sobota, 6 sierpnia 2016

XXII Festiwal Słowian i Wikingów w Wolinie - z krótką wizytą

Dwukrotnie gościłam już na Festiwalu Słowian i Wikingów jako uczestnik, nie tylko widz. W tym roku jednak nawet nie próbowałam znaleźć możliwości bycia tam przez całe 3 dni - za dużo się wokół działo. Postanowiłam jednak odwiedzić znowu tę imprezę, pokazać ją kilku wolontariuszkom z Baszty Kaszanej i... zrobić niewielkie zakupy. Na wyjazd mogłyśmy sobie pozwolić dzięki zdobyciu wsparcia w ramach inicjatywy Z przeszłości w przyszłość.



Zmoknięte, ale szczęśliwe wolontariuszki:
Aga, Klaudia i Karolinka.
Sówka Płomykówka skradła nasze serca
Pierwszą przeszkodą w dotarciu na imprezę okazała się komunikacja Wolina i Trzebiatowa - większość połączeń ma kilka przesiadek, a przejechanie odległości między miastami (normalnie ok. 55 km) trwa nawet...4 godziny! Udało mi się jednak znaleźć dość optymalne rozwiązania i w obie strony jechałyśmy tylko z jedną przesiadką, a podróż za każdym razem trwała "jedynie" ok. 2 godzin. 

Drugą przeszkodą mogłaby być pogoda - jak zawsze w czasie trwania Festiwalu padał deszcz. Rano była to regularna ulewa i zanim jeszcze wsiadłyśmy do autobusu byłyśmy mokre, później przerodziło się to w mżawkę o różnym natężeniu. Tuż po południu deszcz jednak ustał i nieśmiało zaczęło pokazywać się słońce, na terenie Skansenu w Wolinie zrobiło się już jednak błotniście. 

Biżuterię kupowałyśmy u tego Pana :)
Spędziłyśmy kilka godzin spacerując między namiotami i straganami, podpatrując rozwiązania, zastanawiając się, co możemy wprowadzić w naszej działalności, a przede wszystkim podziwiając wyroby rzemieślników. 

Z Festiwalu wróciłyśmy z nowymi zapinkami, maskotkami, włóczkami i błyskotkami. A także z masą pozytywnych wrażeń i wspomnień. W przyszłym roku również zawitamy - być może już jako wystawcy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz