środa, 8 maja 2019

Atrakcje Ślęzy- pierwsza poważna wycieczka rowerowa Małej M.

Widok zamku sprzed Muzeum Motoryzacji
Ślęza to niewielka miejscowość położona kilka kilometrów na południe od Wrocławia. Na pozór niczym nie różni się od innych sypialni tego wielkiego miasta. Wystarczy jednak spojrzeć na google maps, żeby przekonać się, że jest inaczej.

Krasnale są wszędzie

Dojazd do Zamku Topacz

Właśnie tak odkryła ją Gui. Szukała zielonej plamy niedaleko Wrocławia, tak, by dało się dojechać komunikacją miejską i trafiła do Zamku Topacz w Ślęzy. Zauroczona miejscem postanowiła, że w czasie mojej wizyty we Wrocławiu odwiedzimy to miejsce w czasie wycieczki rowerowej. I tak w poniedziałek przed południem usadowiła Małą M. w przyczepce i ruszyłyśmy rowerami w stronę wyjazdu z miasta.
Po 5 km jazdy ścieżkami rowerowymi i drogą publiczną dotarłyśmy do kompleksu Topacz. 

Nazwa i historia zamku

Zamek widziany z perspektywy rzeki
Wzmianki na temat historii tego miejsca są nieliczne i prowadzą do zakonu Templariuszy, którzy w średniowieczu mieli wybudować wieżę mieszkalną, stanowiącą sporą część bryły zamku. Jednak krótkie internetowe śledztwo pokazuje, (w wikipedii jest wszystko!) że Topacz to nazwa herbu polskich rodów szlacheckich (choć sam herb wywodzi się z Węgier), zatem bardziej prawdopodobnym jest, że któryś z średniowiecznych śląskich rycerzy tę wieżę postawił. Mógł pochodzić z rodu Niedźwiedzkich, Kopycińskich, Kurzewskich bądź Borzynowskich. Wzmiankę o takich śląskich rodach herbu Topacz znajdziemy w "Schlesische Curiositäten, darinnen die ansehnlichen Geschlechter des Schlesischen Adels mit Erzehlung des Ursprungs, der Wappen, Genealogien". 
Niezwykła bryła zamku
W 1618 do wieży, która wcześniej została już rozbudowana dobudowano część renesansową. Następne fragmenty doklejano w w XIX w. W efekcie powstał eklektyczny twór, jakich mało. Powojenne losy posiadłości nie różnią się od innych, zakład wychowawczy, PGR, wreszcie prywatne ręce i powolny upadek. Dopiero w 2002 majątek zostaje wykupiony przez rodzinę Kurzewskich (ciekawe, czy szukając zamku do uratowania kierowali się rodzinnym herbem?) został wyremontowany i wraz z przyległymi budynkami zamieniony na ekskluzywny hotel z ciekawym zapleczem. 

Co można zobaczyć w Ślęzy?


Spacerując po alejkach 
Obecnie w skład kompleksu wchodzą Zamek z pokojami hotelowymi i restauracjami, budynki gospodarcze zamienione w sale konferencyjne, balowe i pokoje gościnne, spichlerz z restauracją, Muzeum Motoryzacji oraz rozległe tereny zielone z polem golfowym, parkiem, wybiegami dla psów oraz stawem. Idealne miejsce na organizację wesela, konferencji lub kilkudniowego pobytu towarzyskiego. 
Nas interesowały przede wszystkim tereny zielone, ale zwiedziłyśmy także Muzeum Motoryzacji oraz skorzystałyśmy z oferty restauracji Spichlerz.  

