piątek, 5 lipca 2019

Na Szlaku Cietrzewia w Górach Izerskich


Na izerskich ścieżkach
 Czerwcowe odwiedziny w Domku pod Orzechem obfitowały w tak wiele wydarzeń, że nie o wszystkich wycieczkach i spacerach zdążyłam napisać. I o ile trzecie i czwarte odwiedziny na Skałkach Miłości można by sobie odpuścić (choć myślę, że do tych czwartych jeszcze wrócę) , to o wycieczce Szlakiem Cietrzewia koniecznie trzeba napisać.

Izerski szlak Cietrzewia

Zgodnie z informacjami w Internecie Szlak Cietrzewia biegnie od Stogu Izerskiego do Jakuszyc. W zasadzie przeznaczony jest do uprawiania narciarstwa biegowego zimą, a kolarstwa górskiego latem. Jako trasa piesza jest długi i chwilami monotonny. 
Pomysł na wędrówkę podrzucił syn, którego rozpalała wizja spotkania rzadkiego gatunku ptaków, a jak pewnie już zauważyliście Piotr i Agatka są autorami niezwykle ciekawego bloga Przyra.pl, na którym zamieszczają relacje ze swoich spotkań ze zwierzętami. Mnie pozostało zaplanować trasę i cieszyć się z wspólnego wędrowania. 
Dokąd teraz?;

Ze Świeradowa do Hali Izerskiej czerwonym szlakiem

Po śniadaniu spakowaliśmy ekwipunek i wsiedliśmy do auta, by dostać się do Świeradowa Zdroju. Początkowo braliśmy pod uwagę wariant pieszy na Stóg Izerski, jednak po konsultacji z Agatką, która przecież jest w ciąży, zdecydowaliśmy, że zamiast mozolnej wspinaczki wjedziemy kolejką gondolową, a zaoszczędzone siły i czas przeznaczymy na górskie wędrowanie. Pod wyciągiem było jeszcze prawie pusto. Podobnie jak na górnej stacji kolejki. 
Mama i syn
Przez chwilę chłonęliśmy rozległy pejzaż Pogórza Izerskiego, by żwawo ruszyć przed siebie czerwonym szlakiem. Szybko zorientowałam się, że szlak prowadzi zupełnie inaczej niż ja go zapamiętałam. Wyjęłam mapę, która ma już kilka lat i niestety ona tez pokazywała zupełnie inną trasę niż ta, którą wędrowaliśmy( tę samą, która znajdziecie tu: https://goryiludzie.pl/mapy-online/gory-izerskie, też nieaktualną. Byłam niepocieszona, bo zamiast niezwykle malowniczej trasy szczytowej, tłukliśmy kilometry szerokim szutrowym duktem dobrym dla początkujących rowerzystów lub narciarzy biegowych, ale nie dla turystów pieszych (oMambecnie szlak prowadzi Drogą Telefoniczną), zwłaszcza,  że drzewa zasłaniają tu wszystko sprawiając, że szlak jest po prostu nudny. 
Szutrem? Naprawdę?
Dodatkowo na wędrówkę wybraliśmy chyba najbardziej upalny czerwcowy dzień, a na szerokiej drodze nie było ani kawałka cienia. O tym , że spotkamy tu jakiekolwiek zwierzęta także mogliśmy zapomnieć. Jedyne co byłow widać dobitnie to suszę, która sprawiała, że nie słychać było szmeru potoków, a zamiast soczyście zielonych torfowisk widać było pożółkłe mchy. 
Mimo tego rozmawiając i ciesząc się swoją obecnością dotarliśmy do Drwali na Polanie Izerskiej. A dokładniej do skrzyżowania ze ścieżką, którą kiedyś biegł czerwony szlak. Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy się nią wracać, gdyż powrót tym samym duktem nie wchodził w rachubę, a do Chatki Górzystów i dalej do Świeradowa inną trasą Agatka by nie dotarła. 
Izerski pejzaż

