środa, 26 września 2018

Targ w Siedlęcinie, dożynki w Grudzy i zakup na lata, czyli co robiłam w sobotę

Wieża mieszkalna i targ
 Lubicie ludowe, klimatyczne imprezy? Targi, kiermasze, potańcówki i nne okazje do zaobserwowania lokalnej społecznośći? Ja uwielbiam, zwłaszcza te robione nie na pokaz a codzienne, takie, gdzie można spotkać się z autentycznym folklorem danego miejsca, a nie sztuczną cepelią. Zapraszam na relację z takich właśnie miejsc i imprez z klimatem Tak się jakoś złożyło, że w jedną sobotę odiwedziliśmy Siedlęcin i Grudzę, a w dodatkowo jeszcze dokonali mega zakupu.










Targ rolny w Siedlęcinie


Elektrownia wodna
Przed południem wspólnie ze Ślubnym wybraliśmy się do Siedlęcina, gdzie co tydzień odbywa się niezwykle ciekawy targ rolny. Można tu nabyć produkty od lokalnych wytwórców i hodowców.
Kosze pełne jabłek, ogromne dynie, jajka od kur zielononóżek, swojskie wędliny, chleby i sery, wreszcie worki kasz. To i mnóstwo innych produktów zaściela uginające się pod ich naporem blaty stołów. Od rana zjeżdżają się tu mieszkańcy Jeleniej Góry i okolic, by zaopatrzyć się w ekologiczne i zdrowe smakołyki.
Siedlęcin to jednak nie tylko targ, ale przede wszystkim średniowieczna wieża mieszkalna z unikatowymi freskami.  Będąc w okolicy Jeleniej Góry koniecznie trzeba to miejsce odwiedzić. My jednak nie przyjechaliśmy tu ani na zakupy, ani na zwiedzanie.


Spacer doliną Bobru

Ślubny od razu wybył ze znajomym w celu załatwienia ważnych męskich spraw, a ja zabrałam Gringo na spacer doliną Bobru. Towarzyszyło mi "ukradzione" koleżance dziecko. Tak, tak... czasem chyba w ramach terapii zgłaszam się na ochotnika do opieki nad cudzym dzieckiem. Mój towarzysz bez oporów zgodził się na małą wędrówkę, widząc w niej szansę na ruch i wyrwanie się spod czujnego oka mamy, która na targu rolnym sprzedaje przepyszne kiełbasy, pasztety i rozpływające się w ustach ciasta własnego wyrobu (powiedzmy sobie szczerze, moja chęć opieki na Mikołajem wcale nie była taka bezinteresowna- za eklerka ze stosika Uli dałabym się pociąć!)
Sporym zaskoczeniem była dla nas reakcja psa na widok chłopca- Gringo podszedł i od razu zaczął się łasić. Bez wstępnego jeżenia się i chowania za panią. Chętnie też dał się dziecku prowadzić na smyczy. W efekcie spacer wzdłuż Bobru był dla wszystkich ogromną frajdą. Mój towarzysz biegał z psem, co jakiś czas zatrzymując się z okrzykiem:
-zobacz, jaki widok, zrób zdjęcie!

Asfaltową drogą przez wioskę dotarliśmy do zapory i tą samą drogą wracaliśmy. Nim wróciliśmy na dziedziniec wieży, obeszliśmy ją dookoła.
Nim Ślubny wrócił z nowym nabytkiem, zdążyłam jeszcze porozmawiać ze znajomymi, skosztować babeczkę i zjeść mojego eklerka.

Dożynki gminne w Grudzy


Do domu wróciliśmy na obiad, po którym zostałam zatrudniona jako kierowca rolników, czyli naszych sąsiadów, którzy dostali zaproszenie do udziału w dożynkach gminnych Grudzy.
dożynki w Mirsku
Wsiedliśmy zatem do auta i ruszyli do Grudzy.
Przyjechaliśmy już po oficjalnej części uroczystości. Na scenie występował zespół folklorystyczny z Mirska, a ze stołów znikały kolejne frykasy serwowane przez gospodarzy dożynek.
wieńce dożynowe
W powietrzu unosił się duch zbliżających się wyborów. Włodarze i kandydaci na tychże uwijali się między biesiadnikami, starając się z każdym zamienić choćby słówko. Dla nas, nowych wyborców w tych stronach było to ciekawe doświadczenie, bo mogliśmy kilku kandydatów poznać osobiście.
Dla mnie jednak dożynki to przede wszystkich wieńce. Uwielbiam przyglądać się kunsztownym konstrukcjom, nad którymi ich twórcy spędzili pewnie wiele godzin. Wspólnie z sąsiadką ubolewałyśmy, że nasze sołectwo nie wystawiło wieńca. Oj, jakoś tak ten nasz Gierczyn ubogo się prezentuje na tle innych izerskich wsi, ani wieńca dożynkowego, ani witacza na wjeździe do wsi (nowe właśnie stanęły w sąsiednim Mlądzu), ani tablic informacyjnych (w Przcznicy przy każdym ciekawym domu jest informacja, kto w nim mieszkał przed wojną), no jakoś tak...  (wiem wiem, najłatwiej krytykować, w moim wypadku na działanie przyjdzie czas, gdy ureguluję wszystkie swoje osobiste sprawy).
Nasze rozważania przerwał sympatyczny koncert rodzinnego trio akordeonowego "Ojciec i synowie". Zespół zaprezentował się w biesiadnych szlagierach, które idealnie pasowały do dożynkowych rozmów.
Z koncertu grupy "Sexy boys" zrezygnowaliśmy, bo jakoś covery disco polo nam nie odpowiadały.
Było już ciemno, gdy odwodziłam sąsiadów pod las.
występ zespołu folklorystycznego z Mirska
No a teraz czas pokazać mową miłość mojego Ślubnego: to subaru forester IV. Będzie nam teraz służył latami.
Przy okazji zakupu okazało się, że świat jest bardzo mały. Sprzedający, mieszkaniec Karpacza, przeprowadził się tam niedawno z ... Płotów. Dla niezorientowanych w geografii Polski: Trzebiatów od Płotów dzieli 30 km. Tyle samo mniej więcej jest z Gierczyna do Karpacza.
Ania za kierownicą subaru
Relacja z poprzedniej wizyty w Siedlęcinie: http://www.rozmowki-kobiece.pl/2018/01/targ-rolny-w-siedlecinie.html
Relacja z zeszłorocznych dożynek gminnych w Gajówce: http://www.rozmowki-kobiece.pl/2017/09/gminne-dozynki-w-gajowce.html

