środa, 29 sierpnia 2018

Siostrzana wędrówka Kamienickim Grzbietem


-Pódź, zy mnom na Tytoniowa Ścieżka.- poprosiła siostra zaraz po przyjeździe. -Pogodomy se po babsku.
No i jak miałam odmówić takiej prośbie? Przecież się nie da, zwłaszcza, że widzimy się na tyle rzadko, że każda spędzona z nią godzina staje się cennym wspomnieniem.

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Klik, klik! Kupujemy meble!

-Jak długo jeszcze będziesz tu stała?
-Nad czym się tak zastanawiasz?
-No wybieraj w końcu!
-Przecież te rzeczy są takie same, chodź już!
-Nie grzeb się, bierzesz, czy nie?
-Pospiesz się!
-Ja już wychodzę, a ty rób jak chcesz.
Znacie to? Tak wyglądają zakupy z moim Ślubnym. Nie lubię, gdy mamy coś razem kupować, bo facet w gorącej wodzie kąpany. Łapie pierwszą rzecz z brzegu i ucieka. Jak to się skończyło, gdy kupował meble do łazienki i swoją piłę to już wiemy- zamiast szybko i tanio, było długo i czasochłonnie, bo jechaliśmy do Jeleniej Góry trzy razy w ciągu trzech dni!

Maraton Szosowy Kargula i Pawlaka w Lubomierzu

Kocięta mamy w butach Krzysia. Ach! te sznurówki!
Że na maraton do Lubomierza pojedziemy, wiedzieliśmy od dawna. Że skorzystamy przy tej okazji z gościnności moim rodziców - też. Że jak zawsze będzie za mało czasu - niekoniecznie...

sobota, 25 sierpnia 2018

Poranne rytuały- spokojny poranek na izerskiej wsi

Poranek budził się z wolna. Leżąc, obserwowałam bladą poświatę z okna, czekając aż zacznie się rumienić i spojrzę czerwonemu słońcu w twarz. I choć czas płynął, poświata nie pojawiała się. Zdziwiona wstałam i spojrzałam na północny-wschód, by sprawdzić, czy może pojawiły się utęsknione chmury, z których spadnie wreszcie deszcz.

piątek, 24 sierpnia 2018

Mirabelkowe love

Mirabelki, wszędzie mirabelki! Gdy w połowie lipca odkryłam drzewko z opadającymi właśnie śliwkami byłam zupełnie nieprzygotowana. Zebrałam jednak owoce, bo przecież nic nie może się zmarnować. Nie miałam jednak ani czasu ani pomysłu na przetworzenie żółtych kulek. Zrobiłam więc rzecz najprostszą- wrzuciłam do 5-litrowej butli na wino i wstawiłam na strych.

środa, 22 sierpnia 2018

Sierpniowy misz-masz

Te owoce mnie wykończą! Śnią mi się po nocach gałęzie uginające się od mirabelek i gruszek, jeżyny wysyłają po mnie swoje macki, a borówki tęsknie wołają spod Kamienicy!
Kilka ostatnich dni upłynęło mi na gotowaniu, smażeniu, przeciskaniu, przecieraniu i suszeniu tego wszystkiego, com sobie naniosła do domu. A były to borówki i jagody, renklody, mirabelki, jabłka, cukinia, pomidory, gruszki i czarny bez. Renklody zostały przetworzone na prawdziwe gęste i ciemne powidła. Borówki z jabłkami zamieniły się w sos do mięsa. Z cukinii i jabłek powstał keczup. Jagody zniknęły w zupie,  gruszki, część jabłek i pseudo węgierki dosychają na siatkach rozłożonych na łące. Czarny bez po przegotowaniu zamienił się w leczniczy sok. A mirabelki? Mirabelkom poświęcę osobny wpis.
Jedynym dniem ostatniego tygodnia, gdy nie kwitłam przy owocach była niedziela, którą jednak też spędziłam wśród przetworów. Wybrałam się bowiem na jarmark perski izerski do Kopańca.
Było jak zwykle towarzysko i radośnie. Spotkałam starych i nowych znajomych, przegadałam wiele godzin i wysłuchałam kilku życiowych historii.
Sierpniowa edycja jarmarku różniła się od poprzednich niecodziennymi gośćmi- swoje dwudziestolecie pobytu w Izerach świętowali Holendrzy z fundacji Nemo. Były fryzyjskie tańce i pląsy, muzyka ludowa w wykonaniu zespołu Midwoud.
Wydawało mi się, że tacy goście przyciągną rzesze odwiedzających, jednak tak się nie stało.

