wtorek, 5 stycznia 2021

Noworoczna wycieczka na Kamienicę

 


Siedząc przy sylwestrowym ognisku i pijąc rozgrzewające napoje, ustaliliśmy ze znajomymi wycieczkowy plan na pierwszy stycznia. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że idziemy w góry, jednak początkowo były to różne warianty. Stanęło na mojej propozycji, bo po pierwsze nie trzeba było ruszać samochodu, a po drugie gwarantowałam puste ścieżki. I tak w noworoczne przedpołudnie ruszyliśmy w Góry Izerskie.

Cuda i dziwy na Tytoniowej Ścieżce


Z kilku możliwości trasy wybrałam taką, która dawała możliwość zmiany planów na kilku kolejnych rozdrożach. Byliśmy wszak po sylwestrowej nocy. Może obyło się bez szaleństw, ale poszliśmy spać po północy i z pewną porcją promili we krwi.
I gdy większość sylwestrowych turystów tłoczyła się na drodze do Jakuszyc bądź ustawiała w kolejce na Śnieżkę, my ruszyliśmy zdobyć inną Krolową Gór: najwyższy szczyt Grzbietu Kamienickiego - Kamienicę. Pierwsze kilometry prowadziły nas przez ośnieżone zbocze Blizbora do Górnego Asfaltu, który przecięliśmy, by najkrótszą ze ścieżek wejść na Pięć Dróg. Tu zrobiliśmy pierwszy postój, bo przecież wejście na przecięcie szlaków jest strome i wymagające. 

Wszyscy zgodnie stwierdzili, że podoba im się odludna okolica, zatem ruszyliśmy na Tytoniową Ścieżkę. Szlak był przetarty przez kilkoro narciarzy na biegówkach. Miałam nadzieję, że dzięki temu unikniemy zapadania się w zaspy i wpadania w błoto. Rzeczywiście, prawie nam się udało. Tylko raz trzeba było szybko skakać po załamującym się pod naszym ciężarem lodzie.


Gringo szedł grzecznie na smyczy, żeby nie przyszło mu pędzić gdzieś za zwierzyną. Pogoda była cudowna, dlatego na szczycie Dłużca zeszliśmy na wiatrołom, by popatrzeć na Pogórze Izerskie. A potem... nie. Nie znaleźliśmy tropów wilka, choć uparcie ich wypatrywałam, za to zobaczyliśmy coś innego: zaczęło się niewinnie od pojedynczych śladów noclegu jeleni, im jednak byliśmy bliżej wylotu Tytoniowej Ścieżki było ich więcej i więcej. Wyglądało to tak, jakby kilka stad urządziło sobie Sylwestra na Tytoniowej Ścieżce. 

Podejrzewam, że zwierzęta spłoszone pierwszymi popołudniowymi fajerwerkami pobiegły w górę, tam, gdzie czuły się bezpieczniej i spędziły tę koszmarną dla nich noc właśnie na szczycie Dłużca.



Zimowe wejście na Kamienicę

Jeszcze ciekawsze ślady znaleźliśmy w miejscu, gdzie schodzi się z asfaltowej drogi na ścieżkę ku Kamienicy. Setki zwierzęcych śladów wyglądały tak, jakby całe stado zbiło się w jedną kupę i biło kopytami w śnieg. Niepokojący widok.

Dukt na Kamienicę porywał dziewiczy śnieg. Tu nawet zwierzęcych śladów wcale nie było! Niesamowicie szło się sypkim śniegiem wiedząc, że będzie się pierwszymi w tym roku gośćmi najwyższej góry Kamienickiego Grzbietu. Trzeba jednak było iść bardzo ostrożnie, gdyż nikt i nic nie przetarło nam ścieżki.


Widok ze szczytu, choć nie tak daleki, jak czasem bywa, wynagrodził trudy trasy. Pięknie widać było zarówno pobliskie szczyty, jak i majaczące na horyzoncie Góry Kaczawskie. Karkonosze po przeciwnej stronie góry omotane były mgłą.


Pozachwycaliśmy się widokami i ostrożnie zaczęliśmy schodzić. Kolejny postój zrobiliśmy poniżej Czterech Dróg, w miejscu osłoniętym od wiatru. Moi znajomi zachwyceni byli zarówno bajkowymi pejzażami Gór Izerskich jak i tą niesamowitą pustką. 


Oto szliśmy kilkanaście kilometrów po górach w Nowy Rok nie spotkawszy żywej duszy. Co roku, idąc o tej porze spotkałam choć jedną, dwie osoby. Tym razem nasza czwórka robiła wyczerpała limit osób na Kamienickim Grzbiecie.


To była udana wycieczka, choć jeden z moich towarzyszy oddał daninę krwi, boleśnie obcierając piętę.




29 komentarzy:

  1. Cudowna wprawa. Piękne widoki, śnieg i bez tłumów. To są wycieczki dla mnie, choć do dziś pamiętam jak mnie moje dzieci podstępem wyciągnęły na spacer. Miało być po okolicy, a skończyło się wdrapywaniem na pewną górę. Kiedy weszłam tam już to po prostu padłam na kolana i się rozpłakałam ze zmęczenia. No cóż, długi płaszcz nie nadawał się na takie eskapady :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wspomnienia spacerów, które kończyły się totalną wyrypą.

      Usuń
  2. To prawda, widok z góry potrafi wynagrodzić trudy podróży, jakie należało pokonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, są takie miejsca, które odwiedzam własnie ze względu na widoki.

      Usuń
  3. Czasami warto się zmęczyć, gdy cel jest tego warty. Tak było na pewno w tym przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę. Mój sylwester spędziłam w piżamie przy tv. Za to z ukochanym, więc nie było tak źle. Zainspirowałaś mnie do wypadu w przyszłym roku, myślę o tym od dawna, ale jak to kobieta - trochę chce i trochę się boję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym kiedyś powitać Nowy Rok przy ognisku. Albo chociaż przy świetle ognia w kominku.
    Ile tam śniegu! I jakie piękne widoki! ♥

    Karolina z TAMczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy do nas przyjechać. Robimy co roku, no chyba, że leje deszcz.

      Usuń
  6. Biedne te zwierzęta w Sylwestra, dla nich to ogromny stres, fajerwerki... Widoki piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedne. Nigdy wcześniej nie widziałam w tamtym miejscu tylu świeżych śladów.

      Usuń
  7. Jakie piękne zdjęcia. Jestem przekonan że wyprawa była udana.

    OdpowiedzUsuń
  8. To co najbardziej mi tam pasuje to ta cisza, zero ludzi. W takich miejscach najlepiej odpoczywam i się resetuje

    OdpowiedzUsuń
  9. Wędrówki po kuchni6 stycznia 2021 22:24

    Pięknie rozpoczeliście nowy rok. Śnieg, cisza, piękne widoki - czego chcieć więcej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspomniałem wspólną z Jankiem wędrówkę na Kamienicę, chyba nawet dokładnie tą samą trasą.
    Zwyczaj żegnania starego i witanie nowego roku na szlaku warty naśladowania.

    OdpowiedzUsuń
  11. oj tak widoki naprawdę godne zachwytu, no i śnieg nadający bajkowego klimatu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nareszcie, wczoraj wieczorem spadło trochę śniegu w Łodzi, dziś rano jeszcze na ulicach leży, psy szczęśliwe na spacerach. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Taki Sylwester, to ja też bym chciała, przyroda i my, ech, pozazdrościć :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. strasznie bym chciała wybrać się z Wami na taką wycieczkę, jeszcze trochę, jeszcze trochę i na pewno mi się uda :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój stosunek do zimy jest Ci już znany 😉 Aczkolwiek przyznaję, na zdjęciach (Twoich) wygląda ładnie 😊 Gorąco pozdrawiam z od dwóch dni intensywnie śniegiem zasypywanej Jury 🥶

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam, znam i po 3 tygodniach zimy zaczynam się łamać 😂 chyba pójdę pomorsować.

      Usuń