piątek, 25 stycznia 2019

Ale pasztet!

pasztet wieprzowy z domowym chlebem

-Mmm.- z kuchni dobiegło mnie mlaskanie Ślubnego.- ale ten pasztet pachnie. Zrobię sobie z nim kanapkę.
„Pasztet? Pachnie? W lodówce?”- w głowie miałam galopadę myśli, próbując ogarnąć, o jakim pasztecie mówi Ślubny, przecież żadnego pasztetu nie kupowałam! Nagle...
Eureka!
-Darek, nie jedz, to kocie żarcie!
Uff. Zdążyłam! W ostatniej chwili przypomniałam sobie, że włożyłam do lodówki pół puszki kociego pasztetu dla kociąt, kupionego ostatnio w promocji na Zooplusie.
Spojrzałam na Ślubnego, miał taki zawiedziony wyraz twarzy, że od razu postanowiłam przygotować pasztet dla nas. O zakupach raczej nie mogło być mowy, bo po pierwsze nie było ich w planie, a po drugie za oknem hulała zadymka.

Skarby w zamrażarce

Należało zajrzeć do zapasów w zamrażarce. Na szczęście zawsze jest pełna różności właśnie w razie nieprzewidzianych okoliczności. Wyjęłam więc zamrożone skarby i następnego dnia przygotowałam Ślubnemu pasztet, za którym tak tęsknił (dla jasności, w lodówce leżała szynka wolnogotowana z grzybami oraz domowa wędzonka)

Pasztet wieprzowy

składniki:
500g wątroby wieprzowej
400g szynki
140g boczku wędzonego
130g cebuli
90g słoniny
sól, pieprz, papryczka ostra
1 jajko
czerstwa bułka
100 ml kaszy manny



Wykonanie krok po kroku:

w maszynce do mięsa mielimy wszystkie gatunki mięsa i cebulę. Na koniec mielimy podzieloną na mniejsze kawałki bułkę, żeby „przepchać” zmielone składniki. Do masy dodajemy surowe jajko, przyprawy i kaszę manną. Dokładnie łączymy wszystkie składniki drewnianą łyżką. Masa powinna być dobrze doprawiona (choć dla każdego znaczy to coś innego, dlatego nie podaję dokładnych proporcji, ja dałam sporą łyżeczkę soli) Formę do pieczenia smarujemy smalcem i posypujemy kaszą manną. Wykładamy do niej masę (będzie dosyć luźna) Piekarnik nagrzewamy do 130 stopni i pieczemy ok. 1 godziny. Na koniec podnosimy temperaturę do 180 stopni, by zarumienić pasztet.
Pozostawiamy do wystygnięcia. Pasztet da się kroić i smarować.
Smacznego!
P.S. Mając w domu zwierzaki, trzeba uważać robiąc zdjecia na bloga, bo potem takie kwiatki wychodzą (kocham bohaterów drugiego planu!) :


61 komentarzy:

  1. No to pasztet;) Dobrze że wykazałaś się refleksem...bo Koty nie miałyby co jeść;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tam, kotu też posmakował pasztet
    u mnie pojawia się pies, jak tylko idę w stronę lodówki,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną do kuchni truchta cały gang - trzy koty i pies.

      Usuń
  3. Ale od razu zglodnialam jak zobaczyłam te pysznosci. Nawet kotek nie mogl sie powstrzymać zapachom pasztecika. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Garfilda jest mały złodziejaszek. Trzeba bardzo uważać, żeby czegoś nie zwinął z talerza.

      Usuń
  4. Mistrzem w robieniu pasztetu jest moja siostra, ja raczej antytalent mam. Sierściuszek wie co dobre. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale pasztet by się narobił! :-)
    Aniu, przypomniałaś mi pewne zdarzenie sprzed blisko dwudziestu lat. Córka nakazała mi kupić coś dobrego dla jej szczura i przywieść, gdy będę jechać do domu. Boże drogi, ileż już lat włóczę się po Polsce!
    W sklepie był tylko sprzedawca, i nie wiem jak to się stało, że w toku długiej rozmowy zaprosił mnie na zaplecze. Siedzieliśmy między regałami i rozmawiając, jedliśmy przysmaki kocie i psie. Wiedział, które są dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, też znam takich, co jadali psie chrupki, a o tym, jak się ze zgniłego Zachodu puszki dostawało to całę anegdoty chodzą.

      Usuń
  6. Pasztet wygląda apetycznie. Dobrze, że nieporozumienie zostało w porę rozwiązane, bo byłby pasztet! koci...
    https://fashionforazmariaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak zapytam, a te składniki to surowe mielimy, tzn. mięso, wątrobę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow z wyglądu jest super i napewno też smakuje rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
  9. zwierzęce puszki często apetycznie pachną, ja nie jadam podrobów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, pachną. Moje dzieci też nie przepadają za podrobami, ale pasztetem nie gardzą.

      Usuń
  10. Wygląda pysznie. Uwielbiam pasztety, więc i ten bym chętnie spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zwierzęta wiedzą, co jest dobre, złego jedzenia nie tkną, powąchają, ze wstrętem wstrząsną ogonem, i odchodzą:-) każda gospodyni ma własny, tajemny przepis na pasztet, sporo nauczyłam się od teściowej, a smaku moim pasztetom dodają zmielone goździki kilka sztuk, albo odrobina przyprawy korzennej do pierników; pasztet musi być dobrze wypieczony, rumiany, nie lubię takich gotowanych:-) i jaj dodaję więcej:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, nigdy nie dodawałam korzennych przypraw. Masz rację, że musi być wypieczony, choć zdarza mi się robić i taki do słoików.
      Pewnie, że zwierzaki wiedzą, co dobre :)

      Usuń
  12. nigdy nie robiłam pasztetu, choć chętnie bym upiekła :) jednak brak piekarnika coraz bardziej mnie męczy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się zdarza robić pasztet na patelni i władać do słoików, wówczas piekarnik zbędny.

      Usuń
  13. Nigdy nie robiłam pasztetu, za to moja teściowa jest w tym mistrzem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale smakowicie wygląda. Chętnie zrobię mężowi, on uwielbia takie smakołyki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pasztet domowy i świeży chlebek, mniam najsmaczniejszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. O rany, aż zobaczyłem tę scenę z Darkiem niczym wyrwaną z filmu komediowego :D Anegdota na lata ;) To się nazywa kreatywność, kiedy przez zimę musisz kombinować z tym, co masz pod ręką. Swoją drogą - świetnie smakują też pasztety z dziczyzny, nie zapomnę, jak znajomy myśliwy przynosił nam pasztety z zajęcy, smak nie do opisania, a mięso całkiem zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie skąłda się z takich anegdot! Pasztety z dziczyzny pyszne są!

      Usuń
  17. kilka razy się już zabierałam za to, aby sama zrobić, ale jeszcze nie zrobiłam :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Kociak by pewnie chętnie zjadł nie jeden taki kawałek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wszystkiego trzeba pilnowac, gdy ma się w domu takie rozrabiaki.

      Usuń
  19. Poproszę całkiem ciekawy przepis

    OdpowiedzUsuń
  20. Wyglada przepysznie, sama nie jem miesa zwlaszcza wiepzowego, ale podam przepis tacie on przepada za takimi pasztetami :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiałam domowe pasztety mojej babci, teraz mi ich brakuj. Narobiłaś mi smaku :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jejciu, ale mi smaka narobiłaś. Ja uwielbiam pasztety. Jak tylko będę miała okazję muszę wypróbować Twój przepis. Swoją drogą to jedzonko kocie musiało nie źle pachnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pachniało! One uwielbiają wątróbkę. A my pasztety :)

      Usuń
  23. Od czasu do czasu lubię zjeść pasztet, jednak nigdy nie przyrządzałam go samodzielnie. Może kiedyś wykorzystam twój przepis, ale póki co wydaje mi się to dosyć trudne.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wygląda smakowicie :)
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. kiedyś robiłam pasztet, głównie drobiowy. Chyba pora zrobić niedługo i wypróbować inny przepis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda gospodyni ma swoje przepisy, ale czasem warto spróbować czegoś innego.

      Usuń
  26. kot mistrzem drugiego planu :-) mi pasztet nigdy nie wychodził :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje koty tak mają, pies z resztą też. Wszędzie wlezą.

      Usuń
  27. widzę że kicka też zasmakowała pasztetu :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Często robię domowe pasztety - moje dzieci je bardzo lubią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie masz. Moje nie przepadały, dlatego roię teraz i co śmeszne- teraz to by zjadły!

      Usuń
  29. Domowe pasztety są najlepsze :) Kiedyś moja Mama często je robiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Też mam koty, ale mam takie duże do nich zaufanie, że jednak nie podbiorą mi niczego z talerza ;) Gorzej z psem, który co nieco pochwyci czasami ;)

    OdpowiedzUsuń