poniedziałek, 17 maja 2021

O łąkach i spotkaniach przy kuchennym stole


Spokój Domku pod Orzechem to największy atut tego miejsca. Dla ciszy, wschodów słońca oraz … wyśmienitej kawy warto do nas przyjechać. Kolejny raz przekonałam się jednak, że klimat miejsca tworzą ludzie.

Kuchenne biesiadowanie


Na spotkanie z zaprzyjaźnionymi jeźdźcami ze Stajni Izery umawialiśmy się kilka miesięcy temu. Wiedziałam więc, że czeka mnie kilka bardzo intensywnych dni, w czasie których trzeba będzie przygotować pokoje gościnne oraz naszykować przysmaków charakterystycznych dla mojej kuchni. Wymagało to ode mnie sporo pracy, ale wieczór w gronie znajomych oraz kawa w doborowym towarzystwie były tego warte.

Piątek spędziłam w kuchni, gotując popisową zupę gulaszową w dwóch odsłonach: wegańskiej i tradycyjnej, szykowałam kozie sery, sałatkę i mnóstwo specjałów, które sprawiają, że posiłki u nas pozostają w pamięci. Na sobotę pozostawiłam sobie pieczenie chlebów i ciast. 


Dobrze zaplanowałam czas, bo gdy z daleka słychać już było tętent, kończyłam rozkładanie smakołyków na talerzach. I tylko nagły deszcz sprawił, że zamiast biesiadować na świeżym powietrzu, dostawialiśmy krzesła do kuchennego stołu. I przy tym stole w paradnej izbie siedzieliśmy do późna, rozkoszując się wszystkim wokół. Ilekroć nasza izba zaludnia się i zagęszcza, patrzę z niedowierzaniem i satysakcją, że się udało. Że nasi goście mając do wyboru pięknie urządzone wnętrza na poddaszu i tak wybierają biesiadowanie w naszym towarzystwie, bo właśnie wtedy czuję się spełniona. Jestem tą Mamusią Muminka, która o nic nie pyta, tylko częstuje smakołykami. 

Wschód słońca nad Pogórzem Izerskim


Nim położyłam się spać, słyszałam, że moi goście umawiają się na poranne wstawanie. Trochę wątpiłam, ze po całodziennej aktywności uda im się zerwać z łóżek przed piątą. O tym, że ja wstanę, byłam przekonana. Musiałam przecież spokojnie wypić kawę nim podam śniadanie.


Jakież było moje zdziwienie, gdy o piątej zobaczyłam... jednorożca. Nie, nie przewidziało mi się, nawet nie spałam, tylko stałam z kubkiem kawy! Razem z jednorożcem szedł Włóczykij i jakieś opatulone w swetry nimfy. A potem część tego towarzystwa poprosiła o kawę... Właśnie za to kocham swoich gości i swoje miejsce na ziemi.

Niedzielne popołudnie


Poranek snuł się i wydłużał w nieskończoność, liczony kolejnymi kubkami kawy, herbaty z kwiatów bzu oraz kromkami chleba. A potem nagle zrobiło się popołudnie i wiedziałam, że muszę iść w łąki, korzystając z słonecznych promieni.

Kilka poprzednich dni było mglistych, przyroda przyczaiła się i teraz w świetle popołudniowego słońca, pokazała cała swoją krasę. Bosymi stopami dotykałam miękkiej trawy, wdychałam gorzki zapach wszewłogi, podglądałam gąsienice i wychylające się z liści pączki storczyków. Ku swojemu zaskoczeniu znalazłam nawet smardze! Pierwszy raz w życiu zobaczyłam te grzyby na żywo!





Wróciłam wyciszona, zrelaksowana i gotowa na nowy tydzień, który zapowiada się równie pracowicie, bo przecież ogród czeka, a i goście zawitają na weekend.

16 komentarzy:

  1. Aniu!!!!!! mam nadzieję, że nie zbierałaś tych grzybów, obawiam się, że to piestrzenica kasztanowata, trująca siostra smardzów, smardze mają stożkowatą czapeczkę. Zapytaj kogoś pewnego, kto zna się na grzybach, żeby nie było nieszczęścia.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zbierałam, bo nie byłam ich pewna, jednak zdjęcie nie oddaje kształtu w pełni: to było 5 zrośniętych stożków. Wiem doskonale, że oba grzyby są do siebie bardzo podobne.

      Usuń
  2. uwielbiam Twoje kubki i filiżanki <3 szkoda, ze już na więcej nie mam miejsca, bo parę uroczych podpatrzyłam u Ciebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już też nie mam miejsca, a ciągle pragnę nowych filiżanek.

      Usuń
  3. ale bym się wybrała w taki chillowe miejsce! na maksa !

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Aniu, miałam przyjemność być jednym z jeźdźców goszczących w miniony weekend w Domku pod orzechem i jestem pod ogromnym wrażeniem! Bardzo dziękuję za gościnę, za wspaniałe towarzystwo, za podzielenie się wiedzą i za przygotowanie dla nas takich przepysznych dań! Wrócę na pewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło było Was gościć. Uwielbiamy harmider, jaki wprowadzacie w naszą ciszę.

      Usuń
  5. Pamiętam, jak babcia zabierała mnie jako dziecko na zbieranie grzybów, w tym smardze trafiały do koszyka, choć mnie jako dziecko niezbyt się podobały, teraz chciałabym znów je zobaczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie pojeździłabym konno, bardzo za tym tęsknię, a niestety w ciąży to niewskazane :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! Po ciąży wrócisz do ulubionych aktywności.

      Usuń
  7. Ech, jak ja Ci zazdroszczę 🥰

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, cieszę się czytając o Twoich dobrych dniach. Szczerze ich gratuluję!
    Smardze to te pomięte niewiadomoco?

    OdpowiedzUsuń