Na izerskich bezdrożach

Cii, chyba coś słyszę
Teraz szliśmy malowniczą ścieżką wśród kosodrzewiny i jagodzisk, wchodząc na Świeradowiec, a potem Łużec. Zachowywaliśmy się niezwykle cicho, nasłuchując odgłosów przyrody. wcześniej dzieci poinstruowały mnie, jakie dźwięki wydają cietrzewie i na co powinnam zwrócić uwagę. Dokładnie opisały mi też cechy charakterystyczne siedlisk. Szliśmy zatem porozumiewając się gestami. Co jakiś czas dzieci zatrzymywały się, bo zdawało się ze wśród niskich drzew i krzewów usłyszały jakiś dźwięk.
 Niestety w południowym upale nawet cietrzewiom nie chciało się ruszać. 
Gdy zza drzew po raz pierwszy zobaczyliśmy zabudowania górnej stacji kolejki, Agatka jęknęła, wiedząc, że czeka nas jeszcze kilka kilometrów. Nieśmiało zapytała, czy nie da się iść jakoś inaczej. Rozłożyłam mapę i porównałam ją z google maps. Staliśmy na niewielkim rozdrożu poniżej Łużca. Dawny czerwony szlak skręcał tu w lewo, natomiast w dół prowadziła ścieżka, która niegdyś jeszcze przed wojną była pewnie turystycznym duktem z ułożonych misternie kamieni. 
Wyglądam jak krasnal? wiem! Czapeczkę pożyczyłam Agatce.
Teraz służyła już tylko zwierzętom oraz zbieraczom jagód, którzy w tych okolicach pojawią się za jakieś dwa tygodnie, gdy na tej wysokości jagody dojrzeją. Mogliśmy spokojnie iść starym duktem, gdyż z powodu suszy potok mający w okolicy swoje źródła zdążył całkiem wyschnąć. W pewnym momencie widzieliśmy nawet zrujnowany mostek zawieszony nad suchym korytem. I choć szlak od dawna nie był używany, nadal zachwycał ułożeniem trasy i widokami, które mogliśmy podziwiać miedzy drzewami. 
Dopiero niżej w kilku miejscach trafiliśmy na teren nieco podmokły, ale nie sprawiło nam to problemu. 
Tu kiedyś płynął strumień
Po kilkunastu minutach schodzenia dotarliśmy do czerwonego szlaku ze Stogu Izerskiego i nim poruszaliśmy się przez jakiś czas. Tak doszliśmy do jednego z wielu punktów odpoczynku. Krótka narada i podjęliśmy decyzję, ze nie będziemy schodzić dalej szlakiem, który teraz wiedzie asfaltem, tylko wybierzemy ścieżynkę, która na mojej jakże nieaktualnej mapie oznakowana była jak... ścieżka dydaktyczna "Nasze Izery"! Cóż, żadnych tablic dydaktycznych nie zauważyliśmy ale ścieżka była! Przy okazji naszła mnie refleksja dotycząca ostatnich poprawek w przebiegu szlaków. Najpierw żółty z Rozdroża Izerskiego do Rębiszowa, który sporo stracił ze swej dzikości i malowniczości, gdy poprowadzono go samymi szutrowymi i asfaltowymi drogami. Teraz czerwony... Jako turystka z minionej epoki nie potrafię zrozumieć takiej polityki. 
Odpoczniemy? Tylko nie na słońcu!
Dalej szliśmy najpierw wzdłuż szkółki leśnej, potem przecięliśmy TEWE i znów w dół wysokim lasem dotarliśmy do pierwszych zabudowań Świeradowa. Agatka była mocno zmęczona, ale dzielnie dotarła do samochodu. Zdecydowaliśmy, że zasłużyliśmy na lody, które dzień wcześniej dzieci odkryły w pobliżu świeradowskiej Biedronki. Zmęczeni i rozgrzani z ulgą  usiedliśmy w klimatyzowanym wnętrzu kawiarni Lala Cafe. Lody były fantastyczne nie tylko ze względu na panujący na dworze upał i nasze zmęczenie, ale dlatego, że przygotowywane były metodą rzemieślniczą i miały całkiem niebanalne smaki. Mnie skusiła na przykład marchewka z kurkumą! Te
Może nie zobaczyliśmy cietrzewi, ale spędziliśmy piękny dzień w górach. Jeden z tych, które pamięta się długo i opowiada o nim wnukom. 







