
piątek, 28 listopada 2014
W waniliowej mgiełce
Wpis, wbrew pozorom, nie będzie kulinarny, choć do świąt został miesiąc, więc niedługo zapach wanilii będzie w mojej kuchni królował. Tym razem jednak aromat unosił się z ... łazienki. Miałam dosyć wyczerpujący tydzień- szkolenie, popołudniowy dyżur, przygotowania do kiermaszu światecznego- do tego przedłużająca się mglista szarość za oknem sprawiły, że gdy już się znalazłam w domu,
zapragnęłam aromatycznej kąpieli.


poniedziałek, 24 listopada 2014
niedziela, 23 listopada 2014
Listopadowa szarość
Przeglądając zdjecia uświadomiłam sobie, ze ostatni raz widziałam słońce... 11 listopada, gdy z Gui wybrałam się na spacer. Od tego momentu niebo przybrało jednostajną szarą barwę...
Do dziś. Gdy tylko na chwilkę zza chmur wyjrzało nieśmiało słoneczko, zabrałam psa na spacer po parku.
Do dziś. Gdy tylko na chwilkę zza chmur wyjrzało nieśmiało słoneczko, zabrałam psa na spacer po parku.
niedziela, 16 listopada 2014
Maratonowy rok- czas podsumować sezon
Do tego wpisu zabieram się już po wielokroć, ale ciągle albo nastrój nie ten, albo inne ważniejsze sprawy, albo... wszystko ma swój czas... Trzeba nabrać dystansu, zdobyć się na refleksję... Wreszcie, pogoda taka, że trudno mówić o końcu sezonu rowerowego.
Coś się jednak na pewno skończyło- sezon maratonów rowerowych. O tym więc można napisać.
Ci, którzy na bieżąco śledzą nasze wpisy wiedzą, że w tym roku byłyśmy na wielu maratonach i przejechałyśmy sporo kilometrów. Może jednak wystarczy tych ogólników.
wtorek, 11 listopada 2014
Gui przyjechała- celebrujemy rodzinność
Odkąd Gui zamieszkała we Wrocławiu jej pobyty w rodzinnym domu są sporadyczne. Spotykamy się na maratonach lub innych miejscach. Przyjazd do Trzebiatowa staje się zatem rodzinnym świętem.
Kilka dni wcześniej omówiłyśmy, co i kiedy chcemy robić, a nawet zdecydowałyśmy o menu.
Gdy wreszcie w piątek późnym wieczorem odebrałyśmy ja z Chudą z dworca w Dąbiu, mogliśmy zacząć radosne świętowanie. Mimo nocy długo jeszcze rozmawiałyśmy przykryte jedną kołdrą, bo zdecydowałyśmy się na wspólne spanie. Rozmawiałyśmy o znajomych i przyjaciołach Gui i o jej życiu we Wrocławiu, o studiach. Z tych kobiecych rozmów nad długo zostaną mi w pamięci słowa mojej córki:
- Ale i nic nie przebije naszej przyjaźni, która jest starsza ode mnie o 9 miesięcy.
Myślę, że każda matka chciałaby słyszeć takie wyznanie.
Kilka dni wcześniej omówiłyśmy, co i kiedy chcemy robić, a nawet zdecydowałyśmy o menu.
Gdy wreszcie w piątek późnym wieczorem odebrałyśmy ja z Chudą z dworca w Dąbiu, mogliśmy zacząć radosne świętowanie. Mimo nocy długo jeszcze rozmawiałyśmy przykryte jedną kołdrą, bo zdecydowałyśmy się na wspólne spanie. Rozmawiałyśmy o znajomych i przyjaciołach Gui i o jej życiu we Wrocławiu, o studiach. Z tych kobiecych rozmów nad długo zostaną mi w pamięci słowa mojej córki:
- Ale i nic nie przebije naszej przyjaźni, która jest starsza ode mnie o 9 miesięcy.
Myślę, że każda matka chciałaby słyszeć takie wyznanie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)