Gdy przeszłam na wegetarianizm ogniska stały się dla mnie wyzywaniem. Nie dlatego, że chciałam zjeść kawałek kiełbasy, ale dlatego, że lubiłam trzymać patyk nad ogniem i coś podpiekać. Oczywiście pierwszym wyborem stał się chlebem z serem, ale nie samym chlebem żyje człowiek.
Wegetariańskie batony na ognisko
Nigdy nie miałam problemu z kreatywnym myśleniem. Ognisko? Wegetarianie? Spójrzmy, co mamy w zapasach?
Większym problemem jest nazwanie nowej potrawy, bo wegańska kiełbasa mnie nie bawi. A skoro swoją potrawę zawiniłam w folię ( tak, jak robi się czasem kaszankę) to może baton ( nie ma bezpośredniego odnośnika do mięsa)
Zatem niech będzie baton ( nie wegańska kaszanka, bo tym razem nie było kaszy)
Pogoda się wyklarowała. Ognisko przygotowane, kiełbasa wyjęta... A wegetarianie?
Zrobiłam szybki przegląd produktów.
Wymieszałam, zawiniłam, położyłam na kamieniach. Podpiekło się, podgrzało.
- Hej, daj przepis na te Twoje wege folijki z ogniska. Były pyszne!
- Nie mam. To był przegląd zapasów, ale napiszę, będzie na blogu.
Przepis na wegańskie danie ogniskowe
Torebka ryżu lub pół szklanki
Puszka czerwonej fasoli
3 łyżki proszku z suszonych grzybów wędzonych ( można zastąpić zwykłymi suszonymi grzybami i dodać wędzoną paprykę)
1 łyżka mielonej kolendry
3 łyżki siemienia lnianego
Majeranek, sól, papryczka chilli w proszku.
2-3 łyżki oliwy z oliwek
Ryż gotujemy. Fasolę odcedzamy, przesypujemy do miski i ugniatamy widelcem. Łączymy z ryżem (mnie został z obiadu dla gości).
Dodajemy pozostałe składniki. Doprawiamy solą i pieprzem według uznania.
Mieszamy aż ryż przestanie być w grudkach.
Dłonie skrapiamy oliwą i formujemy batoniki. Układamy na folii i zawijamy.
Smacznego!
Jeśli masz ochotę poznać więcej moich przepisów, to nadal w sprzedaży jest ebook "Jemy chwasty czyli łąka na talerzu" https://kobiecerozmowki.v.1cart.eu/cart/?product=jemy-chwasty-czyli-laka-na-talerzu
Jesteś czarodziejką. Ja wprawdzie nie jestem wegetarianką, ale wprowadzam sobie coś w rodzaju diety wątrobowo-trzustkową, nie choruję ale mam obserwować te organa. Przede wszystkim nie smażę. nawet ogórka zielonego obieram kroję na paseczki (bo lubię na kanapki układać) i parę minut gotuję w rondelku. Gotuję na parze, piekę, przede wszystkim mięso indycze, czasami kupuję królika tuszkę. A tak sporo nabiał, ryż i trochę warzyw, też gotowane duszone.
OdpowiedzUsuńWystarczy trochę dobrych chęci, by nawet dieta eliminacyjna była smaczna i pełnowartościowa.
UsuńJak się chce to można wszystko. Trzeba tylko czasami trochę pokombinować.
OdpowiedzUsuńTak, wystarczy trochę pomyśleć.
Usuń