poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Powrót na izerskie ścieżki



O tym, że lasów nie należało zamykać z powodu pandemii pisałam od samego początku. Zazwyczaj nie wypowiadam się na blogu na tematy związane z polityką, jednak tej decyzji nie potrafiłam zrozumieć tak bardzo, że się odezwałam. Z ulgą przyjęłam więc wiadomość, że wycofano zakaz i moje spacery po okolicy znów są w pełni legalne. Bo też w mojej głuszy prędzej złapać można by wirusa ptasiej grypy lub świńskiej niż koronawirusa. A dotyczy to nie tylko izerskiego pustkowia, ale większości polskich lasów.  Poważniejszym zagrożeniem będzie plaga kleszczy, których już jest niesamowicie dużo i trzeba się przed ich ukąszeniem chronić na różne sposoby.\





W drodze na Blizbor

Niedziela była kolejnym słonecznym i bezdeszczowym dniem, choć nieco chłodniejszym ze względu na zimny wiatr. Gdy patrol policji, odwiedzający systematycznie parking pod lasem zjechał z góry, ruszyłam szybkim marszem wprost ku ścianie lasu na zboczach Blizbora. Nim jednak zanurzyłam się kojącym chłodzie drzew, przeszłam krawędzią lasu, by spotkanie z moją Górą uczynić bardziej odświętnym. Krążyłam zatem po zaroślach, trawersując zachodnie zbocze góry. Przyglądałam się pączkom młodych buków,potem weszłam na piarżysko porosłe rzadkimi brzozami. Tu usiadłam na kamieniu z twarzą zwróconą w stronę Sępiej Góry Wyjęłam kanapkę zawiniętą w woskowijkę oraz butelkę z domowym sokiem. Gringo patrzył na mnie z wyrzutem i w sumie miał rację. Nie zabrałam przekąski dla niego (o czym zazwyczaj pamiętam) ani wody. Podzieliłam się z nim sokiem, obiecując przy okazji, że za chwilę zejdziemy do strumienia. Zasłuchałam się ptasie trele i pokrzykiwania leśnej zwierzyny.
woskowijka

Susza i zniszczony las

Posilona ruszyłam w dół w kierunku strugi. Słuchałam chrzęstu suchej ściółki pod nogami. Tak. Jest sucho. Bardzo sucho. Śnieg stopniał, deszczu nie było, potoczki zasilające Czarnotkę ledwo ciekną po kamieniach. Smutny to widok. A mój smutek jeszcze się spotęgował, gdy znaleźliśmy się na zazwyczaj zarośniętym leśnym dukcie. Tym razem nie była to ledwo widoczna ścieżynka, lecz rozryta ciężkim sprzętem droga. Dalej było tylko gorzej. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu podjęto decyzję o ponownym ogrodzeniu sporej już szkółki młodych jodeł. Przy okazji zniszczone część lasu świerkowego, a ogrodzenie poprowadzono przycinając i pozbawiając kory kilka świerków. A jakież zdziwienie ogarnęło mnie, gdy pomiędzy młodymi drzewami odkryłam ślady po niedawnym ognisku! Nie na polanie, nie w miejscu do tego przeznaczonym, ale w środku lasu! I nie zrobili tego turyści lecz drwale i leśnicy pracujący przy szkółce leśnej. Oni też pozostawili po sobie śmieci, które przy okazji  pozbierałam.





Ku izerskiemu szczytowi

Nie chcąc oglądać spustoszenia dokonanego w imię gospodarki leśnej, zagłębiłam się w leśną zieleń. Nie trwało to długo, bo chwilę później znalazłam się na drodze ku szczytowi Blizbora. Droga ta do niedawna też była zarośniętym duktem znanym tylko nielicznym. Niestety jesienią i tu dokonano wyrębu tworząc szeroką wycinkę. Wreszcie znalazłam się na swojej Górze. Przytuliłam się do brzozy. Posiedziałam na skałach. A potem znów powolutku ciesząc się każdą chwilą zaczęłam schodzić. Przy okazji rozglądałam się za porożem, które czasem udaje mi się tu znaleźć, jednak bez skutecznie.








Tuląc się do drzew

Na granicy lasu, w ramach pożegnania przytuliłam się do każdego gatunku drzewa, jakie napotkałam. Objęłam więc gruby pień dębu, wysmukły buk, Gładką i ciepłą w dotyku brzozę, Chropowaty modrzew. Udało mi się nawet wtulić w szorstką i najeżoną ostrymi gałązeczkami korę świerka. A na koniec zaszczytu tulenia dostąpiła nawet spora jarzębina. I tak dzięki dendroterapii,wyposażona w nowe siły witalne moich drzew wróciłam do domu.
Nie wiem, które z nich natchnęło mnie pomysłem stworzenia grafiki do której wykorzystałam kawałek brzozowej kory znaleziony na wyrębie (pewnie była to brzoza odpowiadająca za kreatywność), dość, że pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i przyciągnął sporo czytelników na mój blogowy Fanpage.

P.S. Woskowijki pochodzą ze sklepu: https://pajlo.pl , a robiąc zakupy w nim na hasło rozmowki otrzymacie 10% rabatu.







39 komentarzy:

  1. W całej Polsce jest tak samo. To mnie przygnębia i strasznie irytuje.Takie wychowanie, a właściwie jego brak. Wystarczy przekroczyć Nysę i jest inaczej. Chociaż i tam polscy rowerzyści zostawiają chlew po sobie(z całym szacunkiem dla zwierząt). Wstyd. Ogromny wstyd:(.
    Pozdrawiam.Dziękuję za kolejny "poczęstunek" przy kawce. Zdjęcia z dobrą energią:)
    M.Bezbloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, brudniej niż w Polsce jest np. w Anglii. Natomiast Niemcy i Dania (po tych krajach podróżowałyśmy) to zdecydowanie inna kategoria jeśli chodzi o porządek.

      Usuń
  2. Nie rozumiem ludzi, którzy wyruszają w lasy, aby złapać zdrowy powiew powietrza, nacieszyć się zielenią, a później pozostawiają w nich śmieci, dysonans postępowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda słów. Z każdej wycieczki przynoszę worek śmieci.

      Usuń
    2. To jak my po wieczornym spacerze po plaży przy naszym letniskowym jeziorze.

      Usuń
  3. Śmiecenie i zostawienie po sobie odpadów to bardzo nieeleganckie zachowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Użyłaś bardzo grzecznego sformułowania, można rzec wręcz eufemizmu 😄 a lasy wyglądają fatalnie pod tym względem.

      Usuń
  4. Piękne zdjęcie, jednak smutne to obrazki, zniszczenia, śmieci i susza :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się dziś wybrałam do parku z ogromną przyjemnością

    OdpowiedzUsuń
  6. Serio policja nawiedzała parking kurortu? A ja tam chciałem się wybrać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio! Wjeżdżali pod sam las. Chwilę stali i jechali pewnoe na następne zapupie. U nas byli stosunkowo wcześnie.

      Usuń
  7. Jakże różne cenne i lukratywne inicjatywy państwo przedsiębierze w trosce o nasze płuca, a nie dba o zielone płuca ziemi; płakać się chce, gdy widzi się tyle wyciętych lasów, w pień; stało się to zwykłym widokiem, przyzwyczailiśmy się, z rzadka ktoś napisze czy zaprotestuje, bo nikt nie bierze pod uwagę głosu ludu:-) rachunek ekonomiczny się liczy, wydrzeć, ile się da, a "po nas choćby potop"; mam zakupione na Ukrainie obrazki z kory brzozowej, taki kolaż, bardzo pomysłowe; u mnie na razie grządki, grządki, jest zimno, codzienny przymrozek, i zimny wiatr; policja na parkingu ... to już nic lepszego nie mają do roboty? ... Człowieku, ja przyroda, mówię do Ciebie codziennie ... jakie znamienne słowa, ale wolimy słuchawki w uszach, ze wzrokiem wbitym w smartfona, głusi na Jej głos; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, krótkowzroczność obecnych włodarzy jest straszna. A my jesteśmy bezsilni, nasze głosy są wołaniem na pustyni, bo mało kto potrafi patrzeć dalej noż na swój czubek nosa. Jaka susza? Przecież z kranu woda leci. Masakra. Obudzą się, jak ceny żuwności podskoczą. Wyobrażam sobie, jak ładny jest ten uraiński obrazek i miło mi, że doceniłaś moją radosną twórczość.

      Usuń
  8. Cieszę się, że lasy są otwarte i że można po nich spokojnie spacerować. To jedyne miejsce gdzie mogę odpocząć od codzienności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spacer po lesie jest kojący, a ja cieszę się, że to jest koja codzienność.

      Usuń
  9. Cieszę się, że poszli po rozum do głowy i otwarto lasy i parki...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale masz tam ładnie <3 Zazdroszczę widoków <3 I oby trochę popadało, bo ta susza jest okropna :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę to za mało. Aby poziom wód wrócił do normy potrzeba... 60 dni ciągłego deszczu! A pożary wybuchają już chyba samoistnie. W okolicy dziś już trzeci raz wyją syreny.

