środa, 25 kwietnia 2012

Za kilka dni majówka


           Gdy stoisz u stóp Góry, nic nie zapowiada niespodzianki, która czeka cię kilka kilometrów dalej. Najpierw droga pnie się powoli w górę, potem zakręca i jest bardziej stroma. Z lewej strony majaczy dolina, dnem której kiedyś płynął strumień. My jednak idziemy dalej. Kolejny zakręt i serce zaczyna mocniej bić, bo wytrawny tropiciel niespodzianki zauważa już komin i szczyt dachu. Jeszcze kilka metrów i przed oczami strudzonego wędrowca pojawia się Dom- niewielka chata z zielonymi ścianami i dachem pokrytym srebrzystą blachą . To tu w ciszy, z dala od wsi, od ruchliwych dróg znajduje się Miejsce do którego wracam corocznie. Gdy jestem zmęczona i odczuwam potrzebę oderwania się od rzeczywistości, zamykam oczy i już tam jestem. Widzę zieleniejące na zboczach trawy, czerwoną jarzębinę na gałęziach, wrzosy ukryte między kamieniami, słyszę skowronki o świcie. Czasami muszą wystarczyć mi marzenia, ale gdy nadchodzi maj moje marzenia zmieniają się w rzeczywistość.

        Magia tego miejsca polega na niezmąconej ciszy, bliskości natury i niezwykłych ludziach. Tu odpoczywam po całorocznym zgiełku miasta, wyczerpującej pracy zawodowej. Tu wszelkie problemy widzi się z innej perspektywy.
Dom znajduje się na zboczu Góry, której szczyt porośnięty lasem, z niewielkim występem skalnym, odwiedzam w czasie każdego pobytu.  Okolice Domu porośnięte są wysokimi trawami, krzewami malin i jeżyn, brzozami i jarzębiną.  
W lecie zbiera się leśne owoce, grzyby , a zimą zjeżdża na czym popadnie po śniegu lub lepi monstrualnego bałwana.
Czas biegnie tu zupełnie odmiennym rytmem, odmierzany wschodami zachodami słońca.
Za kilka dni zobaczymy naszą Górę. Będziemy gadać, zwiedzać i pić kawę lub herbatę na progu domu. 
W planach rowerowa wycieczka na Rozdroże Izerskie, wyjazd do czeskich Hejnic i do Laźnych Liberda, gdzie sprzedają przepyszne laźnieńskie oplatki. 




3 komentarze: