czwartek, 3 maja 2012

Na majówce



Czas zmienił rytm, biegnie leniwie, każdy robi to, co mu najbardziej odpowiada. Rodzinka na długim weekendzie. Z dala od cywilizacji, od problemów, tylko my i natura. 

  
Natura???
- O matko, gdzie jest ekspres do kawy?- to Ruda wpada do kuchni
- A czajnik elektryczny?
- Czemu nie da się właczyć gazówki?- gość, chciałby coś podgrzać.
- A woda jest?- Chuda miała ochotę się odświeżyć po podróży.
-Jak ja się kawy napiję?- to znowu jęk Rudej.
- Zadzwoń , że już jesteśmy.
To tylko niektóre pytania, które padły wczoraj w nocy po przyjeździe na miejsce. Okazuje się, że mimo deklaracji powrotu do natury i spędzenia czasu w zgodzie z nią, odeszliśmy od niej zbyt daleko. Nie potrafimy obyć się bez swoich „przedłużaczy”- telefonów, komputera oraz całej masy innych urządzeń zasilanych prądem.
Dziś już wszyscy spokojni- woda przyniesiona w butlach- pompy elektrycznej nie opłaca się podłączać, ekspres się znalazł, czajnik też. Butla gazowa została przykręcona do gazówki.
Teraz można żyć w zgodzie z naturą- rower jako środek transportu (czy te góry muszą być takie strome), leżaczek, kawusia.
A nad głowami kakafonia- trzmiele, muchy, szerszenie i milion innych owadów bzyczących, buczących, wkurzających człowieka. Do tego skowronki od samego rana i szpaki, i wszystkie te maleńkie ptaszki, których nazw nigdy nie udało mi się nauczyć. Szum drzew. I gdzieś z dala pogwizdywanie pociągu. Zagłuszone przez kilometry...
Na obiad makaron z brokułami i ... pokrzywą.
Gotujemy makaron, blanszujemy brokuły, sporą garść pokrzyw dusimy z masełkiem i smażymy z jajkiem, wszystko łaczymy w całość i dodajemy ser.
Mniam

A wieczorem ognisko- prawdziwe, z kielbaską na patyku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz