Jest ciepło. Ponoć nawet bardzo. Ponoć, bo jako typowa jaszczurka uwielbiam gorąco i nadal czekam na zapowiadane +40. Dla mnie wymarzona pogoda na rower. We wtorek wybrałam się na przejażdżkę wzdłuż Wybrzeża, niestety, tłok w nadmorskich miejscowościach uświadomił mi, że jednak wolę Bałtyk jesienią,wiosną albo o świcie. Jednak,gdybym nie pojechała, nie mijałabym Reska Przymorskiego i wyłożonych na brzegu kajaków! Przypomniałam sobie, że o kajakowej wycieczce marzymy od wczesnego lata, gdy obserwowałyśmy kajakarzy na Redze w czasie upalnego maratonu w Świdwinie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kajaki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kajaki. Pokaż wszystkie posty
piątek, 7 sierpnia 2015
sobota, 24 sierpnia 2013
Jedziemy nad jezioro
Sobotni poranek, właśnie wtaszczyłam przywiezione ze sklepu
zakupy. Głowę mam pełną spraw do załatwienia i rzeczy do zrobienia „przy
sobocie”. A tu mąż wyskakuje z tekstem:
- Jedziemy nad jezioro? – zaniemówiłam. Wszystkiego się
spodziewałam, ale nie własnej inicjatywy mojego Ślubnego!
- Nie tak zaraz! Muszę przygotować obiad, podgotować
pomidory na przecier, ze słoninki zrobić smalczyk. Pomóż mi w kuchni, będzie
szybciej.
Ślubny ochoczo wziął się do pracy. Dzięki temu przed
jedenastą mogliśmy zapakować kawałki gorącego kurczaka, chleb, trochę owoców i
warzyw i ruszyć nad jezioro.
Wybraliśmy się do Kołomącia, bo blisko i dawno tam nie
odpoczywaliśmy. Rowery jakby same sunęły, zwłaszcza mój , bo schowana za Ślubnym
nie odczuwałam wiatru. Jechaliśmy trochę
ponad godzinę. Na kąpielisku zapłaciliśmy za wejście, rozłożyli koc i mogliśmy
rozpocząć leniuchowanie.
No tak, ale leniuchowanie w naszym wydaniu polegało na
jedzeniu, godzinnym pływaniu kajakiem po jeziorze i planowaniu dwudniowego
biwaku na kąpielisku połączonego z wędkowaniem i zwiedzaniem pobliskich lasów. Po
14.00 stwierdziliśmy, że jeszcze sprawdzimy temperaturę wody w jeziorze- mąż
nawet chwile popływał, ja z racji braku umiejętności pływania połaziłam po
mieliźnie i … stwierdziliśmy, że dosyć już się nabyliśmy, możemy wracać!
Kąpielisko w Kołomąciu jest popularnym miejscem wypoczynku
gryficzan. Czasami można spotkać tu także trzebiatowian, bo leży zaledwie 25 km
od Trzebiatowa. Można tu rozbić namiot lub wykupić noclegi w domkach (część to pamiętające
poprzednią epokę campingi, część to całkiem stylowe drewniane domki. Całkiem
nieźle wygląda krąg ogniskowy i otoczenie niewielkiego baru. Jest także niewielkie pole namiotowe. Infrastruktura
kąpieliska mile nas zaskoczyła w porównaniu z tym, co pamiętaliśmy sprzed… 20
lat! Ślubny zdziwiony był spokojem- nad jeziorem wypoczywało zaledwie kilka
rodzin. Wyjaśniłam mu zatem, że w sobotnie południe ludzie zazwyczaj gotują
obiad lub sprzątają i robią zakupy. Gdy my już opuszczaliśmy Kołomąć, w
kierunku jeziora zmierzało kilka samochodów.
Może nie ma tu luksusów, ale mile spędzić czas. (pod
warunkiem, że nie ma się za sąsiadów rozwrzeszczanej grupy dzieciaków).
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w CzekoladowejLokomotywie na mrożonej kawie, a po południu ja dokończyłam przecier pomidorowy
i smalec ze skraweczkami do chleba. Sprzątanie odłożyłam na czas bliżej nieokreślony.
Cóż. Dom jest do mieszkania, a nie do sprzątania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)