Restauracja Spichlerz

Bobas w kawiarni
Do Ślęzy dotarłyśmy przed dwunastą, więc przypięłyśmy rowery przy zamku (gdzie ustawione są stojaki rowerowe) i poszłyśmy na spacer wokół stawu. Ten króciutki spacer był nam potrzebny, by nabrać ochoty na kawę i ciastko. Te zamówiłyśmy w Spichlerzu. Restauracja ma dosyć bogatą ofertę zarówno dań głównych jak i deserów. Skusiłyśmy się na deser sezonowy. Była nim beza Pavlowa. Niestety nie był to najlepszy deser w naszym życiu- beza zbyt wysuszona, prawdopodobnie w za wysokiej temperaturze, a Gui trafiła dodatkowo na nieświeża borówkę amerykańską. Na plus można zaliczyć fakt, że do restauracji można dostać się z wózkiem, jest w niej wydzielony kącik dla dzieci a w łazience znaleźć można przewijak. Nikomu też nie przeszkadzała Gui karmiąca piersią.

Tereny zielone

Przyczepką rowerową wjedziemy wszędzie
Posilone słodkościami poszłyśmy odkrywać tereny zielone. Wyszłyśmy po za wystrzyżone trawniki i mostki na rzecze, minęłyśmy pole golfowe, a nawet wybieg dla psów i naszym oczom ukazała się alejka donikąd, czyli taka, jakie lubimy najbardziej. Nasza ścieżka prowadziła wprost nad rzekę, na której Gui odkryła ciekawy jaz (ta zawsze zauważy budowlę hydrotechniczną) Objaśniła mi budowę jazu i mogłyśmy wracać. Tym razem ja zachwycałam się bogactwem ziół rosnących wokół. Znalazłam okazy jasnoty różowej, czosnaczku, pięciornika, chrzanu, chmielu, glistnika i wielu innych mniej lub bardziej popularnych ziół. Spacerując rozmawiałyśmy przede wszystkim o macierzyństwie, dzieliłyśy się swoimi doświadczeniami. Przynzałam się Gui, że trochę jej zazdroszczę odwagi jako matce, której mnie zabrakło. Z drugiej strony rozpiera mnie duma, że wychowałam taką samodzielną i pewną siebie kobietę.


Jaz na rzece

Pomnik syrenki

Nad stawem


Muzeum Motoryzacji

Lampka rowerowa
Wróciłyśmy nad staw, a stamtąd przeniosłyśmy się do Muzeum Motoryzacji. Obiekt ten usytuowany jest w jednym z budynków gospodarczych, obok sali balowej. Mieści się w nim bogaty zbiór historycznych aut, motocykli, rowerów oraz... neonów. 
eksponaty w muzeum
My oczywiście skupiłyśmy się na rowerach i ich oryginalnym oświetleniu. Potem przespacerowałyśmy się między autami.




Wspomnień czar

Kultowa warszawa

Z nostalgią przyjrzałam się kultowej warszawie garbusowi. Takim samochodem jeździliśmy z mamą i tatą do Gierczyna w latach siedemdziesiątych, Zaś moim najdroższym wspomnieniem jest przejazd ze szpitala w Wodzisławiu do domu w Radlinie z nowo narodzoną siostrą. Siedziałam na tylnym siedzeniu z mamą i cała drogę prosiłam:
-mamo, pokaż mi to dziecko. 

Muzeum Motoryzacji
Kolejne auto z którym wiąże się wiele wspomnień to oczywiście maluch, którym przewoziliśmy ze Śląska nad morze najdziwniejsze rzeczy, m.in drewniane wysokie krzesełko do karmienia. Potem była jeszcze opowieść o neonach wrocławskich i podziwianie samochodów Rolls&Royce i Bentley.
I tak opowiadając rodzinne anegdoty, przeszłyśmy całą ekspozycję. Minusem muzeum jest mała powierzchnia uniemożliwiająca dokładne przyjrzenie się zabytkowym pojazdom, plusem ekologiczne pamiątki: drewniane breloczki, magnesy z samochodami ze sklejki oraz płócienne torby. Bilety w cenie 15 zł normalny i 10 ulgowy.

Zwiedzanie muzeum było ostatnim punktem pobytu w Kompleksie Topacz. 

Gdzie można dobrze zjeść?