Ludzi było nawet jakby mniej niż na poprzednich imprezach. Myślę, że powodem był niesamowity upał i duchota, więc spora część potencjalnych odwiedzających wybrała pobyt nad wodą.  O tym, jak było gorąco świadczy choćby to, że hitem mojego małego stoiska okazał się... kompot jabłkowy!
Na jarmarku spotkamy się w tym roku jeszcze raz, we wrześniu, kto zatem nie zdąży jeszcze odwiedzić Kopańca, niech szykuje się 16 września!

sobota, 18 sierpnia 2018

Prezent dla zwierzoluba

Lubicie dostawać prezenty? Ja uwielbiam! I równie mocno lubię dawać, choć czasem brakuje mi pomysłu, co sprezentować najbliższym.
Z okazji 28 rocznicy ślubu, która przypada dzisiaj, sprawiliśmy sobie personalizowaną tacę śniadaniową ze sklepu MyGiftDNA.pl .

czwartek, 16 sierpnia 2018

Chutney- owoce dla dorosłych

Ostatnio było o owocach dla niemowląt, dziś zupełnie inna strona letnich przetworów. Będzie o chutney'ach. Gdy zaczęłam swoją przygodę z owocami do słonych potraw, nie wiedziałam, że mają one swoją nazwę. Teraz już wiem, że moje sosy o dziwnych składach były ni mniej, ni więcej jak chutney'ami. Zgodnie z Wikipedią chutney wywodzi się z kuchni indyjskiej i jest owocowym , ostrym sosem z czosnkiem, cebulą, musztardą.

środa, 15 sierpnia 2018

Jak urządzę mój strych?- pomysł nr 1


"Tu na razie jest ściernisko, ale będzie..." - nucę sobie za każdym razem, gdy wchodzę na mój strych, by powiesić pęczek ziół albo w jednym z tysiąca kartonów poszukać drobiazgu, którego właśnie teraz potrzebuję. Potrafię tam stać kilkanaście minut, gapiąc się jeden punkt, a oczami wyobraźni widzę wnętrze inspirowane dopiero co zamkniętą stroną internetową o tematyce wnętrzarskiej lub sklepem z meblami. I za każdym razem mam inny pomysł na urządzenie tych kilkudziesięciu metrów kwadratowych powierzchni. 

Pomyślałam, że zacznę te pomysły spisywać i Wam pokazywać, może coś doradzicie? 

Ostatnio przyszło mi do głowy, by każdy pokój urządzić w innym stylu: alpejskim, prowansalskim, skandynawskim, ludowym, peerelowskim. 



