niedziela, 11 sierpnia 2013

Ciężarówki w Rogowie

Planując weekend wymyśliliśmy sobie z Mężem mym (no niech będzie, że wspólnie;)), że pojedziemy do Mrzeżyna do lasu na grzyby, jagody i borówki, potem zjemy rybę , a na końcu obejrzymy ciężarówki wojskowe w Forcie Rogowo. 
Jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy. Wyjechaliśmy rowerami po godz. 9.00 (dla Męża to poranek, dla mnie... prawie południe).Jechało się szybko, chociaż założyliśmy "tempo spacerowe". W naszym ulubionym mrzeżyńskim lesie znaleźliśmy zaledwie kilka kurek, za to jagody i borówki obrodziły jak szalone. W godzinę mieliśmy 2l jagód i tyleż samo borówek. 
Stwierdziliśmy, że na borówki trzeba jeszcze raz przyjechać, bo tak ich dużo. Było jeszcze przed południem, gdy wyjechaliśmy z lasu w kierunku Mrzeżyna. Było trochę za wcześnie na obiad, więc zatrzymaliśmy się u Mężowego wujostwa na kawę. Pogawędziliśmy chwilę o rodzinie, zwłaszcza ostatnich występach medialnych Chudej. Na obiad zdecydowaliśmy się zatrzymać w smażalni "U Oczka". Wybraliśmy to miejsce nieprzypadkowo- rok temu rybka wędzona w tym miejscu wygrała plebiscyt na "bałtycki przysmak", a ponadto powodowała mną sympatia do rodziny Oczków, którą trochę miałam okazję poznać. 
Wybór okazała się trafny. Kolejka do wędzarni świadczyła o dużej popularności, a podana nam przez panią Anie rybka była chrupiąca i soczysta. Trochę początkowo martwiłam się, że będę jadła przy drodze, bo tak zlokalizowana jest smażalnia, okazało się jednak, że stoliki usytuowano  w głębi, między drzewami, tak, że ulicy można nie oglądać. 

Najedzeni, by nie rzec przejedzeni ruszyliśmy do Rogowa, gdzie odbywał się III Star Truck .

Obejrzeliśmy ciężarówki i inne pojazdy wojskowe- w tym niemieckiego trabanta z garkuchnią, chwilę posłuchaliśmy występu jakiegoś zespołu ( podobno z Niemiec).


Mąż postanowił obejrzeć jeszcze samoloty zgromadzone w hangarze Fortu Rogowo. I nie byłoby nic niezwykłego w zwiedzaniu ekspozycji muzeum , gdyby nie fakt, że... zostaliśmy w nim zamknięci!  Całkiem po prostu ktoś nas zamknął wewnątrz hangaru z samolotami! Trochę trwało nim mężowi udało się otworzyć jedne z ogromnych hangarowych drzwi :)



Po tej przygodzie wsiedliśmy na rowery i wróciliśmy do domu. Z jagód będę robić w poniedziałek pierogi, a borówki włożę do słoików (co z nimi potem robię napiszę przy innej okazji. 

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tylko je sobie zabierz- razem z czereśniami i fasolką:)

      Usuń
    2. No właśnie się zastanawiam, czy ja z Trzebiatowa nie będe wracała z rowerem i wszystkimi skwami :P Tylko nie wiem jeszcze, gdzie go tu będe trzymać. Na trzeci rower mogą źle patrzeć...

      Usuń
  2. Ależ przygoda z tym hangarem; lubię smażone ryby, mam obiecanego pstrąga w Bieszczadach w sobotę, bo jedziemy na koncert nocny Rozsypaniec; pozdrawiam z drugiego krańca Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bieszczady jeszcze na mnie czekają, ostatnio byłam tam 25 lat temu, więc Ci zazdroszczę:)A pstrąga też lubię.

      Usuń
  3. Co jak co, ale ogromnie zazdroszczę owoców! Zjadłbym sobie trochę smacznych jagód :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... Ten wpis jest dla mnie inspiracją aby zakupić kilka pstrągów i odpalić wędzarnię :)) Do morza daleko, dlatego padło na pstrąga.

    OdpowiedzUsuń