Czas biegnie w zatrważającym tempie. Chciałoby się zachować
w pamięci najpiękniejsze chwile, zapisać je, udokumentować, a gdy usiądzie się
do klawiatury, okazuje się, że minął tydzień, dwa… Wróćmy jednak na chwilę do
świątecznego nastroju, pospacerujmy z Małą M. po pagórkach i skałach.
Ja chcę na skałki!
Takim okrzykiem Mała M. odpowiadała na każde pytanie, o to
gdzie jedziemy i co będziemy robić. W efekcie święta spędziliśmy niesamowicie
aktywnie i nie było czasu na siedzenie przy zastawionym stole.
Już w piątek, zaraz po ostatnich zakupach zdecydowaliśmy się
na spacer na Skałki Zakochanych. Przy czym miał to być lajtowy spacerek na
odczepnego, by pokazać, że naprawdę wszędzie jest pełno skał. Efekt? Wspinanie
się z dna starej kopalni w miejskich butach, bo Mała M. chciała zobaczyć, jak
jest na dole. No, ale przyznajmy, pozostałe uczestniczki tej eskapady też
chciały. I tak wyjazd na zakupy zamienił się w wycieczkę pełną przygód.
Bobrowe Skały z dzieckiem
Najważniejszą wyprawę świąteczną z Małą M. zaplanowałyśmy na
sobotę. Obiecałam Gui, że zabiorę ją do mekki wspinaczkowej czyli na Bobrowe
Skały, bo też trzeba wam wiedzieć, że Gui uprawia teraz wspinaczkę ściankową, a
jej wyczyny można śledzić na jej profilu IG.
Spakowałyśmy się wyprawowo , wsiadły w auto i pojechałyśmy
do Piastowa, bo stamtąd najbliżej do Bobrowych Skał, a małe nóżki ( a może główka)
nie przepadają za długimi wycieczkami. Samochód został na łące dokąd biegła
polna droga ( jak dobrze, że mamy terenowy samochód) Stamtąd już blisko było do
szlaku na Bobrowe Skały i po kilkunastu minutach widziałyśmy już cel naszej
wyprawy. Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, że od strony Piechowic i Piastowa jest
to taki krótki spacer.
Gdy Gui wspinała się po skałach, my czyli serdeczna przyjaciółka
Gui- Julka i ja przejęłyśmy opiekę nad Małą M. Łatwo nie było, bo moja wnuczka
również chciała się wspinać, i te same nóżki, które jeszcze kilka minut
wcześniej nie chciały iść, teraz pokonywały wertepy, by okrążyć Bobrowe Skały
dookoła.
Na szczyt też Mała M. się wdrapała i im dłużej chodziła, tym była
odważniejsza. Gdy ja już odpuściłam, dziewczyny nadal się kręciły po skalnych
blokach. Zajęłam się kawą i ciastem i tylko co kilka minut któraś zdawała mi
relację ze swoich wyczynów.
Czy Bobrowe Skały są dobrym pomysłem na wycieczkę w Góry
Izerskie z dzieckiem? To zależy. Dojście jest strome, ale krótkie i nawet małe
nóżki dadzą radę. Da radę także terenowy wózek, bo z Piastowa prowadzi nie
tylko szlak pieszy ale i rowerowy.
U podnóża znajdują się ławki i krąg ogniskowy, ale wejście
na punkt widokowy jest na własną odpowiedzialność, gdyż pamięta jeszcze początek
ubiegłego wieku, gdy poniżej działało niemieckie schronisko.
Jeśli wiec ma się ruchliwego malucha, trzeba mieć oczy
dookoła głowy i samemu nie bać się wysokości.
Jednego jestem pewna, Mała M. czułą się tam jak ryba w
wodzie i na pewno wrócimy niebawem na Bobrowe Skały.
Więcej o Bobrowych Skałach: Bobrowe Skały w Górach Izerskich