Pies obudził mnie jak zwykle przed wschodem słońca. Mogłam więc o 7.30 spokojnie ruszyć przed siebie.
Słońce właśnie zaczynało przeświecać przez poranne mgły, rozbłyskiwać w wodach Regi.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGmxISsNBDQ3RwaRtmRafpbNFh-UKWAqNgDOc__MZZBPP5rinJo2omUg0FvPe_nECZpiV9MYcOJb0NMC1SJ6u-5ZlM51Q5RiYUEYu2k32ee7dVxGnWeD3gxlAzKWDYTfFF_TasPEtBh8F7/s320/jesie%25C5%2584.jpg)
Zatrzymałam się na chwilę w zakolu rzeki przed Kłodkowem i wpatrywałam w płynąca poniżej rzekę- lubię to miejsce, bo brzeg jest tu wysoki i rzekę widać poniżej, dalej zaś rozciągają się podmokłe łąki, które w czasie powodzi zamieniają się w rozlewiska. Teraz, w czasie suszy widać wysoko rosnące trawy i trzcinę.
Bez przeszkód dotarłam do Gryfic i skręciłam na Kołomąć. Z zaciekawieniem wypatrywałam nowego asfaltu, ale póki co podskakiwałam na dziurach. Dopiero przy tablicy obwieszczającej koniec miejscowości zobaczyłam owo nowiutkie, równe cudo. Z przyjemnością podjechałam pod sporą górkę (poprzednio nieraz trzeba było zejść z roweru, który zsuwał się po piachu). Niestety mojej przyjemności wystarczyło na... 2,5 km. Od wsi Jasiel droga znów jest dziurawa i chropowata.
Nim wjechałam w Lasy Golczewskie, zatrzymałam się na skraju drogi, bo na pobliskim polu ujrzałam żerujące kruki. Po chwili moje ulubione ptaszydła wzbiły się w górę, a mnie udało się uchwycić je w locie, gdy kołowały ponad wielobarwnymi koronami drzew.
Potem wjechałam w cudnej urody golczewski las za którym rozpościerało się miasteczko.
Golczewo to niewielkie miasteczko na trasie Płoty-Kamień Pomorski.Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale to tylko pozory. Nad góruje wieża XVI-wiecznego kościoła pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli. Niedawno kościół poddany był pracom odwadniającym, w efekcie wnętrze straszy niechlujnie zdartym tynkiem i czeka na pełną rewitalizację. Na przykościelnym placu oprócz materiałów budowlanych można zauważyć kamień upamiętniający Katyń i katastrofę smoleńską oraz niewielki świerk poświęcony przez papieża Benedykta XVI, jest też konstrukcja szopki bożonarodzeniowej, która czeka na swój czas.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU5v7Z3FNqFswcL8xt0arYZua8JnQzSmYy6LV1v5lZM4hgZQKKqrVovVGGUf3QybiwyR2aXm2HFf-1SLm2PJbHdOnHHw2YEKkoY1J3rfbiBjoZVR41hY406Ghu1rcIVRWUSOGbpfwRsuY3/s320/%25C5%25BCaba.jpg)
Sporych rozmiarów żaba siedzi sobie na jednym ze stylizowanych liści, będących fragmentem fontanny. W internecie znalazłam trzy wersje legendy o owej żabie, dwie przypominają znane nam baśnie, jedna dotyczy źródełka z czystą wodą. Druga golczewska żaba siedzi sobie na kuli ziemskiej nad jeziorem Szczurzym, ale choć do jeziora dotarłam, to do żaby już nie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdiQkaT8IphOOEbWcvBhwuYa18iNqA05iM6sIJpzWd5520pupftLRiYwYWroLIdWUQNIMo1zgutITn30UDN7gF6p4IMo6MMqy_2Hp5_zVkV85oORvMqawZk3_einq8zOKOvCq_PnkMSPI9/s320/baszta.jpg)
Dotarłam za to do baszty położonej na niewielkim wzniesieniu. To pozostałości po XIV-wiecznym zamku. Informacja głosi, ze baszta jest udostępniona do zwiedzania, jednak dopiero od 11.00 a ja, jak zwykle byłam zbyt wcześnie (ech... przekleństwo skowronków- wszędzie są za wcześnie)
Wokół dawnego zamku rosną potężne buki, będące pomnikami przyrody- podejrzewam, że do objęcia pnia potrzebne byłyby obie moje córki a może i cała rodzina ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBzDKCBsR4xvSTaRHRjqaDXLzwoFj9ck_7t9kxSRvdVBD90A2r8dZuZsQIYc7k01sQpcQ5uVyzzQLVaaZ26M3Da4RPccH4EOj5MFUxVhtYdYYnW7dZgmTgXbGsLaFsgEzkTH8UzKHPTeug/s320/jezioro.jpg)
Miałam już wracać, ale postanowiłam skręcić nad jezioro- prowadzi tak szlak turystyczny i rowerowy (szkoda, że na mojej szosce nie dało się jechać dalej, bo pewnie bym do pomnika żabki dotarła) Jezioro wygląda atrakcyjnie i pewnie jest rajem dla wędkarzy, o czym świadczą liczne pomosty wędkarskie- na jeden udało mi się wejść i chwile posiedziałam na ławeczce, zachwycając się ciepłym przedpołudniem.
Mój pobyt w Golczewie dobiegł końca. Tą sama drogą ruszyłam w stronę Trzebiatowa. Początkowo miałam lekki wiatr w twarz, jednak po skręcie w stronę Gryfic przyjemnie pchał do przodu.
W miejscu, gdzie niedawno obserwowałam kruki, teraz pasły się dwie sarny skubiąc młodą, soczyście zieloną oziminę.A kilkaset metrów dalej przed oczyma śmignął jaskrawoturkusowy zimorodek. Niestety, wylądował w trzcinie po południowej stronie drogi i patrząc pod słońce nie potrafiłam go wyśledzić.
To była udana wycieczka, choć myślę, że następnym razem przeproszę się z rowerem trekingowym, by pośmigać po zachęcająco wyglądającym szlaku rowerowym.
Piekne okolice, piekna jesien.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aniu, zauważyłem, że urodę okolicy zawsze potrafisz znaleźć; cenna to umiejętność. Widząc zdjęcia, wspominałem cudne widoki jesiennego lasu wczesnym rankiem, gdy resztki mgły rozświetlane są słońcem.
OdpowiedzUsuńPiękno jest wokół nas (i w nas), w każdym najdrobniejszym szczególe :)
UsuńMasz rację Aniu Golczewo jest piękne...
OdpowiedzUsuńGolczewo brałam zawsze przejazdem, nie miałam okazji się zatrzymać, więc cieszę się, że podejrzałam trochę u Ciebie. A te zdjęcia... Patrzę na widoki i od razu czuję polskie powietrze i pogodę. Tęskno, oj tęskno...
OdpowiedzUsuńSporo straciłaś. To taka bardzo przyjemna mieścina.
UsuńDo tego dopiero teraz zobaczyłam, że wpis ma prawie 5 lat. Brawo ja. 💪
UsuńBrawo Ty! Co nie zmienia faktu, że cieszę się z Twoich odwiedzin.A odkyrzałam go z powodu żaby 😃
Usuń