niedziela, 24 stycznia 2021

Karnawałowe gniazda czyli esy floresy z ciasta parzonego


Karnawał trwa w najlepsze, choć ten tegoroczny pozbawiony jest hucznych zabaw i spotkań w większym gronie. To jednak nie znaczy, że należy ograniczać się w przygotowywaniu pysznych typowo karnawałowych wypieków. W ubiegłym roku pierwszy raz przygotowałam pączki nie przypominające kawałków węgla, w tym przyszedł czas na gniazdka karnawałowe. Pączki pozostawiam na tłusty czwartek, który w tym roku wypada 11 lutego.


Esy floresy z ciasta parzonego


Przez lata wydawało mi się, że ciasto parzone jest trudne. Pamiętam, ze bardzo dawno temu raz przygotowałam ptysie i choć chyba nawet były zjadliwe, to jakoś nie pokochałam tego typu ciasta i na wiele lat o nim zapomniałam. Teraz należało się z nim przeprosić, gdyż w lodówce nie miałam ani śmietany, ani twarogu, więc odpadało przygotowanie faworków i pączków serowych. Z znajdujących się w domu składników można jednak było przygotować ciastka zwane gniazdkami karnawałowymi i na nie się zdecydowałam. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmieniła w klasycznym przepisie, by stał się moim, ale o tym za chwilę.


Gniazda karnawałowe


składniki:

200 g mąki

1 szklaka wody

100 g masła

4 jajka

olejek waniliowy

Olej do smażenia

cukier puder do posypania


Wykonanie:

W garnku zagotowujemy wodę z masłem, zagotowujemy. Dodajemy kilka kropli olejku waniliowego. Zdejmujemy z pieca. Do gorącego płynu wsypujemy przesianą mąkę i energicznie mieszamy drewnianą łyżką, rozbijając grudki mąki. Mieszamy tak długo aż ciasto zrobi się gładkie, błyszczące i zacznie odchodzić od ścianek naczynia. Odstawiamy do wychłodzenia. Jajka miksujemy. Po lekkim schłodzeniu zaparzonej mąki łączymy ją z jajkami wlewając je powoli do masy. Ciasto powinno być dosyć luźne, ale nie lejące się. Zgodnie z przepisem należy przygotować papier do pieczenia pocięty na 10 cm kwadraty oraz rożek cukierniczy z końcówką w kształcie gwiazdki. Papier posmarować olejem a następnie rożkiem przygotować kółka o średnicy kilku centymetrów. W garnku rozgrzać olej i układać na nim kółka papierem do góry. Ten papier po dwóch minutach ściągamy, a ciastka obracamy, by zarumieniły się obu stron. Brzmi to karkołomnie i prawdę mówiąc takie jest! Pierwszą porcję przygotowałam zgodnie z podaną instrukcją, a potem poszłam na żywioł. Zamiast rożka wykorzystałam szprycę do kremu, bo końcówka rożka cukierniczego zaginęła w czasie przeprowadzki. A zamiast kształtować kółka na papierze wstrzykiwałam ciasto bezpośrednio na rozgrzany olej. W efekcie moje ciastka nie są gniazdami a esami floresami. Smakują wybornie, a to jest najważniejsze.


Jeśli zastanawiacie się, jakie ciastka przygotować na tłusty czwartek, to warto skorzystać z tego przepisu lub zajrzeć do postu o faworkach i całuskach, czyli pączkach serowych.


24 komentarze:

  1. Wyglądają świetnie i na pewno tak samo smakują :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyszne i kojarzą mi się z Hiszpanią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają wspaniałe. Ja wczoraj smażyłam próbne chrust-faworki. Wyszły pyszne! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Karnawał zobowiązuje i powinniśmy wyprubować różne przepisy. Esy floresy - bardzo mi się podoba nazwa i na pewno też tak smakuje. Z przepisów wynika, że może nie polegnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy pierwszy raz robiłam ciasto parzone, to... je przypaliłam.

      Usuń
  5. Przepis chętnie wykorzystam, takie ciasteczka powinny nam zasmakować. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie bardzo ciekawy pomysł i chyba zobaczę co na takie ciasto powiedzą moje dzieci. Coś czuję, że pokochają ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W ostatnim czasie bardzo lubię piec ciastka i chętnie skorzystam z Twojego przepisu. To będzie moje pierwsze parzone ciasto, jakie zrobię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia! Je pewnie niedługo zrobię ptysie lub eklerki.

      Usuń
  8. U mnie będą pączki z marmoladą z derenia i róży:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie robiłam wypieków z ciasta parzonego, ale Twoje esy floresy mnie zachęciły by spróbować(przepis ściągnęłam). Przyznam się, że formowanie ciastek prosto w tłuszcz, wydało mi się mocno ryzykowne, bo pryskającym olejem można się poparzyć. Pozdrawiam karnawałowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olej niw pryskał, mnie przerażało ściąganie papieru z ciastek pływających w oleju.

      Usuń
  10. nigdy nie robiłam, a chyba nawet nie jadłam takiego ciasta! ale wstyd! muszę zrobić, bo wygląda przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też był to debiut, warto poznawać nowe smaki.

      Usuń
  11. Nigdy nie robiłyśmy żadnych pyszności z ciasta parzonego, ale lubimy je jeść.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe karnawałowe słodkości. Szkoda tylko, że nie są łaskawe dla naszych bioder :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantazyjne kształty pobudzają apetyt, ale… właśnie, ten brzuch. Ostatnio przybyło mnie dwa kilo.
    Ech, to niesprawiedliwe!

    OdpowiedzUsuń