Zupa szparagowa
Byłyśmy już porządnie głodne, a obiad Gui zaplanowała w restauracji Aroma mieszczącej się w centrum sportowym oddalonym od zamku o kilkaset metrów. Sala restauracyjna znajduje się na pierwszym piętrze, ale spokojnie można dojechać windą, więc nasza Mała M. wjechała do restauracji w przyczepce. Nim zdążyłyśmy się rozgościć na stole znalazła się kartka z menu dla dzieci z miejscem do rysowania i kredkami, a kelnerka zaczęła przygotowywaać wysokie krzesło do karmienia. Oczywiście Mała jeszcze nie korzysta z takich udogodnień, ale możemy spokojnie przyznać, że restauracja naprawdę nastawiona jest na przyjmowanie rodzin z dziećmi! W menu warto zwrócić uwagę na dania sezonowe. My skorzystałyśmy z kremu ze szparagów z trawą cytrynową i przyznam, że to była kulinarna uczta! Oprócz tego zamówiłyśmy warzywa grillowane (ja) oraz penne z brokułami (Gui) Dania były sycące, a porcje całkiem spore. 
Atmosfera lokalu tak bardzo nam odpowiadała, że mocno ociągałyśmy się z wyjściem. Zgodnie stwierdziłyśmy, że wycieczki rowerowe z małym dzieckiem są świetnym pomysłem i już zaczęłyśmy planować kolejne eskapady.

Akcesoria rowerowe - porównaj ceny
Do Wrocławia wracałyśmy w czasie największego natężenia ruchu i prawdę mówiąc jadąc spokojnie ścieżką rowerową wyprzedzałyśmy samochody stojące w korku. Ciągle nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak wielu kierowców uparcie kisi się w swoich autach zamiast przesiąść się na rowery lub korzystać z komunikacji miejskiej. Przykład Chudej i Krzysia oraz setek wrocławian, którzy z rowerów korzystają, pokazuje, iż jest to najszybszy środek lokomocji w mieście. 
Zatem, jeśli szukacie ciekawego miejsca w pobliżu Wrocławia, koniecznie odwiedźcie Ślęzę. 

Szczęśliwa babcia :)


Mała M. zwiedza muzeum


Karmić można wszędzie














35 komentarzy:

  1. Wycieczki rowerowe są najlepsze :)

    Dodaję bloga do obserwowanych :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe miejsce. Lubię zwiedzać zamki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak Malutka przyjęła się w kolasce? nie płacze, nie marudzi?
    Czasami obserwuję na drodze, jak siedzi taki maluch w przyczepce, kiwa się, zasypia, wydaje mi się, że jest mu źle, gorąco i samotnie.
    Ale ja to nierowerowa jestem, może inaczej przyjmuję pewne rzeczy; pozdrawiam rodzinę Cyklistów:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samotność jej nie grozi, prowadzi żywe dyskusje z grzechoczącą żyrafa i pluszowym krasnalem ;) a o temperaturę będziemy się martwić latem, na razie taka forma spędzania czasu jej odpowiada :)

      Usuń
  4. Wspaniała wycieczka! Myślimy z mężem o kupnie podobnej przyczepki rowerowej. Chcemy rozpocząć rodzinne wycieczki rowerowe z maluchem 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas się bardzo dobrze sprawdza. Oprócz ciągnięcia za rowerem doskonale nadaje się też do spacerów po bezdrożach i do jazdy na rolkach. Bardzo szybko porzuciłam klasyczną gondolę i nawet po mieści spacerujemy z przyczepką ;)

      Usuń
  5. Świetna wycieczka. Miejsce wydaje się bardzo interesujące. A widać że i Malutkiej odpowiada taki rodzaj wycieczek. :)))
    Kurcze ale masz wspaniale z tym odnajdywaniem ziół wszędzie. Aż zazdroszczę i mam nadzieję, ze też tak kiedyś będę potrafiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsce jest faktycznie ciekawe, Mała uwielbia wycieczki, z resztą jest bardzo pogodnym Maluszkiem i niewiele trzeba jej do szczęścia (ma to po swojej mamie, Gui była podobna) No z ziołami tak mam, że ledwo się pwostrzymałam przed wskoczeniem w gęstą zieloność i zbieraniem wszystkiego! Udało mi się ograniczyć do poczęstowania Gui czosnaczkiem i kwiatami żywokostu.

