poniedziałek, 3 czerwca 2019

Jak udaremniliśmy wielką ucieczkę


kury na wybiegu
Nasze stadko
Pamiętacie sceny podkopu z „Jak rozpętałem II wojnę światową?” Tę piosenkę śpiewaną w czasie podkopywania i próby jasełek, by nie było słychać pracujących pod ziemią albo wynoszenie "urobku"?  A tunel z „Hrabiego Monte Christo” kojarzycie? Sceny z obu filmów stanęły mi przed oczyma, gdy pewnego wiosennego dnia odkryłam podkop, najprawdziwszą dziurę w ziemi wykopaną w celu ucieczki. Jak? Gdzie? O tym a chwilę.

Nasze nowe kurczęta 

Zacząć należy od początku a zatem, przedstawiam Wam bohaterów naszej dzisiejszej tragifarsy: oto... KURY! Sztuk 15 i kogut. Dobrze czytacie, piętnaście. Dwa tygodnie temu pojechałam na targowisko w Mirsku i gdy już prawie zwątpiłam, ze dostanę młode nioski, zauważyłam półciężarówkę, w której dwóch rezolutnych młodzieńców pilnowało klatek z kurkami. Ależ mieli wybór! Kurki w wielu kolorach, gatunkach i do tego perliczki. Niestety, z perliczek zrezygnowałam, choć ręce mi się do nich rwały, ale Ślubny nie byłby zachwycony, gdybym mu zakomunikowała, że ma szykować nowy wybieg dla perliczek. 
Skupiłam się na wyborze młodych kur, kurcząt prawie. Po dłuższej chwili wybrałam pięć – szarą, czarną z piórkami opalizującymi na zielono, czarną z białymi plamkami, beżową i beżową z czarnymi piórkami. Kurczęta zapakowane zostały do dwóch kartonów i młodzieniec uprzejmie zaniósł je do mojego auta.
Początkowo młode niechętnie wychodziły, ale powolutku zaczynają się oswajać z otoczeniem. Moją ulubienicą jest Duch- szara kurka, która zlewa się z szarym tłem kurnika. Jest najodważniejsza i pierwsza zaczęła wychodzić do woliery.

Wielki podkop

I tak dotarliśmy do miejsca akcji, którym jest wspomniana wcześniej woliera. Kiedyś już wspominałam, że jesienią trzeb było wzmocnić ogrodzenie, bo podkopywał nam się kot sąsiadów. Tym razem sprawa była zupełnie innego rodzaju... Otóż mieszkanki kurnika samodzielnie, przy użyciu dostępnych narzędzi, czyli dziobów i pazurków, wykopały półmetrowej głębokości dół i zaczęły podkopywać się pod 20 cm belką! Podejrzewam, że gdybym nie zauważyła podkopu, to za kilka dni nasze kury biegałyby na wolności!
Na szczęście w porę zareagowaliśmy i Ślubny udaremnił wielką ucieczkę wkładając w dziurę ogromny głaz.

Kastracja kota

A jak już zaczęliśmy zwierzęcy temat, to trzeba zanotować, że mój ulubieniec rudy Mimi został wykastrowany. Zabieg polega na usunięciu jąder i wykonywany jest pod znieczuleniem.  Dzięki kastracji mamy pewność, że Mimi nie nie będzie się rozmnażał, więc może żaden kolejny bezdomniak do nas nie trafi. Kastracja zmniejsza też ryzyko wielu chorób, a co za tym idzie wydłuża czas życia naszych małych przyjaciół. Mamy też nadzieję, że kocisko przestanie się tak włóczyć po nocach i spędzać poza domem po dwie doby (czym ostatnio o mało nie przyprawił Ślubnego o zawał) Zabieg rozpoczął się o 12, a już popołudniu Mimi dokazywał, jakby nic się nie stało. I jak widać na zdjęciu, nadal uwielbia moje towarzystwo.(Ciekawie o kastracji można przeczytać tu)

Z życia koźląt

Koźlęta rosną jak na drożdżach. Zaopatrzyłam je w obróżki, bo są już zbyt ciężkie, by je nosić, gdy gdzieś się zakręcą i nie mogą trafić do koziarni. Teraz mogę je złapać za obróżkę i doprowadzić do domu.

Gringo i przyjaciele

Gringo (bo przecież nie sposób nie wspomnieć o najwierniejszym zwierzaku) odwiedził ostatnio weterynarza, nadszedł czas powtórzenia szczepienia przeciw wściekliźnie. Przy okazji został zaszczepiony przeciw parwowirozie oraz zważony. W ciągu roku przybyło mu aż 10 kg! Waży teraz 18 kg. Przyznaję, że gdy się do mnie przytuli albo chce leżeć na kolanach, to czuję ten ciężar. Nasz słodziak zapałał wielką miłością do kurczaków. Przez pierwsze dwa dni praktycznie nie wychodził z kurnika stojąc przy drzwiach i nasłuchując. Gdy kurczęta zaczęły wychodzić, siedzi przy drzwiach woliery i pilnuje. Bardzo chciałby się z kurkami pobawić, ale ponieważ nie może wejść do środka, biega wokół, poszczekując.


