środa, 3 maja 2017

Początek maja z książką

Kolorowy plakat zachęcał do odwiedzenia Pałacu nad Młynówką. Pogoda choć słoneczna była jednoczesnie chłodną i wietrzną. Nie sprzyjała  rowerowym eskapadom. Postnowiłam więc skorzystać z zaproszenia  Trzebiatowskiego Ośrodka Kultury. Tym bardziej, że w czasie porządków w domowej biblioteczce okazało się, że kilka bibliotecznych książek zawieruszyło się w naszych zbiorach. Spakowałam je więc do sakwy i pojechałam nad Młynówkę. Przywitałam się z ulubionymi bibliotekarkami, a że do spotkania czytelniczego  było jeszcze sporo czasu, zwiedziłam wystawę "Sztuka czterech kontynentów". Zajrzałam do czytelni, gdzie wyświetlano film o Trzebiatowie, przeszłam się pałacowymi korytarzami, które bardzo lubię. Tu i ówdzie można było spotkać zwiedzających, zachęconych szeroko otwartymi drzwiami Pałacu i wystawionymi na dziedzińcu stolikami. Goście rozsiedli się zarówno w wygodnych fotelach, jak i na ławkach wokół wielobarwnego klombu.

Przed szesnastą w bibliotece zebrała się grupka miłosników książek. Nim jeszcze oficjalnie rozpoczęliśmy podwieczorek, już prowadziliśmy dyskusje wszelakie. Było o podróżach, sztuce i rękodziele, o marzeniach i planach. Wreszcie daliśmy naszej gospodyni dojść do głosu. Pani Stasia opowiedziała o nowościch i zachęcała do wypożyczania. Potem dyskutowaliśmy o czytelniczych fascynacjach, wymienialiśmy się tytułami ulubionych książek. Przez chwilę zastanawialiśmy się nad niskim poziomem czetelnictwa w świetle ostatnich badań. Nim się spostrzegliśmy minęły dwie godziny! Wydawało się, że już, już kończymy, gdy ktoś podrzucił kolejny temat. Tylko rozsądek sprawił, że pół godziny później pożegnaliśmy gościnne progi biblioteki. Nie był to jednak koniec dyskusji! O nie!
Jeszcze chwilę rozmawiałam na dziedzińcu, a potem całą drogę do domu dyskutowałyśmy z zaprzyjaźnioną bibliotekarką o nowych lekturach szkolnych i o tym , czym zachęcić dzieci do czytania.
Wśród nowości, które przedstawiła pani Stasia była trzecia część sagi rodzinnej Lucyny Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej". Usłyszałam tyle zachwytów nad tą sagą, że postanowiłam po nią sięgnąć. Własnie przeczytałam pierwszy tom pt. "Hanka" i przyznaję rację naszym biblotekarkom- czyta się wyśmienicie i z niecierpliwością czeka na kolejną część.
"Hanka" ukazuje losy aptekarskiej córki na przełomie XIX i XX w. Poznajemy marzenia i aspiracje młodej kobiety, jej walkę o szacunek i miłość, możliwość pracy w aptece. W tle pojawia się mieszczański Kraków przełomu wieków z jego wielobarwnością i mrocznymi tajemnicami.
Dobra, kobieca literatura na wiosenne wieczory.

10 komentarzy:

  1. Och, Anno! Jakże dalekie są takie spotkania i rozmowy od mojej zawodowej codzienności! Jakże ja zazdroszczę ludziom mającym potrzebę i czas na takie spotkania! (Dzisiaj pracowałem 12,5, przewiduję, że jutro ponad 20 godzin…)
    Podoba mi się prężność działania TOKu. Pogratulować dyrektorce. Właściwa osoba na właściwym stanowisku.

    OdpowiedzUsuń

  2. Wreszcie maj i już maj, bo to dziś początek matur. Na spotkaniu widać że średnia wieku wysoka a szkoda.
    Aleksandra na maturze obawia się - języka polskiego. Co zrobić nauczycielka była dyrektorką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krzysiu, jest czego zazdrościć, to są małe święta, za które jestem kierownictwu TOKu bardzo wdzięczna :) Tobie zaś współczuję, nie przepracowuj się!
    Tak, Andrzeju, czas matur... ech... młodzi zazwyczaj boją się polskiego, cóż, ja też się bałam, wszak robiłam tak dużo błędów ortograficznych! Do dziś zastanawiam się, jak to możliwe, że napisałam na 5. Podejrzewam, że to czyjaś tajemnica ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę takich spotkań,można spotkać osoby o podobnych zainteresowaniach,porozmawiać ,wymienić się spostrzeżeniami.I jeszcze ten pałacyk...

    OdpowiedzUsuń

  5. Najczęściej Matury to start do dorosłości, radość z czekających wakacji.Święto, jak to w Pałacu. Piękne poważne stroje, długie suknie i radosne uśmiechy. Czasem wiosna jest też początkiem końca choć w danej chwili o tym nie wiemy.
    Zostaje kwiatek zasuszony w ulubionej książce lub Babie Lato rozwiewane wiatrem...
    Książki za to zawsze są z nami choć zapisane w nich słowa znaczą teraz co innego tak jak wiersze pisane w maju.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chetnie ksiazke kupie jak bede w Polsce. Pozdrawiamy,

    OdpowiedzUsuń
  7. Baju, jest czego zazdrościć!
    Andrzeju, magia wspomnień polega na tym, że są nasze i tylko nasze... i coś musi się skończyć, by mogło zacząć się coś innego...
    Nianiu, polecam- ponoć cała seria jest świetna!

    OdpowiedzUsuń

  8. Czasem coś trwa mimo wszystko, wystarczy że było prawdziwe. W polskim TOP Wszech Czasów ( W trójce) sporo pięknych wspomnień np KSU Moje Bieszczady na 4 czy Korowód na 9.
    Miło było świątecznie posłuchać 2 maja. Polecam całe zestawienie - to połowa życia zapisana muzyką. A teraz Lukstorpeda wystarcza młodym do szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja bardzo się cieszę, że moja saga podoba się czytelniczkom :) To dla mnie ogromna radość. Pozdrawiam serdecznie wszystkie Panie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ mi miło gościć na blogu samą Autorkę! Przekażę pozdrowienia naszym bibliotekarkom, już one zrobią z nich użytek!

    OdpowiedzUsuń