piątek, 22 stycznia 2021

O odwilży, wilgoci, starym domu i zimie w górach

 


Kap, kap, kap... potem zgrzyt, szuru buru i … łup! Każdy właściciel spadzistego dachu z blachy zna te dźwięki. To śnieg spadający z dachu w czasie odwilży. My w tym roku mieliśmy dodatkową i dosyć wątpliwą atrakcję w postaci masakrycznego huku: to oderwała się obciążona lodem rynna.

Zimą musimy liczyć się z różnymi niespodziankami.

Odwilż i woda w piwnicy


W tym roku oprócz zerwanej rynny i wielokrotnego wyciąganiu sąsiadów z zasp nie mieliśmy na razie większych problemów. Mimo wichur ani razu nie zerwało linii energetycznych i nie mieliśmy przerw w dostawach prądu, co zdarzało się w ubiegłych latach i póki co odwilż nie jest tak gwałtowna, by podtapiać naszą piwnicę. I mam nadzieję, że nie będę musiała po zapasy schodzić w kaloszach. Pamiętam lata, gdy w piwnicy mieliśmy ok. 1/2 metra wody, a ściany wilgotniały. Obie niedogodności skończyły się, gdy zastosowaliśmy kilka różnych metod osuszania domu. Przede wszystkim odizolowaliśmy mur z tylu domu, wymieniliśmy rynny, wymieniliśmy podłogę oraz systematycznie ogrzewamy dom. Zawilgocenia pojawią się naprawdę sporadycznie, a mam nadzieję, że po remoncie głównej izby znikną całkowicie. Nie jestem jeszcze pewna, czy osuszanie domu zostawimy profesjonalnej firmie, czy ten ostatni etap znów zrobimy samodzielnie. Ale o tym będziemy myśleć wiosną, teraz ważniejsze jest odśnieżanie i inne zimowe przyjemności.

Zima w górach


Odwilż odwilżą, a śniegu nadal sporo i choć teraz idąc gdziekolwiek zapadamy się po kolana, to wreszcie wyszło słońce i jest malowniczo. A na wysokości ok. 800m.npm nadal mrozi.


Każdy dzień przynosi coś nowego. Wczoraj wybrałam się nad moją sadzawkę na Przecznickim Potoku. Zapadając się przy każdym kroku, dobrnęłam do celu. Korzystałam przy tym ze śladów dzików i jeleni. Ku mojej radości sadzawka nie zamarzła, więc mogłam spokojnie zanurzyć się w lodowatej wodzie. Lubię to swoje ukryte w lesie miejsce, gdzie z dala od wzroku innych mogę bezpiecznie i spokojnie morsować.

Wracając znad potoku spotkałam sąsiadów. Przyznam, że teraz każde spotkanie z drugim człowiekiem jest na wagę złota, dlatego tak cieszę się gdy odwiedzają nas goście lub w czasie spaceru spotykam kogoś po drodze.


17 komentarzy:

  1. Dziadek Andrzej22 stycznia 2021 19:18

    Anno może przekonaj Ślubnego do usunięcia części skarpy za domem i wybudowania muru oporowego z odwodnieniem. Woda będzie mijała dom i zyskacie miejsce na drewno.
    Jeśli chodzi o zwały śniegu spadające z dachu to można zabudować rozbijacze śniegu (ok 3 zł/szt.) i płotki śniegowe, w górach wskazane 2 rzędy (ok. 43 zł./1,5 mb. wys. 20 cm.) Ekstremalnie zamontować bale przeciw śniegowe. Nowe rynny najlepiej stalowe - są trwalsze a na uchwytach można stanąć. To załatwi sprawę. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbijacze mamy na dachu koziarni. A rynna nie zarwałaby się, gdyby była lepiej zamontowana. A tył domu mamy zaizolowany i z drenami. Dlatego rzeka już piwnicą nie płynie.

      Usuń
  2. Podziwiam cię bardzo za morsowanie. Chciałabym kiedyś tego spróbować

    OdpowiedzUsuń
  3. Domek, zwłaszcza w górach, to fantastyczna sprawa, wiele osób o takim marzy, ale właśnie, zawsze jest coś przy nim do zrobienia, pojawiają się niekoniecznie przyjemne niespodzianki, jednak i tak warto! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu chciałoby mieć dom w górach, ale podejrzewam, że mało kto zdaje sobie sprawę z niedogodności.

      Usuń
    2. Pewnie tak, większość skupia się na zaletach i pięknym widoku.

      Usuń
  4. Jak nie patrzył zawsze są plusy i minusy, gdzie by nie byliśmy. Mnie spotkań z przyjaciółmi też brakuje, ale z drugiej strony unikam ludzi jak ognia. Nie mogę zrozumieć takiego egoistycznego zachowania wielu osób w tym trudnym czasie. A jestem z grupy takich co nie lekceważą zagrożenia chorobą bo wiem jak to wygląda. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na morsowanie bym się skusiła, więc tym bardziej podziwiam. Jeśli chodzi o osuszanie domu macie jeszcze czas na decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro się urwało to znaczy, że było, a to zawsze jakiś pozytyw 🤣

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wazne, ze sie urwalo- wazne,ze byla zima! I ze bylo cudnie bialo! Oficjalnie zazdraszczam....U nas snieg sie pokazal w nocy i poszedl z deszczem nad ranem. I tyle go widzialam- ale, kto rano wstaje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima właśnie wróciła do nas 😂 a ja mam dylemat:narty czy jednak wycieczka piesza.

      Usuń
  8. Znam strumień wody płynący przez piwnicę, w mokrych porach pojawia się i u nas; nie walczymy, wpływa, przepływa i wypływa:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zima w górach jest niepowtarzalna ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, znam opisane dźwięki, ale nie pamiętam gdzie je słyszałem. Zima chyba tylko przerwę sobie robi, prawda?
    Dobre porady dziadka Andrzeja, zwłaszcza te o murku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima trwa w najlepsze. Po tamtej odwilży śladów już nie ma.

      Usuń