      Usuń
  6. A już myślałam, że będzie o górze Ślęży :) To bardziej moje okolice :) Na Dolnym Śląsku jest cała masa miejsc na fajne wycieczki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna wycieczka,a miejsce wydaje się bardzo interesujące. Uwielbiam spędzać tak czas

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam wycieczki rowerowe, ale muszę już rozejrzeć się za nowym sprzętem, bo niestety mój na długie wyprawy już się nie nadaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wyprawy proponuję dobry trekkingowy, mój kross trans pacific świetnie sobie radzi.

      Usuń
  9. Byłam w tym zamku :D pokoje hotelowe mają naprawdę genialne :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna wycieczka i bardzo udane kadry :) Super, że tak Wam się udało :) Pewnie jeszcze nie jedną wyprawę razem podbijecie, skoro Maleństwo tak dobrze je znosi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne czeka nas wiele fantastycznych przygód rowerowych.

      Usuń
  11. Pięknie tam! Gdyby było ciut bliżej byśmy się wybrali nawet w ten weekend!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, pięknie. Bardzo ciekawe miejsce, polecam.

      Usuń
  12. Faktycznie piekne miejsce :) O Zamku Topacz słyszałam wiele pozytywnych opinii :) To musiała być udana wycieczka rowerowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. POdejrzewam, że usługi hotelowe i spa są takze na najwyższym poziomie.

      Usuń
  13. Świetny pomysł na wycieczkę. Wszyscy jak widać zadowoleni, a wspomnienia i zdjęcia zachowane :)
    Urocze Maleństwo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, jak każda babcia jestem zakochana w Małej M.

      Usuń
  14. Zrozumiałem, że wózek małej M można pchać jak zwykły wózek, a można doczepiać z tyłu roweru. Czy tak właśnie jest? Jeśli tak, to pomysł jest fajny i obejrzałbym szczegóły techniczne.
    Podoba mi się zmiana podejścia do niemowląt i małych dzieci w miejscach publicznych. Pamiętamy przecież krzywe spojrzenia kelnerów i klientów w dawnych latach.
    Aniu, zaciekawiłaś mnie miejscem. Pomyślałem, że gdyby ktoś ze znajomych czy rodziny mieli być we Wrocławiu, podam im adres tego postu.
    Z ukontentowaniem patrzyłem na ładniutką dziewczynę na jednym z ostatnich zdjęć, ale że patrzę na babcię Anię, dowiedziałem się dopiero z podpisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojazd Małej M. to przede wszysrkim przyczepka rowerowa łączona z rowerem za pomocą specjalnej rurki i systemu złączek. Dokupić można też inne akcesoria ułatwiające uprawianie sportu, np. biegów. Może też służyć jako codzienny wózek, którym da się jeździć nawet po górskim dukcie.
      Mnie też podoba się widoczna zmiana podejścia do niemowląt.
      Miejsce jest warte obejrzenia.
      A za komplement dziękuję 😁

      Usuń
    2. Moje słowa nie były planowane jako komplement, po prostu napisałem co widziałem i czułem, naprawdę!

      Usuń
  15. Świetny sposób na integrację rodzinki - od maluszka po "Babcię", tylko troszkę starszą od maluszka.
    Tak trzymać Dziewczynki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Mam nadzieję, że często będziemy tak spędzać czas.

      Usuń
  16. Poważna sprawa taka wycieczka, widujemy czasami takie wózeczki dla dzieci, świetna sprawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na wycieczkę rowerową tam am za daleko ale samochodem już nie tak bardzo :P. Z pewnością kiedyś się tam wybiorę. Zameczek bardzo chętnie bym zobaczyła :) Niech tylko pogoda zrobi się normalna!

    OdpowiedzUsuń