nie byłam ani razu na takim spacerze, bo u nas ciągle jest zimni, wieje i jest mgliście - co nie zachęca. Gdybym mogła spacerować sama - pewnie już nie jeden miałabym za sobą, ale moja dwulatka niestety w taką pogodę się buntuje i nie chce chodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że Mała się buntuje. Dwuletnia sąsiadka wręcz odwrotnie, bez względu na pogodę musi wyjść na dwór.

      Usuń
  11. ma być prawdopodobnie bardzo mocna zima :P zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano zobaczymy, jeśli spadnie śnieg, będą zimowe zdjęcia.

      Usuń
  12. piękne widoczki :) faktycznie pogoda już ma się zmienić, idzie śnieg i mróz :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Spacery to najlepsze co może być. A w takiej okolicy to czysta przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  14. I do tego jeszcze ekologiczne jabłka - bosko! Planujesz coś z nich zrobić?
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jazdę w Izery pamiętam, pamiętam.
    Jabłka na zapomnianych jabłoniach i mnie kuszą do zebrania. Szkoda je zostawiać.
    Wyobrażam sobie bałagan w domu. Ale za to jak będzie po jego uprzątnięciu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu, ja już nie mogę sie tego doczekać, by było pięknie!

      Usuń
  16. Masz przepiękne widoki w okolicy. I zdecydowanie zazdroszczę Ci tych jabłek, szczególnie, że to jedno na drzewie ma taki cudowny czerwony kolor! Życzę powodzenia z remontem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam jesien zarowno ta wczesna jak i pozna, a spacery to cos co ardzo mnie odpreza :D

    OdpowiedzUsuń
  18. wstyd się przyznać, ale mieszkam blisko lasów i ani razu w tym roku nie byłam na grzybach :-(

    OdpowiedzUsuń
  19. Lubię widoki kiedy nie ma liści na drzewach. Odkrywam w ten sposób nowe miejsca które były wczesniej skrywane

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeju jak Ty masz tam ładnie i do tego więcej słońca. Zazdroszczę, bo u nas szaro i buro... każdy dzień taki sam :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Takie piękne widoki masz wokół siebie. Zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  22. uwielbiam takie spacerki z dala od miasta.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem barzo ciekawa jakie będą efekty waszego remontu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aj tęsknie za taką piękna i słoneczna pogodą.

    OdpowiedzUsuń