42 komentarze:

  1. Więc nie tylko w moich górach zmieniają bieg szlaków na wcale nie lepsze. No i te oznaczenia! Pamiętam wyraźny dukt ze znakami szlaku, dalej rozwidlenie i… brak znaków. Pierwszy zobaczyłem po paruset metrach.
    A przebieg dróg leśnych niemal zawsze jest inny od wskazań map.
    Cietrzewi nie widzieliście, ale przecież były one jakby pretekstem – cel właściwy osiągnęliście idąc i będąc razem.
    Gratuluję synowi i Agatce. Szybciej niż by się wydawało, pójdziecie szukać cietrzewi w czwórkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie to szerszy trend, prawdopodobnie związany z finansami. Tych dzikich szlaków po prostu nie ma kto odnawiać i utrzymywać, a leśne szutry są utrzymywane przez lasy państwowe. Niestety, jest to działanie na niekorzyść turystów. A o niedokładności map to można całe historie opowiadać. Za gratulacje dziękuję w imieniu dzieci, na poszukiwanie cietrzewi już jesteśmy umówieni, właśnie w czworo ;)

      Usuń
  2. A ja polecam Bieszczady :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Bieszczady, fantastyczne wspomnienia z dzieciństwa. :)

      Usuń
    2. Bieszczady owszem, ale po sezonie. A w Izerach zawsze jest spokój.

      Usuń
    3. Jest tyle wspaniałych miejsc w Bieszczadach, gdzie tłok sezonu jet im obcy.

      Usuń
  3. Też ostatnio schodziłem Naszymi Izerami ze Stogu - przynajmniej ciekawiej niż na byle prostym szutrze. Niestety wszechobecna susza i palące słońce skutecznie zniechęca przed wycieczkami w środku letniego dnia. Ostatnio, gdy szliśmy nocą do Chatki, zdumiało nas ile drzew leży na starym kawałku czerwonego szlaku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pozostawiono je specjalnie, by zniechęcić potencjanych wędrowców do korzystania ze starej ścieżki.

      Usuń
  4. Byliśmy w Izerach 2 razy, podobało nam się, przede wszystkim mało ludzi, też skorzystaliśmy z gondoli, bo w sierpniowy upalny dzień chyba na wieczór weszlibyśmy na Stóg:-) i jagodziarzy spotkaliśmy, polskich i czeskich, potem schodziliśmy ładnym szlakiem, zielonym, do Świeradowa, ładne stare budynki, mnóstwo Niemców, były też lody i zimne piwo; miło wspominam te góry, szkoda, że tak daleko do nas; ktoś poleca Bieszczady ... hm! raczej nie w sezonie, przeludnienie na szlakach, tłoczno wszędzie i bardzo drogo, pogórza polecam:-) u nas też zmieniono bieg szlaku, z lasu wyszedł na asfaltową drogę i tak wlecze po nim tych biednych turystów kilometrami; pewnie leśnikom przeszkadzał, zwykły człowiek nie może zobaczyć, co dzieje się w lesie; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SMutne jest to, że zmienia się trasę szlaku kosztem jego atrakcyjności. Masz rację, Pogórza są świetne. Całkiem puste a kryją wiele atrakcji. LIczę, ze jeszcze keidyś zawitacie w Góry Izerskie.