Karmy i akcesoria dla psów - wybierz na Ceneo

I ostatnia wiadomość ze świata zwierząt: Ślubny chyba dojrzał do wybudowania klatek dla królików!

23 komentarze:

  1. A już myślałam, że to jakiś lisek chciał zameldować się wśród Twoich kurek, Ale żeby to kurki były żądne wolności tego nie przypuszczałam. Fajną masz ferajnę. Pozdrowienia już gorące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tez byliśmy w niezłym szoku, gdy to odkryliśmy! A ferajna wesoła, no i jest co robić!

      Usuń
  2. Też stawiałam na nocnego gościa, liska:-)
    Moje futrzaste towarzystwo też wysterylizowane, kilka lat temu mąż przestrzegał synów: uważajcie, bo matka w amoku, żeby za was się nie zabrała; słodziak Gringo, a Mimi chyba nieświadomy utraty męskich atrybutów; to prawda, kot nie włóczy się, nie obsikuje, no i nie sieje potomstwa po świecie; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam zosta jeszcze jeden do wykastrowania, ale to za tydzień. Mimi rzeczywiście nic sobie nie robi z braku męskości i póki co nadal się włóczy ;)

      Usuń
  3. Bardzo fajny blog i post bardzo mi się podooba :D

    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajny zwierzyniec u Ciebie. 🙂
    My mamy w domu kotkę, która również wysterylizowalismy. Teraz nie męczy się ona ani my. Mieszkamy w bloku i jej zawodzenia były słychać w całej klatce a my nie mogliśmy spać. Poza tym uważam że tak jest lepiej. Myślę, że więcej właścicieli czworonogów powinni pomyśleć o sterylizacji pupili. Zapobiegłoby to na pewno porzuceniu kociąt czy szczeniąt lub jeszcze gorszych rzeczy.😔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sterylizacja psów i kotów hodowanych w domu to moim zdaniem obowiązek opiekuna. Zwierzęta lepiej znoszą życie w niewoli i są zdrowsze.

      Usuń
  5. Zwierzyniec fantastyczny, ileż radości może dać obserwacja codziennych przygód zwierząt. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, z Ślubnym powtarzamy, że nam telewizja niepotrzebna. Wystarczy pogapić się na zwierzaki.

      Usuń
  6. A to taki podkop w odwrotnym kierunku niż spodziewany. To nie włam, tylko ucieczka! To się kurkom zachciało biegania na wolności... Zwierzyniec super! A Gringo widać ma się super, skoro tak masy nabrał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zachciało się zielonej trawki na łące. Nawet im się nie dziwię. Skąd mają wiedzieć, że na wolności czeka je niechybna śmierć w pazurach drapieżnika? A Gringo cały dzień biega, dobrze się odżywia, to i zmężniał :)

      Usuń
  7. Świetny zwierzyniec. I tyle się tam dzieje :) Ja mam tylko psa, ale marzę o swojej małej, własnej farmie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, marzenia są po to, żeby je spełniać. My przez wiele lat mieliśmy tylko wiernego przyjaciela w postaci Kokiego (mimo, że od roku nie ma go z nami, nadal o nim myślimy), czasem pojawiały się na krótko myszoskoczki, królik i szczurki (gościnnie), dopiero wyprowadzka na wieś pozwoliła nam spełnic marzenie o małym zwierzyńcu.

      Usuń
  8. Brrr… aż mnie zmroziło, gdy zobaczyłem nożyczki przed kotem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! A on tylko pomagał w szyciu namiotu! Kastracji dokonał weterynarz ;)

      Usuń
  9. Jaki sympatyczny zwierzyniec ! :) U nas na wsi już malo kto trzyma kury, o kozach mozna w ogole zapomniec - zeby nasz synek zobaczyl te i inne zwierzeta wybieramy sie czesto do gospodarstw agroturystycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jest podobnie. Kury jeszcze uświadczysz, ale innych zwierzat niekoniecznie. Tylko dwóch gospodarzy ma krowy, kilku króliki i kaczki. A kozy mam we wsi chyba tylko ja.

      Usuń
  10. Brawo Gringo, że tak pięknie rośniesz! :) Cudowne zwierzaki, chciałabym, aby moja córka mogła się wychowywać wśród takich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My robimy tak troche spełniajac swoje marzenia, trochę z myślą o wnukach.

      Usuń
  11. To Ci akcja ucieczka haha. Dobrze, że im się nie udało :) Mojego kocurka też wykastrowałam, bo pryskał w domu :P ale spokojniejszy sie od tego nie zrobił, dalej poszaleć lubi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Mimi tez póki co łazi gdzie chce i kiedy chce. Zobaczymy c będzie dalej.

      Usuń
  12. No...kury mają moc. Na Waszym miejscu bym na nie uważała;)))
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń