czwartek, 6 lutego 2020

"Kafelek mistrza Alojzego" czyli czy da się zrozumieć tych z Sosnowca?

Jestem Ślązaczką z urodzenia i z serca. Przyszłam na świat w rodzinie, gdzie mówiło się po śląsku i żywe były zarówno wspomnienia powstańcze, wojenne, jak i dawne wierzenia. Z perspektywy lat, doświadczeń i odległości inaczej patrzę na swoje śląskie korzenie, a historie rodzinne, których nie rozumiałam, stały się jasne i zrozumiałe. Dotyczy to także wszelkiego rodzaju dowcipów, w tym tych o Sosnowcu, czy sąsiadujących z Wodzisławiem Marklowicach.
Gdy zobaczyłam książkę o Sosnowcu z początków XX w. pomyślałam, że warto po nią siegnąć. Czy miałam rację? Zapraszam na recenzję powieści Zbigniewa Białasa "Kafelek mistrza Alojzego".


"Kafelek mistrza Alojzego"-świat przedstawiony

Trójstyk granic zazwyczaj jest miejscem niezwykłym, gdyż mieszają się na nim wpływy, a granice, choć wyraźnie zaznaczone na mapach, w rzeczywistości zlewają się i pozostają jedynie umowne. Zbigniew Białas w swojej, napisanej z rozmachem powieści „Kafelek mistrza Alojzego” na taki trójstyk właśnie nas zabiera. Dodajmy, że chodzi o trójstyk wyjątkowy, bo o Trójkąt Trzech Cesarzy.
Akcja powieści Zbigniewa Białasa rozgrywa się w Sosnowcu, w niezwykle gorącym okresie przed pierwszą wojną światową i zaraz po niej. Wydarzenia historyczne są jednak jedynie tłem powieści w której losy bohaterów układają się barwną mozaikę, przypominającą prace mistrza Alojzego.
Głównym bohaterem nie jest jednak, jak mogłoby się wydawać tytułowy majster Korzeniec, bo ten traci głowę i to dosłownie na pierwszych stronach powieści. Za taką wiodącą postać uznać należy tchórzliwego redaktora Monsiorskiego, naczelnego miejscowej gazety, który zupełnym przypadkiem zostaje uwikłany w sprawę Alojzego Korzeńca i staje się mimowolnym detektywem próbującym znaleźć mordercę kafelkarza.
I znowu, jeśli myślało się, że bierze się do ręki kryminał, to można się rozczarować, gdyż rozwikłanie zagadki śmierci mistrza Alojzego, o które prosi redaktora wdowa po kafelkarzu, idzie ślamazarnie, a gdy już już mamy nadzieję, że poznamy tajemnicę, wybucha pierwsza wojna światowa i przewraca ludzkie losy o 180 stopni.

Powieść obyczajowa czy kryminał?

Z jakim zatem gatunkiem mamy do czynienia? „Kafelek mistrza Alojzego” to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Oprócz wspomnianych już Waleriana Monsiorskiego i Jadwigi Korzeńcowej, która pod pseudonimem pisze powieści w odcinkach, znajdziemy w utworze całą rzeszę krwistych postaci z wszystkich grup społecznych. Na zmianę zajrzymy do salonów niemieckich potentatów przemysłowych z rodziną Dietlów na czele, mieszczańskich kamienic, robotniczych izdebek. Poznamy Polaków, Rosjan, Niemców, Żydów i Ślązaków ludzi o różnych poglądach, wyznaniach i postawach życiowych. Śledzić będziemy rozwój uczuć sufrażystki Izabeli i komunisty Mikołaja Krylenki, fińskiej niani Emmy do pruskiego oficera , wdowy po Korzeńcu do redaktora, wreszcie Poli Negri i polskiego szlachcica.

Moja opinia o książce

Przyznam, że początkowo powieść męczyła mnie gdyż nie mogłam znaleźć do niej klucza, dy jednak pojęłam, że zamiast szukać szybkich rozwiązań, mam chłonąć atmosferę Zagłębia w kluczowym momencie dziejowym, wciągnęłam się i czytałam z dużym zainteresowaniem.

Podsumowując, powieść zainteresuje przede wszystkim czytelnika lubiącego mocno rozbudowane historie z dobrze zarysowanym tłem historycznym. Zapewne też  zrozumieć łatwiej będzie pogmatwane zależności ludziom, którym bliska jest śląska tematyka.


23 komentarze:

  1. Chętnie bym tę książkę przeczytała, takie książki obyczajowe z tłem historycznym
    i dziejące się w takim ciekawym regionie , to coś dla mnie :-)
    krytynabozenna

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami książce trzeba dac czas by nas porwała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy też co kto lubi :-)
      krystynabozenna

      Usuń
  3. To może być całkiem ciekawa czytelnicza przygoda. Nie znałam tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę kryminału, trochę obyczajówki. Idealnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj to chyba w takim razie nie dla mnie ;) Wole kryminały

    OdpowiedzUsuń

  6. O tej książce do tej pory nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę że książka znajdzie zainteresowanie, ale nie jest to pozycja dla każdego.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja pochodzę z Bielska-Białej. To moje ukochane miasto. My - Bielszczanie z dziada prapradziada "nie lubimy" Ślązaków, bowiem Ci - górnicy - przyjeżdżali do nas np. w góry i mieli najlepsze miejsca w schroniskach, na wyciągach itp. Teraz to oczywiście już tak nie wygląda. Ale jako dziecko pamiętam, że górnicy (Ślązacy) jeździli na wyciągach bez kolejek a muy musieliśmy stać po pół godziny. Jako dziecko pamiętam taką niesprawiedliwość. Jak byłam mała, przeprowadziliśmy się z rodzicami do Sosnowca. I dla nas Sosnowiec to taki sam Śląsk, jak Katowice czy Bytom. I kompletnie nie rozumiem tego "antagonizmu" między Ślązakami i Zagłębiakami. Dla mnie wszystko co wokół Katowic to Śląsk :-) A w Katowicach mieszkałam dłuuugo. I teraz to jedno z moich ulubionych miast :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, o czym piszesz! Górnicy przez lata byli uprzywilejowaną grupą. A antagomizmy wynikają właśnie z przebiegu dawnych granic.

      Usuń
  9. Akurat mam rodzine w Sosnowcu 😉 a tak serio to czasami trzeba dac książce więcej przestrzeni i luzu żeby zaczęła się nam podobać 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednak nie dla mnie takie historie, nie przepadam za książkami historycznymi. Poza tym sama mieszkam na trójstyku i rzeczywiście granice są tylko umowne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem do końca przekonana, czy jest to książka dla mnie, choć tytuł obił mi się o uszy. Nie lubię lektur, które się dłużą, a trochę się obawiam, że ta może taka być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, będzie się dłużyć, bo nie ma wartkiej akcji.

      Usuń
  12. Po recenzji wnioskuję, że mogłaby mi się spodobać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznam, że chętnie skusiłabym się na książkę, lubię umawiać się na spotkanie z przygodami, które wnoszą wiedzę o danym regionie, niejako przy okazji, ale zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W ogóle wcześniej o niej nie słyszałam, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń