Kto jeszcze pamięta, jak powstawał nasz blog? Jak pewnego dnia siedziałyśmy w szczecińskiej kawiarni, pałaszowały cisto, sączyły herbatę i planowały? Dawno to było…
Jedziemy na bezę do Świeradowa-Zdroju
W paczkomacie leżała
sobie paczka… drobiazg dla Ślubnego. Zastanawiałam się, czy wybrać się pieszo
te 6 km do Orłowic, czy wziąć rower… a Ślubny po prostu stwierdził, że przecież
na pewno chcemy z Chudą pojechać do Świeradowa- Zdroju na bezę. No pewnie, że
chcemy!
Wsiadłyśmy w auto i
pojechałyśmy.
W Bohemie w Domu Zdrojowym było całkiem pusto. Nie miałyśmy problemu z wyborem, bo przecież tu zawsze zamawia się bezę. Najlepszą jaką jadłam. Do niej zamówiłyśmy po dzbanuszku aromatycznej herbaty i zasiadłyśmy.
Tak po prostu.
Zapadłyśmy w fotele i spędzałyśmy czas jak dwanaście lat temu. Niespiesznie
delektowałyśmy się słodkim ciastem i sączyłyśmy herbatę. I rozmawiałyśmy,
rozmawiałyśmy i nie mogłyśmy się nagadać. Bo wygląda na to, ze rozmowa w
kawiarni, to zupełnie inna jakość niż rozmowa przy domowym cieście i herbacie w
domowym zaciszu.
Kawiarnia nadaje rozmowie jakiegoś nieuchwytnego klimatu, odświętności i sama nie wiem czego.
I chociaż mogłybyśmy
tak naprawdę zabrać bezę na wynos, zjeść ją w domu, pijąc herbatę w pięknych
filiżankach, to… byłoby to zupełnie coś innego.
A o czym
rozmawiałyśmy? O potrzebie codziennej porannej rutyny, swoistych rytuałach,
które porządkują poranek. O spontaniczności i jej ograniczeniach, o planowaniu …
I o mnóstwie innych sprawach,
o których rozmawiają ze sobą przyjaciółki. Matka i córka.
Kawiarnie mają swój niezaprzeczalny klimat. Muszę się do jakiejś wybrać.
OdpowiedzUsuńBędę pamiętał: zjeść bezę w Bohemie.
OdpowiedzUsuńAniu, serdecznie gratuluję możliwości takiego spędzenia czasu ze swoim dzieckiem! Nie każdemu to się udaje.
Tematy rozmów skojarzyły mi się z książką polskiej filozofki Jolanty Brach-Czajny „Szczeliny istnienia”. Jest o filozofii codzienności, czyli takiej zwykłej, dotyczącej każdego z nas, także wtedy, gdy drepczemy wokół spraw codziennych. Chociaż łatwą ta lektura nie jest.
Krzysiek G.
Jestem wdzięczna losowi i sobie sprzed 30 lat, że uniknęłam rażących błędów wychowawczych i wychowałyśmy się nawzajem na przyjaciółki.
UsuńPięknie jest tak rozmawiać na luzie, czyż nie piękniejszy byłby świat gdyby zamiast skakać sobie do oczu miło rozmawiać i smakować podane ciasto. Ja bardzo dawno temu już nawet nie pamiętam kiedy to było. Za każdym razem o propozycji wyjścia do kawiarni zaraz przeliczałam ile to byłoby filiżanek kawy w domu. A teraz nawet jak nie mam z kim pójść to idę sama chwilę posiedzieć popatrzeć na uśmiechnięte twarze. Miłych spotkań z rodziną i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj znam to, jakże cieszę się, że już nie muszę przeliczać i liczyć każdą złotówkę.
UsuńA ja się zastanawiam, czy, a jeśli tak to kiedy i jakie błędy zrobiłem...
UsuńKrzysiek G.
Najczęstszym błędem nas rodziców jest złe gospodarowanie czasem. Albo dajemy go za mało, albo poświęcamy cały, zapominając o sobie.
UsuńTo takie małe rytuały jak te, spędzanie czasu razem przy kawie i cieście, sprawiają, że życie nabiera smaku. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo prawda
UsuńKocham pobyty w kawiarni i zawsze gdy tylko mam taką możliwość, to tam wpadam. Nawet i bez towarzystwa, sama świetnie tam spędzam czas, przy książce, pysznej kawie i ciastku. Najchętniej chodzę do takich kawiarni, w których są regały z książkami :)) Mam taką swoją ulubioną sieciówkę, gdzie jest niesamowity klimat, ogromne regały z książkami na całych ścianach, mnóstwo drewna, piękny bar, stare wygodne fotele, każdy inny... aż nie chce się wychodzić :))
OdpowiedzUsuńCudnie, że masz możliwość z córcią spędzać taki miły czas, mam podobnie i kocham te chwile całą sobą :))
Pozdrawiam serdecznie, Agness:)
Mnie też zdarza się samej przesiadywać w kawiarniach i chłonąć klimat miejsca.
Usuń