![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDBkJfiZgVuAvmdRx_S1Kx44CrGRMcCpKQ5HiFGWL_eIQsGg4vzlBFnqN_TCnLuentWqPPMBjr73qWfuQ9FCBYfsyr314S0nsSDzT0ZBpK64U1Nzf_vWECoSDzlsYOcdqNOmXK7F27QI6v/s320/rac%25C5%2582aw.jpg)
Leży o kilka kilometrów od Gorzowa. Niewielka, ot kilka poniemieckich domów, popegeerowski blok, neoklasycystyczny dworek, neogotycki kościół, waląca się stodoła, ferma indyków, 330 dusz (dane z wikipedii) . I pewnie nigdy bym się o jej istnieniu nie dowiedziała, gdyby jeden z jej mieszkańców, zapalony kolarz, nie wpadł na pomysł, by to właśnie tu, w Racławiu ulokować bazę Gorzowskiego Maratonu Szosowego.
I tak, gdy większość nauczycieli świetnie bawiła się na tzw. części nieoficjalnej zakończenia roku szkolnego, my rozlokowywaliśmy się w świetlicy wiejskiej w Racławiu.