wtorek, 14 marca 2017

W Paprotnie i Ciećmierzu

Kilka dni temu, sprawdzając na mapie nazwę rzeczki płynącej przez Karnice, uświadomiłam sobie, że niewiele wiem o tej graniczącej z Trzebiatowem gminie. Mało tego- odkryłam, że jakoś nie utrwaliło mi się, że to Karnice są siedzibą władz gminnych! Postanowiłam to zmienić. Obszar gminy jest spory, w jej skład wchodzi aż 30 miejscowości! Część z nich (te na wschodzie gminy) znam, nawet całkiem nieźle,bo przecież mijam je często w drodze do Niechorza. Pozostałe miejscowości mijam czasami jadąc w kierunku Świerzna, jednak te położone z dala od dróg nr 103 i 110 są mi zupełnie nieznane.

Na pierwszy ogień poszły leżące przy drodze do Świerzna miejscowości Paprotno i graniczny Ciećmierz.  O Paprotnie było w powiecie głośno kilka lat temu, gdy zamykano szkołę mieszczącą się w zabytkowym pałacu.
Wiele osób sądziło, że piękna budowla zostanie sprzedana i będzie komuś służyć.Jadąc do Paprotna miałam nadzieję zobaczyć klasycystyczną perełkę w pełni blasku. Jakże się zawiodłam!
Było wczesne popołudnie, gdy ruszyłam z Trzebiatowa. Minęłam Cerkwicę i chwile później skręcałam  z głównej drogi w lewo, w brukowaną aleję. Wjechałam do niedużej wsi, której burzliwa historia sięga XIV w.  Zgodnie z mapą interesujący mnie budynek znajdował się w zachodniej części wsi. Jakoż za chwilę zobaczyłam bryłę pałacu i spory park za nim.
Dwór zbudowany został w 1870 roku przez rodzinę von Neste,  Jego obecny kształt odbiega od pierwotnej wersji (na potrzeby szkoły połączono główny budynek z zabudowaniami oficyny, o czym dowiedziałam się z rozmowy z napotkanym byłym uczniem tamtej szkoły).
Pałac nie należy do dużych, tym bardziej dziwi, że nikt o niego nie zadbał po wyprowadzce szkoły.
Odpadające tynki i gzymsy, wybite niektóre szyby, ogólne zaniedbanie nie najlepiej świadczą o włodarzach. Istnieje prawdopodobieństwo, ze lada moment budynek podzieli losy pałacu w Uniestowie, Dreżewie, Dargosławiu (klik). Obok budynku głównego stoi oficyna z ciekawą wieżyczką.
O ile front pałacu wychodzący na wschód nie prezentuje się ciekawie, o tyle zachodnia strona- otwarta na park przypomina o pierwotnym przeznaczeniu budowli. To tamtędy, przez podparty filarami ganek pani domu wychodziła na spacer po parku. Sam park robi ponure wrażenie- zaniedbany i zaśmiecony nie przynosi chluby mieszkańcom wsi. A myślę, że mógłby stanowić wspaniałe miejsce zabaw i odpoczynku.
Podobne zaniedbanie dotyczy stawu usytuowanego przy drodze dojazdowej do pałacu.
Smutne refleksje dotyczące kondycji pomorskich pałaców przerwał starszy pan. Od niego dowiedziałam się, jak wyglądało życie szkoły w latach 60-tych. Mój rozmówca pochodził z pobliskiego Ciećmierza i wspólnie z innymi dziećmi łąkami szedł codziennie do Paprotna, by tu uczyć się w siedmioklasowej szkole. Chwilę porozmawialiśmy o cichej wiosce, w której mimo ładnej pogody i godzin popołudniowych nie słychać było radosnych dziecięcych krzyków i nawoływań o kondycji, kolei wąskotorowej i drodze do Zapola. To było ciekawe spotkanie, które wzbogaciło nieco moją wiedzę.
Pożegnaliśmy się i pojechałam obejrzeć resztę wsi i  stację kolejową kolejki wąskotorowej, której regularne kursy jeszcze ja pamiętam.
Z Paprotna pojechałam do wspomnianego wcześniej Ciećmierza, wyobrażając sobie ścieżkę wydeptaną przez ciećmierskie dzieci idące do szkoły. Do wsi jednak nie wjechałam, gdyż jakość bruku uniemożliwiała poruszanie rowerem szosowym (wrócę tu innym rowerem, by obejrzeć zabytkowy kościół)
Zajrzałam za to na niewielki cmentarz usytuowany po drugiej strony drogi. Tyle razy mijałam go, zastanawiając się, na ile zachowane zostały stare nagrobki.
Spacer po cmentarzu mocno mnie rozczarował. Po niemieckich mogiłach nie pozostał nawet ślad, jedynie w centralnej części nekropolii zwracała uwaga niewielka kwatera- tu pochowano kilkoro powojennych mieszkańców. Nagrobki datowane są miedzy 1945 a 1951. I tylko ten niewielki skrawek cmentarza zachowany jest w jako takiej czystości. Wokół walają się wypalone znicze, wyblakłe sztuczne kwiaty, śmieci wszelkiego typu.
Chyba nigdy nie pojmę tego braku podstawowej kultury, bezrefleksyjnego wyrzucania śmieci gdzie popadnie, niszczenia tego co obce, "nie moje".
Jakie świadectwo wystawiamy sobie jako naród, który nawet mogił uszanować nie potrafi?
Pozostałe zdjęcia z wycieczki: (klik)
EDIT: 10 kwietnia cmentarz został dokładnie posprzątany przez dwóch miłośników Ziemi Gryfockiej!

Pisząc post korzystałam z następujących źródeł:
http://www.wikiwand.com/de/Paprotno_(Karnice)
http://parpart11.wixsite.com/parpart/bilder-aus-parpart
http://encyklopedia.szczecin.pl/wiki/Pa%C5%82ac_(Paprotno,_powiat_gryficki)


2 komentarze:

  1. Oj, Anno, smutny i mało optymistyczny tekst przeczytałem.
    Jeżdżąc po kraju nierzadko widuję dbałość o wygląd miejscowości, także tych małych, istniejących z dala od bogatych firm i turystów. Sporo widać inwestycji współfinansowanych przez Unię. Wygląd tych miejscowości znacznie się zmienił w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, co cieszy mnie jako obywatela kraju bogacącego się. Więc może masz rację pisząc o słabych staraniach włodarzy. A może bieda jest tam wyjątkowa?
    Chociaż bieda nie przeszkadza w utrzymaniu porządku…

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam biedę, która bardzo dba o porządek. Wystarczyłoby skrzyknąć się w ramach sobotnich porządków i posprzątać. Choć obawiam się, że w przypadku pałacu i parku może być problem z własnością. Natomiast w Ciećmierzu jest to ewidentnie sprawa mieszkańców!(wszak to oni bałaganią w tym miejscu)

    OdpowiedzUsuń