      Usuń
  11. Mąż wczoraj przejeżdżał obok naszego lasu, totalny wysyp ludzi. Dzikie tłumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie to dziwne myślenie. Wszyscy chcą w to samo miejsce. U mnie nigdy nie ma tłumu.

      Usuń
  12. Jeszcze trochę i będzie super zielono w tych miejscach. Dobrze, że już można wchodzić do lasów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Obserwacje, wnioski i oburzenie mamy takie same, Aniu. Zmartwienie suszą też. Od kilku lat jest z roku na rok gorzej.
    Co prawda drzewa musimy wycinać, bo drewno jest powszechnie używane, ale nie można wycinać wszędzie i bez opamiętania. Są sztuczne lasy sadzone specjalnie dla pozyskania drewna, można zwiększyć ich powierzchnię, chociażby na nieużytkach, niech tam tną.
    Lasy na zboczach gór, gdzie ziemi mało i okres wegetacji krótki, należałoby oszczędzać. A już szczytem bezmyślności jest wycinanie dużych drzew. Wiem, że czasami wycina się je mimo, że już kwalifikują się do uznania je za pomnik przyrody.
    Aniu, parę lat temu w parku w Głogowie poznałem dwa rzadkie gatunki brzóz, jedną z nich była brzoza papierowa. Bardzo podobna do zwykłej, poza jednym szczegółem: niesamowicie odwijają się duże płaty cienkiej wierzchniej kory. Nic, tylko oderwać je i pisać. Pisać urocze liściki.
    W niedzielę w końcu obejmę brzozy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wycinki w górach to koszmar. Zwłaszcza tu gdzie jeszcze 40 lat temu była wielka pustka!

      Usuń
  14. Aniu, jak tak czytam te Twoje relacje z wyjść do lasu to czuję się jakbym tam była. Naprawdę. Przeniosłas mnie tym wpisem w innym wymiar.

    OdpowiedzUsuń
  15. Byliśmy w poniedziałek w lesie i na szczęście żadnych śmieci nie widzieliśmy, ale to co widać czasami z drogi w lasach to jest jedna wielka masakra. Kiedyś widziałam wielka kanapę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest straszne! Ja dziś trzy pełne worki zebrałam!

      Usuń
  16. Piękne widoki. Cieszę się, że otwarto lasy. Mam nadzieję tylko, że ludzie będą z rozumem z nich korzystać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, choć codzienne informacje o pożarach lasu tę moją nadzieję gaszą skuteczniej niż strażacy pożary w czasie suszy.

      Usuń
  17. jak ja Ci zazdroszczę tych widoków, chociaż sama też mam nie najgorsze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie przyjeżdżają tu właśnie dla widoków. Nawet wczoraj zaczepił mnie kierowca, gdy pięłam się rowerem pod górę, czy ktoś nie chce domu tu sprzedać, bo to takie piękne miejsce na siedlisko.

      Usuń
  18. Piekne widoki, zazdroszczę my nie mamy teraz takiem mozliwosci

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdyby jeszcze ludzie korzystali z lasów w sposób odpowiedzialny, a nie że wszędzie śmieci albo podpalenia!

    OdpowiedzUsuń
  20. gdy bujam się po lasach myślę iż prędzej ludzkość wyginie niż nasi rodacy przestaną śmiecić po lasach 😥 Choć zdarzają się pojedyncze iskierki nadziei. Kilka dni temu na lokalnym fb pojawiło się zdjęcie kupy śmieci w lesie. Widać iż prawdopodobnie ktoś robił mega porządki w domu. Może ktoś nabył stary dom i sprzątał po byłych właścicielach. I taki tok myślenia przyjęła autorka owego wpisu. Zaraz pojawiły się przypuszczenia, ktoś tam się zmawiał by wybrać się i przeszukać ową stertę z nadzieją znalezienia jakiegoś "dowodu" wskazującego na sprawcę. Nie wiem jak się skończyła ta historia. Natomiast kilka lat temu znajomy w stercie porzuconych śmieci odnalazł rachunek. Udał się pod wskazany adres... i śmieci zniknęły. Co jakiś czas pojawiają się jakieś głosy oburzenia, nawet coraz więcej. Coraz więcej nagłaśnianych takich przypadków w moich stronach. Nie wiem czy to coś da, ale to dobrze, lepszy słaby (póki co) głos sprzeciwu niż żadem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety masz rację. Musi jeszcze soro czasu upłynąć, byśmy zaczęli myśleć ekologicznie.

      Usuń