sobota, 17 sierpnia 2019

Kobaltowy zawrót głowy- coroczne święto ceramiki w Bolesławcu


Kobaltowe wzory
Na wizytę w Bolesławcu umówiłyśmy się z kuzynką w czasie jej poprzedniej wizyty w Domku pod Orzechem. I choć trwa u nas niekończący się remont, postanowiłyśmy nie zmieniać planów i do Bolesławca pojechać. Na wizytę wybrałyśmy pierwszy dzień święta, czyli czwartek, zakładając, że ludzi będzie mniej, bo najważniejsze obchody przewidziano na piątek i i sobotę. Nam nie zależało na koncertach i imprezach towarzyszących a na niczym nieskrępowanym łażeniu między stoiskami wystawców.

Jeszcze nie ma tłumów!
Z Gierczyna wyjechałyśmy na tyle wcześnie, że nie miałyśmy najmniejszych problemów ze znalezieniem miejsca do zaparkowania samochodu i bez początkowego stresu mogłyśmy zatopić się w morzu ludzi i stoisk.
Zaczęłyśmy od giełdy staroci, gdzie ujęły nas miniaturowe naczynia (których w końcowym rozrachunku jednak nie kupiłam), efektowna srebrna biżuteria oraz wszelkiego rodzaju sprzęty domowe pochodzące z czasów minionych. Potem wybrałyśmy się na kawę i dopiero wypiwszy małą czarną ruszyłyśmy na stoiska z ceramiką. Kuzynka zamierzała kupić komplet miseczek oraz drobiazgi prezentowe, a ja chciałam wzbogacić kolekcję filiżanek.
Stoisko United Colours of Cycling
Nim jednak dokonałyśmy zaplanowanych zakupów, wielokrotnie musiałyśmy się pilnować, by zaplanowanej na zakupy kwoty pieniędzy nie wydać w zupełnie innym miejscu, kupując, np. kapelusz albo kolię. Po dokładnym obejrzeniu wszystkich stoisk, znalazłyśmy to, czego szukałyśmy. 
Kuzynka stała się właścicielką 12 miseczek z kobaltowym, tradycyjnym wzorem ceramiki bolesławieckiej, a ja odszukałam stoisko United Colours of Cycling, bo to ich filiżankę z rowerem chciałam mieć. Przy okazji trochę pogadałyśmy z wystawcami o składzie farby kobaltowej i zainteresowaniach. 
Niebo w gębie
Osiągnąwszy zaplanowany cel, usadowiłyśmy się na leżakach przy „Season Bistro” i zamówiłyśmy ciekawie zapowiadające się sałatki. Trochę się na jedzenie naczekałyśmy, ale warto było, gdyż połączenie karmelizowanej gruszki z kozim serem, malinami i miksem sałat w jednym daniu, a szynki dojrzewającej z brzoskwiniami, migdałami i miksem sałat w drugim okazało się zarówno smaczne jak i sycące.
W tym roku skupiłyśmy się na zakupach, ale należy pamiętać, że na odwiedzających to święto gości czeka mnóstwo różnych atrakcji, o których pisałam po poprzedniej wizycie: Ruda w świecie filiżanek







Ekspozycja ceramiczna

Stoisko rękodzielnicze

Figurki do ogrodu

Za chwilę kuzynka spełni swoje zakupowe marzenie

Kobaltowe wzory

Mój zakup









27 komentarzy:

  1. Na pewno kupiłabym sobie jakąś piękną filiżanką do kawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam rękodzieło, ceramika z Bolesławca od zawsze mnie zachwyca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też, choć przyznam, że kolekcję zaczynałam od Włocławka.

      Usuń
  3. Nigdy nie byłam na tym święcie, a mieszkam na Dolnym Śląsku.
    Dodatkowo bardzo lubię kobaltowy kolor.
    Ceramika z Bolesławca jest zachwycająca.
    Pozdrawiam!
    Irena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż nie chce się wierzyć, że tyle podróżując, nie zawitaliście do Bolesławca!

      Usuń
  4. Nie miałam okazji być w Bolesławcu, tym bardziej na tak wspaniałej wystawie. Z pewnością nie wróciłabym z pustymi rękami

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna ceramika! Sama nie jestem wielką wielbicielką, ale uwielbiam pooglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ceramika, to tylko z Bolesławca! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ceramikę. Pewnie przepadłabym na takiej imprezie i ogołociła konto.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ceramika to sztuka, widać to na tych produktach, każdy z nich ma swojego " ducha"

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne są takie wydarzenia, ale mnie najbardziej zachwyciły te sałatki, jak one pięknie wyglądają, a smakować musiały no wybornie! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mnie się marzy pojechać do Bolesławca w trakcie tego festynu.... Tak po cichutku planuję w przyszłym roku dojechać wreszcie w moje ulubione strony Polski. Oj tylko będę musiała naszykować pełną sakiewkę pieniążków, bo z pustymi rękoma na pewno nie wyjadę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez worka pieniędzy się nie obejdzie ;) ALe warto choćby dla samego obcowania z pięnymi rzeczami przyjechać i podziwiać.

      Usuń
  11. To bardzo budujące, że w naszym regionie można poszukać sobie takich trochę ludowych-trochę luksusowych drobiazgów. Tym bardziej w czasach, kiedy byle pierwszych lepszych kubków i filiżanek są miliony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Pawle, ale jest i drugi aspekt naszych festynów- każdy z nich ma duszę. Pomyśl: minerały w Lubaniu i Lwówku, folklor muzyczny w Mirsku, komedia w Lubomierzu, ceramika w Bolesławcu. A przecież są jeszcze wszelkie eko i wege cuda w Wolimierzu, glina w Nowogrodcu (musze za rok pojechać), o festynach rycersko-historycznych w pobliskich zamkach nie wspomnę. A jeszcze w tym roku mieliśmy ten barwny festiwal pixelmania.

      Usuń
  12. Odwiedziliśmy to miejsce, wspaniałe rzeczy tam znajdziemy

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham rękodzieła! Niedaleko mnie co roku jest jarmark ginących zawodów i też można kupić różne cuda z gliny, drewna albo od kowala :)

    OdpowiedzUsuń