      Usuń
  5. Ale to wszystko pieknie wyglada, w takich warunkach można kontemplować przyrodę 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Można prawdziwie wypocząc psychicznie.

      Usuń
  6. My w tym roku w Warszawie spędziliśmy urlop, ale może w przyszłym roku wybierzemy się w góry :) I też trochę powędrujemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie urlopu w mieście. Nigdy mnie tam nie ciagnęło.

      Usuń
  7. Brawo plan zrealizowany, a cietrzewie też szukają cienia i spokoju. Co do szlaków i map, czasami szkoda pisać. Mnie np. denerwuję, że mapy w internecie nie są aktualizowane na bieżąco. Papierowa - no wiadomo nie jest to prosty cykl, ale online. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, ze te on-line będa aktuane, ale nic z tego. Widzę, że nie tylko mnie denerwują obecne zmiany szklaków.

      Usuń
  8. Na pewno bardzo trudna wyprawa, ale wspaniałe widoki i czyste powietrze tam w górze sprawia, że o wysiłku zapomina się. Trochę tam zwiedzilam te ścieżki górskie. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie trudna, co wyczerpująca w palącym słońcu.

      Usuń
  9. Mimo że nie zobaczyliście cietrzewi, to jednak te widoczki zapierają dech w piersiach, cudo! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, widoków trochę było, niestety nie tyle, ile można by się spodziewać po głównym szlaku sudeckim.

      Usuń
  10. Uwielbiam piesze wędrówki po lasach i górach :) A takie lody chętnie bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam wędrówki po górach. Marzy mi się taka wycieczka, ale nie w tym roku. Może w następnym. Teraz zostają mi moje niziny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też lubimy! I chyba w swoim pięćdziesięciletnim życiu nie miałam roku bez wycieczek po górach!

      Usuń
  12. Muszę się tam wybrać :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajnie to wszystko opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam trasy, ale dla mnie byłaby nie do pokonania ze względów zdrowotnych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerwony szlak w jego obecnej wersji jest banalnie prosty, w większości dostępny nawet dla wózków inwalidzkich, czy wózków dziecięcych.

      Usuń
  15. Zdecydowanie moje klimaty. Takie wędrówki to ja uwielbiam. My obecnie podbijamy szlaki w Irlandii Półn

    OdpowiedzUsuń
  16. Góry są piękne, trasy wśród drzew, z boku gdzieś strumyczek, przebijające się promienie słońca.
    Przygodo! hej przygodo!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, są piękne i dają poczucie wolności.

      Usuń
  17. Przepięknie, zielono - czego chcieć więcej?! Prawdziwy chill!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, więcej można chcieć, na przykład mądrze poprowadzonych szlaków turystycznych.

      Usuń
  18. Wspaniałe miejsce. Zielone, ciche i spokojne. Idealne do relaksu

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też nie rozumiem tych zmian szlaków. Szczególnie jeśli przez to dany szlak traci. Ja wiem że "starzy wyjadacze" odnajdą i pójdą starymi ścieżkami, ale co z młodym pokoleniem? We Włoszech natomiast drażni mnie, że szlaki są źle oznakowane. Makabra. Dobrze, że ja odczytam mapę i szlak odnajdę.... Ale czasem mapy brak. Choć widzę, że niektóre regiony wzięły się za poprawianie tego. Widocznie za dużo ludzi się gubiło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złe oznakowanie to kolejny mankament także polskich szlaków, tak włoczyliśmy się po Pogórzu nijak nie mogąc rozeznać się w tym, czy jesteśmy na szlaku, czy nie.

      Usuń
  20. Niedawno i ja wyruszyłam na górski szlak - następne 2 dni miałam problem, żeby się ruszyć! ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubię wędrówki po górach, ale nie w upalne dni. Ten rok jednak obfitował w spacery po Białowieży.

    OdpowiedzUsuń
  22. ja wolę morze, choć góry są piękne

    OdpowiedzUsuń