![]() |
Wieża mieszkalna i targ |
Przed południem wspólnie ze Ślubnym wybraliśmy się do Siedlęcina, gdzie co tydzień odbywa się niezwykle ciekawy targ rolny. Można tu nabyć produkty od lokalnych wytwórców i hodowców.
Kosze pełne jabłek, ogromne dynie, jajka od kur zielononóżek, swojskie wędliny, chleby i sery, wreszcie worki kasz. To i mnóstwo innych produktów zaściela uginającego się pod ich naporem blaty stołów. Od rana zjeżdżają się tu mieszkańcy Jeleniej Góry i okolic, by zaopatrzyć się w ekologiczne i zdrowe smakołyki.
![]() |
Elektrownia wodna |
Sporym zaskoczeniem była dla nas reakcja psa na widok chłopca- Gringo podszedł i od razu zaczął się łasić. Bez wstępnego jeżenia się i chowania za panią. Chętnie też dał się dziecku prowadzić na smyczy. W efekcie spacer wzdłuż Bobru był dla wszystkich ogromną frajdą. Mój towarzysz biegał z psem, co jakiś czas zatrzymując się z okrzykiem:
-zobacz, jaki widok, zrób zdjęcie!
Asfaltową drogą przez wioskę dotarliśmy do zapory i tą samą drogą wracaliśmy. Nim wróciliśmy na dziedziniec wieży, obeszliśmy ją dookoła.
Nim Ślubny wrócił z nowym nabytkiem, zdążyłam jeszcze porozmawiać ze znajomymi, skosztować babeczkę i zjeść mojego eklerka.
![]() |
dożynki w Mirsku |
Wsiedliśmy zatem do auta i ruszyli do Grudzy.
Przyjechaliśmy już po oficjalnej części uroczystości. Na scenie występował zespół folklorystyczny z Mirska, a ze stołów znikały kolejne frykasy serwowane przez gospodarzy dożynek.
W powietrzu unosił się duch zbliżających się wyborów. Włodarze i kandydaci na tychże uwijali się między biesiadnikami, starając się z każdym zamienić choćby słówko. Dla nas, nowych wyborców w tych stronach było to ciekawe doświadczenie, bo mogliśmy kilku kandydatów poznać osobiście.
![]() |
wieńce dożynowe |
Nasze rozważania przerwał sympatyczny koncert rodzinnego trio akordeonowego "Ojciec i synowie". Zespół zaprezentował się w biesiadnych szlagierach, które idealnie pasowały do dożynkowych rozmów.
![]() |
występ zespołu folklorystycznego z Mirska |
Było już ciemno, gdy odwodziłam sąsiadów pod las.
No a teraz czas pokazać mową miłość mojego Ślubnego: to subaru forester IV. Będzie nam teraz służył latami.
Przy okazji zakupu okazało się, że świat jest bardzo mały. Sprzedający, mieszkaniec Karpacza, przeprowadził się tam niedawno z ... Płotów. Dla niezorientowanych w geografii Polski: Trzebiatów od Płotów dzieli 30 km. Tyle samo mniej więcej jest z Gierczyna do Karpacza.
![]() |
Ania za kierownicą subaru |
Relacja z zeszłorocznych dożynek gminnych w Gajówce: http://www.rozmowki-kobiece.pl/2017/09/gminne-dozynki-w-gajowce.html
Gratuluję zakupu autka, oby służyło długo bez napraw:-)
OdpowiedzUsuńLubię targi rolne, bardziej niż bazary; wieńce dożynkowe przypominają mi moje dzieciństwo w domu rodzinnym; widać, że akcja wyborcza rusza, kandydaci łapią potencjalnych wyborców, obiecują wszystko, bo liczą na głos, a służą temu nawet lokalne imprezy, pikniki rodzinne, a potem to różnie bywa:-) wierzę, że w przyszłym roku będzie i witacz, i wieniec, choćby w Domku pod Orzechem:-) pozdrawiam.
Dziękuję, Mario! Dla mnie wieńce są nadal atrakcją, choć z wsią związana jestem już od prawie 30 lat. Jednak dzieciństwo w góniczym mieście wyryło piętno na wspomnieniach. Przecież w dzieciństwie oglądałam je jedynie jako egzotyczną ciekawostkę w Kronice (ależ ja lubiłam ten program! Teraz wiem, że to sama propaganda była, ale autorom trzeba oddać sprawiedliwość- starali się robić dobrą robotę!) O witaczu przed Domkiem pod Orzechem nieraz myślałam. Myślę, że po remoncie będzie on koniecznym elementem reklamy :)
UsuńDożynki z każdym rokiem stają się coraz mniej atrakcyjne.Może nie było komu wieńca zrobić?Piękne zdjecia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie było komu! Czas to zmienić :)
UsuńKocham duże miasta ale często organizm ciągnie na wydarzenia, takie jak dożynki, gdzie czas płynie nieco wolniej :) Aktualnie jestem w fazie zazdrość! :)
OdpowiedzUsuńU mnie odwrotnie. Kocham wieś i tylko czasem zazdroszczę mieszczuchom dostępności kina czy teatru.
UsuńNa dożynki zabierała mnie moja babcia, jak byłam mała. Chętnie bym się wybrała powspominać :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo😂. Cale lato spedzalismy u dziadkow w gorach a dozynki byly takim super wydarzeniem. Zawsze wrocilam z jakims kogucikiem na patyku itd😊. Super jest powspominac.
UsuńBardzo aktywna sobota i gratuluję zakupu! Ja się zawsze dziwię, że świat jest mały, szczególnie, jak spotykam "krajanów", gdzieś w jakiejś małej miejscowości "na końcu świata":)
OdpowiedzUsuńP.S. W Trzebiatowie jest super knajpka ukraińska:)
Zgadza się, świat jest mały, a tę ukraińską knajpę prowadzi mój znajomy ;) Często tam przesiadywałyśmy z przyjaciółkami!
UsuńWieża z unikalną i niesamowitą konstrukcją nośną poszycia dachu. Pamiętasz, Aniu? :-)
OdpowiedzUsuńChciałbym kiedyś być na takim dożynkowym targowisku. Na pewno nie wracałbym z pustym brzuchem i takąż torbą. Niech Wam subaru służy dłuuugo! A Ty jeździłaś już nim?
Pewnie, że pamiętam! Na pewno, nie wyszedłbys głodny! Ulka robi bardzo pyszne wędliny, ciasta i pierożki.
UsuńTak! Jeżdziłam już naszym subaru! Była niehandowa niedziela, więc cały parking przed DINO był mój ;)
UsuńWspaniały wpis, który z nostalgią przywołał u mnie wspomnienia z gminnych dożynek nna które też chodziłam będąc młodą osobą. Obecnie mieszkam w mieście, rodzinne strony traktuję z sentymentem oraz wszystkie wiejskie imprezy. Obecnie moje zainteresowania trochę się zmieniły i raczej nie poszłabym na takie dożynki, ale lubię je wspominać :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do obejrzenia i skomentowania również mojego blogu i wpisów na nim: https://piorkofeniksa.blogspot.com/2018/09/wszystkie-dzieci-nasze-sa-nawet-te-w-nas.html
Czyli zupełnie na odwrót- dla mnie dożynki mają urok własnie teraz!
UsuńJa jakoś na dożynkach i wszelkiej maści festynach nie mogę się odnaleźć.
OdpowiedzUsuńA ja lubię popatrzeć na stragany, obejrzeć wystawy...
Usuń