![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-x4f4NAQEGCb8KLJOdjesJJPNgBqoz2N0d4q7E2I2Mdjkdz-9yt46MixV7Btb4-iDOY9vo-OHUVkkQvQ2mfKJkk9SK_-TGHqdwP1NFD7SeBe9pBZtTQFjYcC5hYsAOEWkZfQZ948Ezqo1/s320/spacer.jpg)
Śniegu jest mniej niż się
spodziewałam. Owszem zostało kilka zasp, ale wytyczenie trasy na
biegówki wcale nie było proste. Zwłaszcza, ze ja zdecydowanie wolę
podbiegać niż zjeżdżać, więc szukałam fragmentów o małym
nachyleniu do zjazdów a o większym do podbiegów.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmgVv7PKuBEnnDYMYJXEs8LjSFFlZURKSPDttZCYKqwyg-2zku09nXgWP0axyc3EsVMobKRyewdwxyINVvKJQxLfq1oRy0VbOqWrQIWsY_OZIozbOXerv_3wF05BtkCmMV-1qNiGYPcJv6/s320/spacer2.jpg)
Walentynki rozpoczęłam poranną kawą
przy kaflowym piecu. Potem wybraliśmy się na zakupy do miasta.
Okazało się, że nie wszystko udało się kupić,bo zaplanowałam
sobie tatar na kolację a... „wołowina jest w piątki”, zamiast
tego wybrałam polską surową. W drodze powrotnej odwiedziliśmy
Inkwizycję.
Południe zgodnie z planem spędziłam
wytyczając sobie trasę biegową ( niestety każdy zjazd kończył
się spektakularną przewrotką, bo nie nauczyłam się zatrzymywać
– na mojej równinie ta umiejętność jest zbędna) Jeśli śnieg
się utrzyma (co nie jest takie pewne, bo prognozy mówią o dużym
ociepleniu) to będę ćwiczyć dalej.
Po południu zaś zabrałam
dziewczynki na spacer. Przez godzinę malowałyśmy serca na śniegu
odbijały aniołki i zjeżdżały z góreczki. Nim się obejrzałam
słońce zaczęło chować się za Sepią Górę. Ten przyspieszony
zachód spędziłam na stoku Blizobora, a ostatnie promienie słońca
oświetlające Pogórze obserwowałam siedząc na ławeczce na Kuflu.
Widok malowniczy, acz zamglony- Pogórze zasnute jest smogiem- brak
wiatru sprawił, że mgła i dymy uwięzione zostały w dolinach.
Znajome miejsca widzę na zdjęciach… Cieszę się myślą o ich zobaczeniu już za kilka dni.
OdpowiedzUsuńWcale mnie nie dziwią Twoje wywrotki na końcu śniegu. Narty nie mają hamulców i po prostu nie da się ich zatrzymać. Wiem o tym, bo kiedyś oglądałem narty. Zobacz na skoki narciarskie. Przecież ci ludzie potrafią dobrze jeździć na nartach i co? Jak się zatrzymują? Mają górkę tak wyliczoną, że na szczycie zatrzymują się sami. :-)
Pocieszyłeś mnie, Krzysztofie! A na spotkanie też się cieszę!
OdpowiedzUsuńAniu, ferie rozpoczęte:-) nie pamiętam już o nich, bo dzieci dorosłe, a Jaśko mały.
OdpowiedzUsuńNa biegówkach nie można przykantować? chyba nie, bo można kostkę wykręcić, pięta ruchoma, nigdy nie próbowałam biegówek; u nas śnieg ma się dobrze, tylko drogi wytopione, a właściwie "wysolone"; mimo całej urody zimy jakoś tęskno mi do wiosny.
Wygląda na to, że nie zdążę nauczyć się hamować na nartach, bo śnieg topnieje ekspresowo! Będzie wiosna, Mario!
OdpowiedzUsuńBój się w lutym wiosny,
OdpowiedzUsuńbo marzec jest zazdrosny!!!