sobota, 13 kwietnia 2019

"Olszany. Droga do domu" Agnieszki Litorowicz-Siegert


książka z zakładką
Kobieta pracująca w wielkim mieście, niewielka wioska położona nad jeziorem nieopodal miasteczka na Pomorzu Drawskim. Coś Wam to przypomina?
Nie... To nie będzie kolejna recenzja Winnego Wzgórza Doroty Schrammek. Muszę jednak przyznać, że gdy zaczęłam czytanie „Olszan” porównanie nasunęło się samo. Podobieństw jest z reszta więcej. Obie pisarki nakreśliły codzienność w sennym pomorskim miasteczku, scharakteryzowały jego mieszkańców i na to tło wrzuciły losy głównej bohaterki.
Obie książki czyta się równie lekko i przyjemnie.

Wspomnień czar

Agnieszkę Litorowicz- Siegert znałam dotychczas jako dziennikarkę „Twojego Stylu”.
książka
Z przyjemnością czytałam jej artykuły, więc, gdy ukazała się jej powieść, wiedziałam, że chcę ją przeczytać, zwłaszcza że dzieje się w miejscach, które znam ze swoich rowerowych podróży. W Szczecinku byłam kilkakrotnie. Przez wspominany w powieści park przejeżdżałyśmy z Gui rowerami, a przy fontannie w rynku odpoczywałyśmy po wyczerpujacej jeździe po pojezierskich piaskach. Ba! Nawet skorzystałyśmy z kurtyny wodnej rozstawionej w owo upalne lato na rynku (zdjęcie z owej kąpieli oraz opowieść o tamtym dniu znajdziecie tu: Szlakiem jezior. Dzień II )
„Olszany. Droga do domu” to książka o poszukiwaniu korzeni, odkrywaniu tajemnic przeszłości i budowaniu przyszłości w oparciu o przyjaźń i miłość.

Fabuła powieści

książka kobieca
Ale po kolei. Bohaterką powieści jest Julia, projektantka wnętrz, której w jednej chwili rozsypało się całe poukładane i perfekcyjnie zaplanowane życie. Człowiek, z którym miała się zestarzeć krótko przed ślubem zerwał zaręczyny i odszedł do innej kobiety.
Julia, chcąc nabrać dystansu do całej sprawy i od nowa układać swoje życie postanawia wyjechać do Olszan, wioski położonej nieopodal Szczecinka. To tam stoi opuszczona rodzinna posiadłość, której od kilku lat nie udaje się sprzedać. Młoda kobieta chce dopilnować sprzedaży, a przy okazji poznać historię rodziny, o której z nieznanych powodów milczy jej matka.
Na miejscu Julia przekonuje się, że życie w małej miejscowości potraf wciągnąć, a miejscowa społeczność znacznie różni się od mieszkańców Warszawy. W krótkim czasie bohaterka nawiązuje głębokie relacje z kilkoma osobami, pojawia się w jej życiu interesujący mężczyzna, a rodzinna historia wciąga ją coraz bardziej.
Czy to jednak wystarczy, by Julia podjęła życiowe decyzje? Co przez lata ukrywała przed nią despotyczna matka? Komu zależy, by dom nie został sprzedany?
Te i inne pytania nasuwają się w trakcie czytania, sprawiając, że zostajemy wciągnięci w nurt spokojnego na ogół życia na prowincji.



Moje spostrzeżenia

 Mnie chwilami zauroczenie spokojnym rytmem życia w  miasteczku trochę drażniło, może dlatego, że 25 lat mieszkania w podobnie sennym miejscu uczy, że nic nie jest czarno-białe, a małe miasteczka mają swoje ciemne sprawy, które dotyczą nie tylko niełatwej historii, ale i trudnej teraźniejszości, więc do jednostronnej oceny nastawiona jestem nieco sceptycznie. 
Z drugiej jednak strony, sama niejednokrotnie Trzebiatowem i jego zwolnionym rytmem życia się zachwycałam.

Cóż więc dodać? Mimo pewnej naiwnej sielskości i apoteozy małego miasteczka, w którym ludzie żyją zgodnie, a sąsiedzi zawsze chętnie służą sobie pomocą, powieść czyta się dobrze. Polecam jako odskocznię od szybkiego tempa życia tym, którzy tak właśnie szybko żyją.
Powieśc przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnctwa WAB oraz portalu Duże Ka.




34 komentarze:

  1. No to wychodzi na to, że to książka dla mnie. W ostatnim czasie żyję na bardzo wysokich obrotach - głównie spowodowanych pracą i coraz to nowszymi obowiązkami. Będę mieć na oku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na złapanie przyjemnej chwili w pospiesznej codzienności. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie moja bajka, ale moja mama czasami szuka czegoś takiego do poczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W takich sennych miasteczkach nic się wielkiego nie dzieje.Pewnie dlatego autorka chciała pokazać inną stronę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz przeciwnie! W takich miasteczkach mnóstwo się dzieje i to akurat zostało nieźle pokazane.

      Usuń
  5. Za pewne jak tylko trafię na tą pozycję, przeczytam. Lubię ostatnio czytać tego rodzaju lektury. To mnie odrywa od tego coraz częściej niezrozumiałego świata. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Żadnej ze wspomnianych przez Ciebie książek nie czytałam, ale zaciekawiło mnie jakie tajemnice może mieć despotyczna matka. Poza tym wiosenne lenistwo tak bardzo mnie ogarnęło, że na poważniejsze tematy nie potrafię się zdobyć. Pozdrawiam ż okazji świąt wielkanocnych, życząc zdrowia, spokoju i radości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że to mnie też intrygowało. Spokojnych Świąt!

      Usuń
  7. Od czasu do czasu lubię przeczytać coś podobnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem mi się wydaje, że nigdy nie odnajdę się w tego typu literaturze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pytania które zadałaś nadają ciekawości książce i sprawiają że mam ochotę poznać na nie odpowiedz czytając książkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w recenzji o to chodzi, by czytelnika zaintrygować :)

      Usuń
  10. Raczej nie moje klimaty, ale może polecę koleżance. Ona czyta książki obyczajowe, a teraz szuka czegoś na wyjazd do sanatorium.

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie może być ciekawa pozycją 📚🤔🤔🤔

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę że nie tylko małe miejscowości maja swoje ciemne i nie tylko sprawy:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o małe społeczności, ale lubię czytać o takich miejscach :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przepadam za tego typu książkami. Ale od czasu do czasu lubię oderwać się od rzeczywistości przy ciepłych książkach obyczajowych, a ta wydaje się nadawać do tego idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Może nie teraz, bo szukam.mocniejszych wrażeń w książkach (coś za dużo w ostatnim czasie czytam obyczajówek) ale na wakacyjne leniwe dni bedzie jak znalazł

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałabym tę książkę! Miałabym! Mąż kupował mi książki i wśród nich na zdjęciu które mi przesłał, była właśnie ta. Nie wybrałam jej...teraz żałuję. Ale nic straconego. Następnym razem kupię ją.

    OdpowiedzUsuń