Ten sezon maratonowy dał mi się mocno we znaki. Początkowo planowaliśmy z
Krzysiem pięć długich imprez, ostatecznie stanęło na czterech. Przejechaliśmy
Pierścień Tysiąca Jezior, Piękny Wschód, Bałtyk-Bieszczady Tour, a w ostatni
weekend także mój ulubiony Piękny Zachód. Na trasie tej imprezy przeżyłam dwa
lata temu swój debiut w ultramaratonach i stąd mój niemały sentyment do
Pięknego Zachodu i trasy wiodącej kilka kilometrów od Domku pod Orzechem. Ale tegoroczna edycja zostawiła mi w głowie jedną zasadniczą refleksję - końcówka lata to nie jest dobry czas na ultra...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piękny Zachód. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piękny Zachód. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 14 września 2020
wtorek, 11 czerwca 2019
Są rzeczy ważne. I ważniejsze...

sobota, 16 czerwca 2018
Blondynce padło na głowę, czyli Ultramaraton Piękny Zachód w Niesulicach

W czwartkowe popołudnie wszystko było już niemal gotowe. Miałam sprawdzoną dokładnie trasę, wybrane pociągi, spakowane bagaże. Zostało mi przygotować naleśniki na drogę do Świebodzina i się wyspać. Ale do wieczora pozostawało jeszcze trochę czasu, zaczynałam go więc marnować denerwowaniem się, które przerwał niespodziewany przyjazd Krzysia. Ze względu na maraton w Łasku nie mógł towarzyszyć mi w weekend (nie do końca, ale o tym za chwilę), postanowił więc przyjechać w czwartek z torcikami bezowymi na uspokojenie - wiadomo, beza jest dobra na wszystko...
Subskrybuj:
Posty (Atom)