niedziela, 25 kwietnia 2021

Na poszukiwanie fiołków- wycieczka dookoła Gierczyna

 


Wiosna! Dajcie mi wreszcie wiosnę! Tak bardzo jej pragnę, że kolejny raz zamiast iść w góry, zeszłam w doliny. Wiadomo, że na pieszo raczej daleko nie odejdę, więc obeszłam łąki, pola i mokradła wokół Gierczyna, schodziłam się, a czy fiołki znalazłam? Zapraszam.


Łąkami przed siebie


Niedziela jest dniem, gdy nawet w Górach Izerskich pojawiają się turyści. Do tego na spacer wybrałam się w czasie mszy w miejscowym kościele, więc, aby mieć pewność, że ludzi nie spotkam, postanowiłam zejść dnem naszej dolinki, tam gdzie szemrze cienka struga, a zbocza kryją zaginioną kopalnię cyny lub kobaltu. Dnem potoczku doszłam do szosy czyli dawnego traktu żytawsko-jeleniogórskiego.

Wspólnie z Gringo przeszliśmy przez drogę i ruszyliśmy łąkami przed siebie. Marzyłam o kwiatach, jednak szybko okazało się, że łąki nadal są jeszcze prawie w uśpieniu. Znalazłam jedynie dwie marne rukole łąkowe, a w potoku rukiew wodną i śledziennicę. Wydłubałam też jedno kłącze kozłka lekarskiego, który przyda się w bezsenną noc najbliższej pełni.


Ileż tu bagien!


Poprzednie lata były suche, a ja też jakoś nie garnęłam się na podgórskie łąki. Teraz idąc wzdłuż mojej strugi (kiedyś chciałam sprawdzić, gdzie wpada do większego potoku), zauważyłam, jak wiele jest tu bagien, dawnych stawów, rozlewisk. Najciekawsze jest jednak to, że potoczek jeszcze powyżej traktu rozdziela się na dwie odnogi i … jedna płynie w chwilę wzdłuż drogi i zasila dwa stawy: jeden nowy, drugi przedwojenny, druga wije się wśród drzew w kierunku Mlądza.


Oba rozlewają się, tworząc malownicze bagna, uroczyska i dzikie miejsca, im bliżej koryta Czarnotki, tym bagien było więcej, a ja musiałam kluczyć, by przejść suchą nogą. Po drodze widziałam jelenie i sarny beztrosko żerujące w tym trudnym do przebycia terenie. W końcu stanęłam nad brzegiem rzeczki i … trzeba było zdjąć buty, bo tylko tak dało się przejść na drugi brzeg Czarnotki.

W Kaolinowym Lesie


Po drugiej stronie rzeki zaczyna się Kaolinowy Las z ukrytą w głębi dawną kopalnią białej giny kaolinowej. Tym razem nie doszłam do niej. Szłam najpierw niebieskim szlakiem, a gdy skrzyżował się z zielonym do Gierczyna, skręciłam w stronę wsi. 

Wcześniej jednak przystanęłam na chwilę nad niewielkim leśnym stawem, przyglądając się wodnemu ptactwu. Zielony szlak nawet w czasie suchych lat jest błotnisty, teraz czasem trzeba było skakać między koleinami, by nie utonąć w błocie. Po chwili marszu miałam przed sobą wiejskie boisko i plac zabaw. Tu w ubiegłych latach znalazłam fiołki i dla nich tu przyszłam. Niestety. Znalazłam ledwo dwa jasne kwiatuszki chyba fiołków psich. Rozczarowałam się, a nie było to jeszcze największe z moich dzisiejszych rozczarowań. 



Rozlewiska poniżej Kotliny

Do wsi zostało kilkaset metrów, a ja miałam jeszcze sporo czasu, skręciłam więc w pierwszą zauważoną polną drogę w prawo.


A potem szłam po bezdrożach, bagnach, łąkach, mając ciągle nadzieję na jakieś ciekawe zioła. Wreszcie dostrzegłam kwitnącą dziką śliwę, a potem... rozwijające się właśnie pączki czeremchy. 


Nazbierałam nieco, w sam raz na garść herbatki utlenianej z kwiatów. Ubiegłoroczna z czeremchy okazała się przepyszna o lekko migdałowo-wiśniowym smaku. 


Rozglądałam się w poszukiwaniu miejsca na odpoczynek, bo miałam już za sobą kilka ładnych kilometrów. Wreszcie dostrzegłam mały pagórek, może fragment dawnej hałdy powydobywczej?


 Wielki kamień miał ciekawą barwę, więc może? Postanowiłam usiąść tu i napić się kawy. I właśnie teraz przeżyłam największe rozczarowanie dnia: termos się rozszczelnił i kawa wsiąkła w koc! Nie miałam kawy! Zła na siebie (bo nie jestem pewna, czy to ja le zakręciłam termos, czy on już się po prostu wysłużył) poszłam dalej w kierunku obiecujących chaszczy. Nie pomyliłam się, sądząc, że to dziki bez. Mnóstwo starych powalonych pni dzikiego bzu! Idealne miejsce na uszaka! No i był, choć mniej niż się spodziewałam.

Szlakiem dawnych kopalni


Wzdłuż strumyczka, który swój początek ma nieco wyżej doszłam znów do traktu żytawsko-jeleniogórskiego mając przed sobą wlot drogi do Kotliny. Ja jednak od razu ruszyłam przez łąkę do jednego ze stanowisk ścieżki dydaktycznej. To tu ma początek strumyk- w kanale odwadniającym jedną z kopalni. Jego ruda barwa świadczy, że wciąż są tam minerały. 


Jakże się zdziwiłam widząc, że wokół rośnie mnóstwo rdestowca- jednego z najbardziej ekspansywnych chwastów (obok nawłoci kanadyjskiej) Rdestowiec japoński zagłusza rodzimą roślinność i odbiera jej stanowiska. Tu powinny być paprocie, a nie czerwonawe pędy! Ale... takie młodziutkie pędy rdestowca są jadalne. Nieco kwaskowe w smaku, przypominają rabarbar, można z nich przyrządzić całkiem smaczne dania. Zebrałam dużą garść pędów i teraz już dosyć szybko, spiesząc się na obiad, szłam górniczą ścieżką do Gierczyna. Tu wreszcie znalazłam garść fiołków wonnych.


Teraz jeszcze tylko podejście pod górę i widać Domek pod Orzechem. Na swojej łące dozbierałam jeszcze liście krwawnika i młodą wszewłogę do ziemniaków.

Do domu wróciłam spragniona (gdzie moja kawa!), zmęczona i głodna. Przeszłam 12 kilometrów, zebrałam zioła, zobaczyłam miejsca, gdzie mnie jeszcze nie było.

To było udane przedpołudnie.

P.S. Podoba Wam się? Możecie mnie docenić, stawiając kawę https://buycoffee.to/rozmowkikobiece , którą wypiję z Wami wirtualnie na kolejnej wycieczce. 

21 komentarzy:

  1. Na pewno było to udane przedpołudnie, taki spacer dobrze robi na samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo udane! 20 tys. kroków zrobione!

      Usuń
    2. To sporo, dawno chyba nie udało mi się tyle przejść.

      Usuń
  2. Sama z przyjemnością bym się gdzieś przespacerowała, może w majówkę się uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez względu na pogodę muszę się wybrać na wycieczkę, wędrówkę w poszukiwaniu wiosennych akcentów. :)

      Usuń
  3. Tyle kilometrów pieszo. Tego mi brakuje, ciągle tylko ten samochód. A że jestem matką 5 latka którego nóżki ciągle bolą, to musi być wygoda. Piękne widoki miałaś na tej wędrówce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 lat to już wiek, gdy można sporo przejść. Moje dzieci były dobrymi piechurami (nadal są piechurami, ale już nie maluchami 😂) robiliśmy po 10 km w górach. Samochód jest wygodny, ale ta wygoda nas niszczy.

      Usuń
  4. Zazdroszczę Ci tych wartkich strumyków, z kolorowymi kamykami na dnie. Intrygujesz mnie tą wszewłogą, u nas takiej nie ma. Podejrzewam, że niedokładnie zakręciłaś termos z kawą, następnym razem będzie lepiej, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszewłoga jest właśnie taka intrygująca, bo nie rośnie wszędzie. Tak nie dokręciłam, wczoraj i dziś mnie nie zawodził ten mój wysłużony termos.

      Usuń
  5. Poszedłbym na taką nieśpieszną włóczęgę, Aniu, bo zaczyna mi brakować ruchu na tej emeryturze.
    Sfotografowana Czarnotka jest ładna: czysta, lśniąca, błyszcząca jasnym dnem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarnotka rzeczywiście pięknie tu wyszła. Jednak gdy nią brodziłam, widziałam na dnie kawałki szkła. Musiałam iść bardzo ostrożnie.

      Usuń
    2. Ano właśnie! Nawet tak ładne miejsce bywa zaśmiecone. Szczególnie dużo widzę śmieci na Roztoczu, znacznie więcej niż w Sudetach.

      Usuń
    3. Naprawdę? A wydawać by się mogło, że w tej części kraju, gdzie ludność jest zasiedziała będzie czyściej.

      Usuń
  6. Lubię podziwiać przyrodę, która już się przebudziła, a teraz każdego dnia dodaje więcej zieleni. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Każdego dnia przybywa barw i odcieni.

      Usuń
  7. Ja ostatnio odkryłam radość ze spacerów i podziwiania przyrody. Bardzo to odprężające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś nie przepadałam za spacerami, wolałam intensywniejsze aktywności, zaś dziś szalenie mi odpowiadają. :)

      Usuń
  8. kiedyś i u nas w okolicy taki rudy od minerałów strumyk był ale nie wiem co sie z nim stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem źródła zmieniają swoje położenie lub się wyczerpują. W miastach zdarza się, że zostają skanalizowane.

      Usuń
  9. Bo wiosenka to jest to co tygryski lubią najbardziej 🥰

    OdpowiedzUsuń