17 komentarzy:

  1. Gratuluję zakupu autka, oby służyło długo bez napraw:-)
    Lubię targi rolne, bardziej niż bazary; wieńce dożynkowe przypominają mi moje dzieciństwo w domu rodzinnym; widać, że akcja wyborcza rusza, kandydaci łapią potencjalnych wyborców, obiecują wszystko, bo liczą na głos, a służą temu nawet lokalne imprezy, pikniki rodzinne, a potem to różnie bywa:-) wierzę, że w przyszłym roku będzie i witacz, i wieniec, choćby w Domku pod Orzechem:-) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Mario! Dla mnie wieńce są nadal atrakcją, choć z wsią związana jestem już od prawie 30 lat. Jednak dzieciństwo w góniczym mieście wyryło piętno na wspomnieniach. Przecież w dzieciństwie oglądałam je jedynie jako egzotyczną ciekawostkę w Kronice (ależ ja lubiłam ten program! Teraz wiem, że to sama propaganda była, ale autorom trzeba oddać sprawiedliwość- starali się robić dobrą robotę!) O witaczu przed Domkiem pod Orzechem nieraz myślałam. Myślę, że po remoncie będzie on koniecznym elementem reklamy :)

      Usuń
  2. Dożynki z każdym rokiem stają się coraz mniej atrakcyjne.Może nie było komu wieńca zrobić?Piękne zdjecia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham duże miasta ale często organizm ciągnie na wydarzenia, takie jak dożynki, gdzie czas płynie nieco wolniej :) Aktualnie jestem w fazie zazdrość! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie odwrotnie. Kocham wieś i tylko czasem zazdroszczę mieszczuchom dostępności kina czy teatru.

      Usuń
  4. Na dożynki zabierała mnie moja babcia, jak byłam mała. Chętnie bym się wybrała powspominać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak samo😂. Cale lato spedzalismy u dziadkow w gorach a dozynki byly takim super wydarzeniem. Zawsze wrocilam z jakims kogucikiem na patyku itd😊. Super jest powspominac.

      Usuń
  5. Bardzo aktywna sobota i gratuluję zakupu! Ja się zawsze dziwię, że świat jest mały, szczególnie, jak spotykam "krajanów", gdzieś w jakiejś małej miejscowości "na końcu świata":)

    P.S. W Trzebiatowie jest super knajpka ukraińska:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, świat jest mały, a tę ukraińską knajpę prowadzi mój znajomy ;) Często tam przesiadywałyśmy z przyjaciółkami!

      Usuń
  6. Wieża z unikalną i niesamowitą konstrukcją nośną poszycia dachu. Pamiętasz, Aniu? :-)
    Chciałbym kiedyś być na takim dożynkowym targowisku. Na pewno nie wracałbym z pustym brzuchem i takąż torbą. Niech Wam subaru służy dłuuugo! A Ty jeździłaś już nim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że pamiętam! Na pewno, nie wyszedłbys głodny! Ulka robi bardzo pyszne wędliny, ciasta i pierożki.

      Usuń
    2. Tak! Jeżdziłam już naszym subaru! Była niehandowa niedziela, więc cały parking przed DINO był mój ;)

      Usuń
  7. Wspaniały wpis, który z nostalgią przywołał u mnie wspomnienia z gminnych dożynek nna które też chodziłam będąc młodą osobą. Obecnie mieszkam w mieście, rodzinne strony traktuję z sentymentem oraz wszystkie wiejskie imprezy. Obecnie moje zainteresowania trochę się zmieniły i raczej nie poszłabym na takie dożynki, ale lubię je wspominać :)
    Zachęcam do obejrzenia i skomentowania również mojego blogu i wpisów na nim: https://piorkofeniksa.blogspot.com/2018/09/wszystkie-dzieci-nasze-sa-nawet-te-w-nas.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zupełnie na odwrót- dla mnie dożynki mają urok własnie teraz!

      Usuń
  8. Ja jakoś na dożynkach i wszelkiej maści festynach nie mogę się odnaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię popatrzeć na stragany, obejrzeć wystawy...

      Usuń