piątek, 1 lutego 2013

Mikołajkowe przysmaki

Tytuł posta dość zaskakujący pod koniec stycznia, ale już śpieszę wyjaśniać skąd się wziął. Ruda jako matka nowoczesna prezenty coraz częściej zamawia przez internet. Czasem też przez internet je przesyła. Tak było i tym razem (choć nie do końca). Z okazji mikołajków 2012 na moim e-mailu wylądował grupon na deser w Restauracji Szczecin. Wydrukowany kupon dostałam troszkę później.
W grudniu zabrakło mi czasu, by wybrać się na ciacho i kawę z K. O mały włos, a i styczeń by się nam skończył. Pod sam koniec miesiąca wybraliśmy się jednak na spacer połączony z wizytą w kawiarni. (O samym spacerze tu).
Restauracja Szczecin mieści się w piwnicach urzędu miejskiego i jest miejscem o bardzo ciekawym klimacie. Wprawdzie wnętrze jest moim zdaniem zagospodarowane dość niekonsekwentnie - podzielone na dwie duże sale, z czego jedna ma ceglaną podłogę i brzydki wzorzysty tynk na ścianie, a druga podłogę ma ze współczesnych płytek, natomiast ściany z pięknej cegły. Uroku wnętrzu dodają duże zdjęcia miasta, acz K. słusznie zwrócił uwagę, że nad niektórymi za bardzo pastwiono się w programach graficznych. Wnętrze jest duże (na mój gust - za duże) i sprawia raczej nieprzytulne wrażenie. Myślę, że gdybym nie była nastawiona na to, że idę na ciacho i kawę, które kojarzą mi się raczej z kawiarnianym klimatem, mogłabym odnieść nieco inne wrażenie. Myślę, że Restauracja Szczecin byłaby dobrym miejscem np. na wesele.
Co do samego deseru. Do wyboru mieliśmy kawę, herbatę lub grzane wino oraz sernik, szarlotkę i jabłecznik. Oboje zamówiliśmy kawę - K. mrożoną, ja cappucino. K. nie przepada za ciastami, a owoców w ciastach po prostu nie toleruje, wybrał więc sernik, ja zdecydowałam się na szarlotkę na ciepło z lodami. Nie mogę powiedzieć, żeby był to deser wybitny i wyjątkowy. Wybór kaw i herbat był mały (stąd kawa), a szarlotka była przeciętna. I tu znów stwierdzę, że może gdybym zamawiała obiad, a nie deser, to lokal wypadłby lepiej, a tak... jest w Szczecinie kilka miejsc, gdzie podają zdecydowanie lepsze desery. Niemniej jednak, jak każde wyjście z K., tak i to dostarczyło mi wiele radości.




7 komentarzy:

  1. Nie poznałam tego lokalu za czasów studiów w szczecinie.
    Ale pan K.- bo jeśli piszesz, że z nim byłaś to musi być on na zdjęciach- nie wygląda na zadowolonego.
    A na kolejnym zdjęciu to faktycznie ktoś się postarał zrobić wszystko ładnie, pięknie jednak to ciacho mnie nie przekonuje:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę po zdjęciach, że prawdziwe przysmaki tam macie. : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, przypomniał mi się sernik na ciepło z lodami waniliowymi w "Samancie", to był punkt obowiązkowy naszych wszystkich wycieczek w góry...

    OdpowiedzUsuń
  4. OO widzę, że trafiłam na "swoich". Ja tez ze szczecina :d jaki ten internet mały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Internet wcale taki wielki nie jest. Szczególnie dla szczecinian. :)

      Usuń
  5. Wchodząc pierwszy raz do lokalu, jego wygląd od razu utożsamia się z jakością jedzenia, więc nowych klientów można odstraszyć. Ale restauracje są od jedzenia, nie oglądania. Dobra knajpa obroni się smacznym menu ;)

    OdpowiedzUsuń