piątek, 10 sierpnia 2018

Owoce w słoikach dla Maluszka

Bycie babcią zobowiązuje. Z niecierpliwością oczekuję dnia, gdy moje wnuczątko pojawi się na świecie, a ja będę mogła przywitać kolejne pokolenie. Nim to jednak nastąpi, trzeba jakoś przygotować się mentalnie i logistycznie. Ślubny już planuje remont na poddaszu, by to nowe pokolenie miało jak najlepsze warunki w czasie pobytu u dziadków. Ja zajęłam się przygotowywaniem tego, co umiem najlepiej, czyli słoiczków z przetworami.
Wyliczyłam, że Maleństwo będzie gotowe do zmiany diety akurat wtedy, gdy nie uświadczysz świeżych warzyw i owoców, bo to co pojawia się wiosną w sklepach albo jest pryskane chemikaliami, albo sztucznie pędzone, albo sprowadzane nie wiadomo skąd.
Powiedzmy sobie szczerze, jedynie owoce i warzywa ze sprawdzonego źródła są dobre. A sprawdzone źródło to własny ogród, sad i dzikie owoce na miedzach i w lesie. Nikt nie wmówi mi, że te piękne, okrągłe jak od linijki jabłka nie zostały niczym opryskane, a marchew w pęczku kupowana w maju też jest naturalna! Pewnie, można kupić gotowe słoiczki z przecierem. Tylko po co, skoro te przygotowane w domu będą pewniejsze, zdrowsze i dużo tańsze?
Co zatem pozostaje? Stanąć przy kuchni i przygotować własne słoiczki.
Od czasu, gdy moje dzieci były niemowlętami minęło sporo czasu, postanowiłam więc sprawdzić, co zmieniło się w filozofii żywienia niemowląt. Przejrzałam sporo różnych stron internetowych, forów, blogów i... złapałam się za głowę! Co artykuł to inne wytyczne!
Postanowiłam więc połączyć tę nową wiedzę ze swoim doświadczeniem i kierując się zdrowym rozsądkiem zabrałam się do pracy.
Najwięcej powstało słoiczków z musem jabłkowym, bo tu wszyscy są zgodni. Pierwszym owocem podawanym niemowlakowi ( niektóre źródła podają, że od piątego, inne że od szóstego miesiąca) są jabłka. Zatem mamy mus jabłkowy z papierówek- nadają się idealnie, bo nie są zbyt wyraziste w smaku i mają dużo miąższu. gotującej się wodzie ok. 30 minut.
Początkowo myślałam, że będę je dusić w garnku, jednak przypomniałam sobie o istnieniu wyciskarki wolnoobrotowej i to ona sprawiła, ze praca idzie mi szybko. Z tego urządzenia wychodzi idealna papka do słoików! Nie doprawiam jej, tylko przelewam do wyparzonych słoiczków po keczupie i pasteryzuję we wrzącej wodzie ok. 30 minut.
Kolejne słoiczki są z przecierem jabłkowo-porzeczkowym, bo czerwona porzeczka też pojawia się jako ten owoc, który maluch może zjeść ok. 6-7 miesiąca.
Dalej są musy jabłkowo-malinowe, jabłkowo- gruszkowe, gruszkowo-malinowe, jabłkowo-cukiniowe. W przyszłym tygodniu pojawią się słoiczki gruszka-jagoda,  jabłko-jagoda. Dzięki takim zapasom Maluszek spokojnie przetrwa do marchewki, pietruszki i pasternaka i innych warzyw z mojego ogrodu oraz owoców sezonowych.
P.S. Zajrzałam do piwnicy... zdaje się, że nakarmię nie tylko Dzidzię Gui ale i dzieci sąsiadów!




RÓBMY PRZETWORY! 5.

wtorek, 7 sierpnia 2018

AliEkspressowe zdobycze dla Gringo

Zapewne pamiętacie, jak jakiś czas temu zastanawiałam się nad tym, co kupić swojemu nowemu wówczas psu? Przejrzałam wtedy mnóstwo różnych ofert, korzystając z dostępnych w internecie sklepów zoologicznych. Ponieważ postanowiłam pójść za Waszymi podpowiedziami i kupić szelki, szukałam takich, które spodobają mi się, będą mocne i nie wydrenują mojego portfela. Okazało się, że mam spore wymagania, bo albo kolor, albo krój albo cena mi nie odpowiadały.

niedziela, 5 sierpnia 2018

Wędrówka w starym stylu- Kamienica

Przed nami majestatyczna Kamienica
Kamienica- najwyższy szczyt mojej części Gór Izerskich (973m.n.p.m) rozpalała moją wyobraźnię już od dłuższego czasu. Wiosną niewiele brakowało, bym dotarła na sam szczyt, wówczas jednak miałam ze sobą rower i noszenie go po skałach byłoby absurdem. Ale to wówczas, gdy poczułam zapach nagrzanych słońcem kamieni, przypomniałam sobie dawne wędrówki z plecakiem samotnie lub z ojcem. Te dziesiątki kilometrów pokonywanych równym miarowym tempem w czasie jednodniowych wycieczek lub wielodniowych wypraw. Tak.

piątek, 3 sierpnia 2018

Malinowe impresje

Jest taka piosenka Urszuli, która męczy mnie ilekroć idę z wiaderkiem zbierać maliny. Podejrzewam, że pokolenie dorastające w latach osiemdziesiątych już wie, że nucę wtedy "Malinowego króla".  I nieważne, że tekst z podtekstem i w sumie infantylny, i jakiś taki podejrzany,choć przecież o miłości. Melodia jednak zapada w pamięć i już.

czwartek, 2 sierpnia 2018

Dzień dobrych wiadomości

Przyjazd Gui do Domku pod Orzechem jest dobrym momentem na ogłoszenie "Dnia dobrych wiadomości". A jest ich sporo i prawdę mówiąc nie wiem, od której zacząć? Od najważniejszej? A odwrotnie, by na końcu było wielkie BUM!
I może tak zrobię...